✖ thirty-one

2.7K 258 40
                                    

a/n: w końcu, po dwóch miesiącach przerwy, usiadłam i napisałam nowy rozdział spadochronów. nawet sobie nie wyobrażacie, jak strasznie za tym tęskniłam! ;-;  no więc. z okazji zbliżających się świąt bożego narodzenia, życzę wam kochani dużo zdrówka, bogatego mikołaja, gwiazdki z nieba i w ogóle wszystkiego, co sobie wymarzycie! dobrego startu w 2016 rok, jeszcze więcej sukcesów i spełnienia wszelkich planów :) z tego też miejsca bardzo, bardzo dziękuję za to, że mimo wszystko nadal śledzicie losy Sky i Luke'a, cudowni jesteście ♥♥ 

przypominam też, że możecie "komentować" spadochrony na twitterze z hashtagiem #SpadochronyFF :D 

jeszcze raz, wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! 


Od poniedziałkowej rozmowy, Skylar chodziła spokojniejsza. Wszystko zdawało się układać jak najbardziej według jej „życiowego" planu i dzięki temu miała więcej zapału do wszystkiego, tak naprawdę. Dziewczynie nie przeszkadzało to, że po nocach ślęczała nad swoimi ostatnimi projektami, jeszcze tymi wykonywanymi z ręki biura znajomych jej rodziców. Za kilka tygodni miała zacząć coś zupełnie innego, miała stać się niezależną architektką, z wizytówką z prywatnym logo, miała mieć swój własny pokój, własne biurko i upragnioną prywatność. Miała stworzyć swoją oazę, w której będzie mogła spełniać się jako pani architekt, bez znajomych po fachu zaglądających jej przez ramię. To tam myśl uskrzydlała ją i dawała wiary w to, może wszystko. Albo prawie wszystko.

— LUCAS, JEŚLI MAM WYROBIĆ SIĘ ZE WSZYSTKIM DO GODZINY OSIEMNASTEJ, NIE MOŻEMY SPĘDZIĆ W SKLEPIE WIĘCEJ NIŻ SZESNAŚCIE MINUT!

Sky wykrzyczała zaraz po tym, jak wybiegłszy na parking przed biurowcem, dostrzegła swojego chłopaka opartego o maskę czarnego BMW. Luke zsunął z nosa okulary przeciwsłoneczne i z uśmiechem wyczekiwał należytego powitania. Takowe jednak nie nastąpiło, bo blondynka wyminęła go i w pośpiechu wskoczyła do samochodu. Zdezorientowany Lucas przez dłuższą chwilę tępo wpatrywał się w miejsce, w którym jeszcze sekundę temu stała jego wybranka, by następnie z głośnym westchnieniem wznieść oczy ku niebu, obrócić się na pięcie i zająć miejsce kierowcy.

— Czym ty się tak, skarbie, stresujesz? ZNOWU? – Hemmings usiadł tak, by bez problemów móc ilustrować zmartwioną twarz Sky. Chwycił jej smukłą dłoń i ułożył sobie na kolanie, kiedy drugą dziewczyna bezcelowo grzebała w ogromnej torebce. – Przecież znasz moich rodziców, ja znam twoich, nasze mamy też się w jakiś tam sposób znają, a ty jak zwykle wszystko za bardzo przeżywasz. Twoim jedynym zmartwieniem powinno być to, że mam zamiar napierdolić się jak dzika świnia z Natem i moim tatuśkiem. A resztą się nie przejmuj.

~*~

Dokładnie dziesięć minut po tym, jak samochód Lucasa stanął na parkingu przed jednym z mijanych supermarketów, Skylar taszczyła kilka reklamówek z jedzeniem, a dwudziestoczterolatek karton z winem i wódką. Oboje wiedzieli, że kupili wszystkiego mocno na zapas, jednak w planach mieli zaproszenie jutro swoich najbliższych przyjaciół, by móc poleczyć się tym, czym Luke zapewne się zatruje. A przynajmniej tak sądziła Woods, bo czystobiałego trunku było dużo za dużo.

— Wyciągnij kluczyki – jęknął chłopak uginający się pod ciężarem butelek z alkoholem. Sky odstawiła na asfalt siatki i sięgnęła do tylnej kieszeni spodni Lucasa, który, czując dłoń blondynki na swojej pupie przez chwilę dłuższą od odpowiedniej, poruszył zabawnie brwiami. W odpowiedzi otrzymał zupełnie niewinny uśmieszek i piękne, równie niewinne spojrzenie. – Lubisz się ze mną droczyć, co? Jeśli nie chcesz, żebym upuścił ten karton, przygwoździł Cię do samochodu i...

parachutes ✖ l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz