✖ twenty-one

4K 343 32
                                    

a/n: Hej wszystkim! Dwie sprawy: pierwsza - wczoraj oficjalnie skończyłam naukę w liceum i... YASSSSS, FINALLY! Czerwony pasek na świadectwie ukończenia szkoły średniej, taka Wasza pinky mądra! :D (zapomnijmy, że za 9 dni matura, ok?) A druga sprawa - jak pewnie zauważyliście (albo i nie??), zostałam ambasadorką Wattpada. Także wiecie do kogo uderzać, w razie jakichkolwiek problemów czy pytań :D Poza tym, jesteście najfajniejsi! Kocham Was z całego serducha za te wszystkie gwiazdki i komentarze! Nigdy nie sądziłam, że spadochrony będzie czytać aż tyle osób! *-* A "czytelnicy ninja", ujawniajcie się, ujawniajcie! :D

#SpadochronyFF

- Hemmings, kopnął cię kiedyś koń?! - Skylar ryknęła, gdy po nałożeniu na szyję kolejnej warstwy matującego podkładu, pamiątka po wczorajszym wieczorze nadal świeciła się niczym dioda. Kombinowała jak tylko mogła, by zakryć tę nieszczęsną malinkę, bo nie widziało się jej wysłuchiwanie głupkowatych komentarzy znajomych Lucasa. Wystarczy, że musiała znosić znaczące spojrzenia rodziców, rzucane w ich stronę podczas kolacji.

- Jaki prąd? - zapytał, wyciągając z czarnej kosmetyczki swoją nowiutką szczoteczkę do zębów. Sky, próbująca doprowadzić swoją szyję do jako takiego porządku, zamarła z ręką zawieszoną w powietrzu. Tępo patrzyła na swoje odbicie w lustrze, a kiedy wzięła kilka głębszych oddechów i stwierdziła, że uda się jej powstrzymać od uszczypliwego komentarza, kątem oka zerknęła w bok.

- Koń, idioto. Koń. - Dziewczyna westchnęła ciężko, odstawiając na blat buteleczkę z fluidem, bo i tak nie udało się jej nic tym zdziałać; czerwień malinki nadal przebijała się przez cztery warstwy dobrze kryjącego podkładu, a perfidny uśmiech Lucasa pokazywał, że o to właśnie chodziło. - Nie wiem co strzeliło ci do tego łba, żeby wessać mi się w szyję. Oznaczanie swojego terytorium, pf.

Luke pokręcił z rozbawieniem głową i przeszedł tak, by stanąć tuż za plecami Sky.

- Więc teraz jesteś moim terytorium? - zagaił. Jedną ręką oplótł wokół talii dziewczyny, a drugą odgarnął na bok długie blond włosy tak, by móc podziwiać swoje malutkie arcydzieło. Przejechał opuszkiem palca po plamce i spojrzał w lusterko, w którym napotkał zdziwione spojrzenie Woods. - Nie to, żebym miał narzekać.

- Nie łap mnie za słówka, Lucas! - Sky trąciła blondyna ramieniem i wrzuciła do kosmetyczki wszystko, co niedawno wywaliła nieopodal umywalki. Hemmings zaśmiał się, a złożywszy czułego całusa na czubku głowy niewysokiej dziewczyny, sięgnął do przodu i zapiął trzymaną przez nią saszetkę w różowe kwiatki.

- Wolałbym złapać za coś inn... - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bo oberwał z łokcia prosto w brzuch. - Auć!

- Ty się już lepiej nie odzywaj, człowieku! - Architektka zakrzyknęła z oburzeniem i, chociaż na jej ustach widniał szeroki uśmiech, obróciwszy się odepchnęła od siebie zadowolonego chłopaka. Przelotnie zerknęła w jego śliczne oczy. Uwielbiała je, tak bardzo je uwielbiała. - Idziemy!

Luke wolał nie sprzeciwiać się kobiecie. Potulnie złapał ją za nadgarstek i pociągnął na dół, gdzie delikatnie namówił ją do zrobienia jakiegoś szybkiego śniadania. Czemu jak czemu, ale niebieskim oczom, Sky odmówić nie potrafiła. Przez myśl przeszło jej nawet, że gdyby musiała, dałaby radę przyzwyczaić się do robienia chłopakowi śniadań. Niekoniecznie Lucasowi, po prostu komuś.

~*~

Zgraja roześmianych znajomych przedzierała się przez zatłoczone lotnisko w Melbourne, zupełnie ignorując upominające spojrzenia rzucane przez mijanych ludzi. Violet siedziała na plecach Ashtona, a Skylar szła obok Caluma i próbowała wbić do jego głupiej głowy, że nie wszystkie blondynki są tępe i puste. Przepychali się, dźgali palcami w żebra i wyzywali od najgorszych, ale scena ta była tak urocza, że Mike rzucił nawet komentarzem o „Azjacie wyrywającym laskę Hemmingsa".

parachutes ✖ l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz