~David's P.O.V ~
W drzwiach stała zapłakana i roztrzęsiona Vicki. Była zdziwiona moim widokiem. To był domek moich rodziców, który czasami odwiedzam, żeby się wyciszyć i przemyśleć parę spraw. Postanowiłem wpuścić Vicki i się spytać co się stało.
- Wejdź. - otworzyłem szeroko drzwi następnie je zamykając na klucz. - Co się stało? Dlaczego jesteś w takim stanie?- wypytywałem.
- Bo ja... To on... - plątał jej się język.
- Pójdę zrobić coś ciepłego do picia, a ty uspokój się i powiedz mi co się wydarzyło. - po tych słowach poszedłem do kuchni zrobić kakao.Wróciłem z dwoma kubkami ciepłego napoju. Vicki okryła się kocem, siedząc przy kominku.
- Proszę. - wręczyłem jej kubek. - Powiesz mi jak sie tu znalazłaś? - zapytałem, patrząc jej w oczy.
- Muszę ci zadać jedno pytanie. - powiedziała.
- Zamieniam się w słuch.
- Masz jakiś zakład z Calumem? - zakrztusiłem się.
- Słuchaj Vicki... - ciagnąłem - Bo to nie jest tak jak myślisz. Tak naprawdę to ja od początku nie chciałem zgodzić się na tą umowę, ale Calum zachęcił mnie tym, że jeżeli przegra to bedzie mi usługiwał do końca miesiąca. Wiedziałem, że i tak przegra, bo w przeciwieństwie do innych nie jesteś łatwą dziewczyną, która wskoczy byle komu do łóżka. - mówiłem.
- A ty kogo miałeś przelecieć? - zapytała.
- Mirandę. - odpowiedziałem.
- Ona zawsze była tylko do pobzykania. - parsknęła śmiechem.
- Nie zaprzecze, chociaż w łóżku jest świetna.
- Oszczędź mi szczegółów. - zaśmiała się krótko.
- No dobrze. Ale nadal nie rozumiem jak sie tu znalazłaś.
- Calum próbował zrealizować swój plan, żeby wygrać. - mówiła wpatrując się w ogień, który palił się kominku.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że on chciał cię zgwałcić? - zmarszczyłem brwi.
- Tak. - odpowiedziała.
- No faktycznie jego ojciec ma tu niedaleko hotel, do którego zaprasza swoje kochanki. - tłumaczyłem.
- Wiedziałam, że on musi być jakiś podejrzany. Kto zbudowałby hotel na odludziu?
- No dokładnie. - zgodziłem się z Vicki.
- A Calum wie, że ten domek należy do ciebie?
- Nie wie. Gdyby wiedział to pewnie by się cieszył, że jesteś u mnie.
- Nawet nie chce myśleć co byłoby gdyby wiedział o twojej posiadłości tutaj. - oznajmiła.
- Jak mu uciekłaś? - zapytałem.
- Zamknął nas w jakimś pokoju w hotelu. Położył się na mnie i zaczął całować, wtedy go mocno ugryzłam w język. Nie miał siły się podnieść, więc wzięłam moje rzeczy i uciekłam stamtąd. Pobiegłam w stronę przystanku autobusowego, z myślą, że jakiś autobus będzie jechał w stronę miasta. Wtedy zobaczył mnie Calum i złapał mocno za nadgarstek, wyciągając siłą do swojego auta. Zanim zdarzył wsiąść do samochodu, poszperałam w schowku i zauważyłam młotek, który się w nim znajdował. Bez zastanowienia wybiłam szybę. Wtedy drzwi się otworzyły i wysiadłam jak najszybciej, rozglądajac się, żeby znaleźć jakąś drogę ucieczki. Zauważyłam wąską drogę, prowadzącą właśnie do twojego domu. - gdy mówiła, spływały jej łzy po policzkach.
- Dobrze już rozumiem. - przyblizyłem się do niej, przytulajac delikatnie.
- Nawet nie wiesz jakie mam szczęście, że akurat byłeś w tym momencie tutaj. - mówiła. - A tak ogólnie to co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Przyjeżdżam tutaj czasami, żeby się wyciszyć i przemyśleć parę spraw. - tłumaczyłem.
- Podoba mi się to miejsce. Jest takie ciche, spokojne, ma swój urok. - mówiła.********