Od razu jak przyszłam do domu, zaczęłam się uczyć na jutrzejszy sprawdzian z chemii. Nienawidzę chemii, a tym bardziej nauczyciela, który uczy tego przedmiotu. Jest to stary, brzydki kawaler, który jest strasznie denerwujacy. Pan George Halley uczył też moje starsze rodzeństwo i czasami mam wrażenie, że mam u niego lepsze szansę na uzyskanie dobrej oceny. Nazwałam go Czesiek nawet nie wiem dlaczego.
Poszłam do kuchni zjeść kolację. Jak zawsze musiałam wziąć ze sobą telefon od, którego jestem uzależniona. Poczułam wibracje mojej komórki, to oznaczało ze dostałam wiadomość. Odblokowałam ekran i zauważyłam wiadomość od Caluma:
" Hej! Przepraszam, że nie powiedziałem Ci nic o moim wyjściu z boiska, ale musiałem szybko wrócić do domu i nie miałem na nic czasu. "
Jedna rzecz mnie zastanawia - skąd on do cholery ma mój numer?!
"Cześć! Ja też przepraszam, że nie zauważyłam jak poszedłeś z boiska. I przypominam Ci, że nadal mam twoją bluzę ;) Oddam ją jutro w szkole ok?"
Czekałam na odpowiedź nie całe 10 minut, w tym czasie zdążyłam zrobić sobie kolację po czym znowu poczułam wibracje mojego telefonu.
"Ok! Będę jutro trochę wcześniej w szkole, bo muszę poprawić sprawdzian z chemii ; ( "
No widzę, że on też nie lubi chemii.
"Dobrze ja też jestem zawsze wcześniej w szkole, więc będę mogła Ci oddać "
"Nie ma problemu, muszę już kończyć, chce powtórzyć materiał na poprawę. Dobranoc ;* "
"Dobranoc "
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że sam Calum Blue dał mi swoją bluzę i pofatygował się o mój numer.
******
Wstałam jak zawsze prawie spóźniona na autobus. Ubrałam się szybko, zjadłam śniadanie i narzucając na siebie płaszczyk wyszłam w pośpiechu z mieszkania, zamykając go na klucz.
Na przystanku stała Sally, rozmawiajaca z Davidem. Postanowiłam im nie przeszkadzać i tylko się z nimi przywitałam.
Gdy autobus przyjechał, wsiadłam do niego, zajmując pierwsze wolne miejsce, które napotkałam. Zaraz po mnie wsiadała Sally, przysiadając się do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.-A ty co tak promieniejesz energią?- zapytałam.
-Rozmawiałam z Davidem! Boże wiem, że mój dzisiejszy dzień juz bedzie lepszy. - odparła z zachwytem.
-A wiesz co się stało wczoraj wieczorem?
-Co takiego? - zapytała z zaciekawieniem.
-Calum do mnie napisał i przeprosił, że bez słowa odszedł z boiska.
- Ty to masz szczęście dziewczyno!- rzekła dziewczyna z zachwytem.
-Mam jego bluzę w plecaku, powiedział, że idzie poprawiać sprawdzian z chemii więc będzie wcześniej w szkole to mu ją oddam.
-Poprawiać z chemii?- zapytała retoryczne.
-Tak. - odpowiedziałam.
-Tobie też nie idzie dobrze z chemii. Mówię ci to jest przeznaczenie. - zachwycała się dziewczyna.
-Przestań!- dałam jej do zrozumienia, ze mnie to wcale nie śmieszy.
-No dobra już przestaje.
-A o czym rozmawiałaś z Davidem?- zmieniłam temat.
-O jego ulubionych klubach piłkarskich i dowiedziałam się trochę o jego rodzeństwie.- powiedziała rudowłosa.
-No to teraz nic nie będziesz robić, tylko oglądać mecze tego klubu.
-No pewnie! Muszę wszystko o tym wiedzieć!Autobus dojechał na miejsce. Wyszłam, rozglądając się czy nie ma nigdzie w pobliżu Caluma. Niestety go nie było, więc weszłam do szkoły jak zawsze gapiąc się w telefon i pisząc wiadomość do Jessie.
"Jesteś już w szkole? "
Nie zdążyłam odczytać odpowiedzi. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
-Vicki!- rozpoznałam głos Caluma.
-O hej! Mam dla Ciebie bluzę. - Nie zdążyłam zdjąć plecaka, a zostałam przyparta do ściany.
-Ej Calum co ty robisz? - zapytałam chłopaka.
-Nic. Chciałem tylko dokładnie zbadać twoje piękne rysy twarzy i Cię przytulić.O Boże! On jest niesamowity!
Kątem oka zauważyłam przechodzą obok nas Mirandę. Mierzyła mnie wzrokiem z zazdrością i szeptała coś do idącej obok niej koleżanki.
I co szmato? Nie masz u niego szans!
-Muszę już iść, za chwilę dzwonek. - powiedziałam do przystojnego Caluma.
-Przychodzisz dzisiaj na mecz? Bedziemy grać z drużyną Jankesów z Nowego Yorku. - ekscytował się chłopak, a ja nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało przed chwilą.
-Nie wiem mam dużo nauki.
-Nie daj się prosić!
-No ok przyjde z Sally. - zgodzilam się, bo nie mogę zmarnować takiej okazji.
-Muszę też już iść na lekcję, do zobaczenia Vicki!- puścił mi oczko i podszedl zostawiając mnie sama cała zmieszaną na korytarzu szkolnym. Spojrzałam w telefon i zauważyłam wiadomość od Jessie, której wcześniej nie zdążyłam odczytać."Tak jestem już w szkole przy szaflach"
Poszłam w stronę szafek. Wzięłam wszystkie potrzebne książki na tę lekcję i ruszyłam ku sali.