Lekcje szybko zleciały, może to być zasługa tylko 5 zajęć. Po ostatniej lekcji poszłam do szatni i przebrałam buty. Szybko wyszłam z domu, bo byłam strasznie głodna, a wiedziałam, że czeka na mnie ciepły obiad na stole.
Wychodziłam już ze szkoły i kątem oka zauważyłam, że Calum również skończył swoje zajęcia. Nie chciałam, żeby mnie zauważył. Przyspieszyłam swoje ruchy, czując wibrujący telefon. Dostałam wiadomość od Sally:"Kończę za 10 minut, poczekaj na mnie proszę ;*"
I tak miałam spytać się czy pójdzie ze mną na dzisiejszy mecz, o którym mówił Calum.
"Ok. I tak muszę się Ciebie coś spytać ;)"
Wróciłam się do szkoły niezauważona przez chłopaka. Usiadłam się na ławce i zobaczyłam co dzieje się na moich social media. Dowiedziałam się, że Justin Biber przyjedzie do Polski i ogólnie rozpoczyna trasę po Europie. Reakcje nastolatek były szokujące. No nie powiem ciekawie będą mieli.
Przerwała mi Sally, która dosiadła się do mnie i zaczęła opowiadać jak David się na nią patrzył. Zawsze jak sie z nią spotykam, choć 15 minut musi poświęcić rozmowie o chłopaku.
-Chodź idziemy już bo jestem głodna- powiedziałam do Sally.
-No ok, a co chciałaś mi powiedzieć? - zapytała.
-Calum mnie poinformował o tym, że dzisiaj grają z Jankesami z Nowego Yorku i poniekąd zaprosil- tłumaczyłam.- Więc, idziesz ze mną? Nie chce siedzieć tam sama jak kołek.
-Nie wiem, mam dzisiaj dużo do zrobieia.- mówiła z grymasem na twarzy.
-No chodź, ja zawsze z tobą szłam, a poza tym bedzie grał również David.- zachęcałam Sally.
-Trzeba było tak od razu. Pewnie, że idę!- entuzjazm był ogromny.
-Ok, to tam gdzie zawsze o 16.00.- poinformowałam.
-Dobrze. A oddałaś bluzę?- spytała.
-Jezu zapomniałam!
-Żaden problem, oddasz mu na meczu.- uspokoiła mnie dziewczyna.
-No faktycznie masz rację.- uspokoiłam się.Dotarłyśmy do domu.
-Hej mamo! Co dzisiaj serwujesz dobrego na obiad?- moje pierwsze słowa po wtargnięciu do domu.
-Dzisiaj zrobiłam ci kurczaka w carry.- oznajmiła.
-No to wspaniale ! Jestem mega głodna.- powiedziałam zdejmując plecak i kładąc go na moim łóżku.
-A co tam słychać w szkole ciekawego?- spytała nie mama z uśmiechem na twarzy.
-A nic, po staremu.- powiedziałam z pełną buzią.- Dzisiaj o 16.00 idę z Sally na mecz, podobno mają grać z Jankesami.
-Dobrze tylko zaklucz drzwi, dzisiaj muszę pojechać do szpitala. - ton głosu matki się zmienił.
-A co się stało? - spytałam zmartwiona.
-Wujek Tomas miał zawał, nie mówiłam Ci?
-Nie, nie mówiłaś - powiedziałam z grymasem na twarzy.
-No nie ważne, podobno jest w dobrym stanie. Tata dzisiaj nie przyjeżdża, bo ma delegację.Uuu wolna chata!
-No ok, nie ma problemu, poradzę sobie sama. - oznajmiłam.
Po zjedzeniu obiadu zajrzałam w mój telefon. Miałam jedno nieodebrane połączenie od nieznanego numeru. Odzwoniłam, słysząc w słuchawce głos Caluma.
-Chciałem ci przypomnieć o dzisiejszym meczu Vicki.
-Tak wiem pamiętam- powiedziałam z entuzjazmem. - Muszę ci bluzę oddać, bo nie dałeś mi szansy dzisiaj.
-Nic na to nie poradzę, że działasz na mnie jak magnes. - gdy to usłyszałam, prawie zeszłam na zawał.
-Muszę kończyć. Pa! Do zobaczenia na meczu!- pożegnałam się, bo nie chciałam, żeby usłyszał moją radość w głosie, którą mi sprawił.
-Pa Vicki!******
-No powiem ci, że podejrzewałam taki wynik.- mówiła do mnie Sally.
- Dobrze, że wygrali. Bynajmniej David bedzie miał dobry humor i może do Ciebie zagada Sally. - chciałam pocieszyć jakoś dziewczynę, nie wiem dlaczego, ale widziałam smutek na jej twarzy.
-Wątpię. Widziałam go dzisiaj z Mirandą w galerii jak szli, trzymając się za rękę. - mówiła smutnym głosem.
-Wiedziałam, że ta szmata się do wszystkich przystawia. Pamiętam jak kiedyś mówiła jak go nie lubi i jakim on jest idiotą a teraz nagle kochająca para. - mówiłam z oburzeniem.Moją przemowę przerwał mi Calum dzieląc się radością. Gdy go zobaczyłam od razu przypomniało mi się o bluzie, którą miałam chłopakowi oddać.
-Też się cieszę z takiego wyniku. A teraz musze ci oddać bluzę. - szukałam w moim plecaku bluzy jak poparzona, poruzrzucając wszystko co w nim było.
Fajnie, zapomniałam jej wziąć z domu.
- Widzę, że nie możesz jej znaleźć. - mówił jednocześnie uśmiechając się do mnie.
- No niestety zapomniałam jej zabrać z domu. Pójdziesz ze mną to Ci oddam.Co ja wygaduje? !
-No skoro nalegasz. - wyszczerzył się Calum.
********
-Wejdź do środka. - zaprosiłam chłopaka do mojego domu.
-Damy mają pierwszeństwo. - wystawił rękę ku drzwi, uśmiechając się przy tym.
-No niech ci będzie. - weszłam do domu zdejmując buty i kurtkę. Calum zrobił to samo. -Chodź ze mną. - prowadziłam chłopaka do swojego pokoju, gdzie znajdowała się jego bluza. - Proszę. - wreczyłam w jego dlonie. On ją rzucił na łóżko bez żadnych zahamowań.
-Całe życie na to czekałem Vicki. - stał naprzeciw mnie, łapiąc moją twarz w swojej dłonie. - Całe życie czekałem, żeby ci to powiedzieć. - mówił, patrząc głęboko w moje oczy.
-Kocham Cię Vicki, tak cholernie Cię kocham.Co?! Calum mi powiedział, że mnie kocha?! To jest sen, to musi być sen!
-Ale ja... - plątał mi się język, nie widziałam co mam mu powiedzieć.
-Nic nie mów skarbie. - pocałował mnie delikatnie w czoło. Zabrał bluzę i jakby nigdy nic - wyszedł. Zostawiając mnie samą.-Co tu się stało?! - mówiłam sama siebie. - Ale jak? Jak Calum mógł się we mnie zakochać? To jest przecież nierealne!
**********************