✖ forty-five

69 8 1
                                    

a/n: Co prawda już prawie po świętach, ale mimo to, Wesołych Świąt, kochani! 

~*~

Sky obudziła się około godziny siódmej rano, przebrała się w dresy i od razu swoje kroki skierowała do kuchni. Na spokojnie zaczęła przygotowania do popołudniowego, świątecznego obiadu z rodziną, uprzednio załączając na spotify swój standardowy zestaw świątecznych hitów. Nie miała powodu budzić Lucasa, ale, ku jej zaskoczeniu, Hemmings zwlokł się z łóżka niecałą godzinę później i sam z siebie zabrał się do pomocy z najprostszymi czynnościami; obierał i kroił warzywa, smażył kurczaka do sałatki i zadbał o to, by o godzinie piętnastej móc wyciągnąć z lodówki idealnie schłodzoną butelkę whiskey. Oboje krzątali się po dużej kuchni, zadowoleni z tego, że jednak całą najgorszą robotę Skylar zrobiła dzień wcześniej.

Gdy indyk powoli zapiekał się w piekarniku, ziemniaki równomiernie rozłożone na blaszce czekały na swoją kolej na wrzucenie do gorącego pieca, a Lucas, z drobną pomocą swojej dziewczyny, nakrył do stołu, wybiła godzina trzynasta. Skylar kursowała między kuchnią a jadalnią, dalej nieogarnięta i w przybrudonych już dresach. Luke za to zdąrzył w międzyczasie skoczyć na górę i wziąć szybki prysznic, by przy świątecznym obiedzie nie pachnieć tak jak indyk mający znaleźć się na stole.

- Luke, przypilnowałbyś indyka? Ja w tym czasie wskoczyłabym pod prysznic, muszę się ogarnąć, bo przesiąkłam zapachami z kuchni. – Sky wyjrzała zza ściany prowadzącej do salonu, w którym Luke majstrował coś przy świątecznym drzewku. Był święcie przekonany, że lampki choinkowe mają możliwość regulacji natężenia światła i częstotliwości migania i nie mógł przeżyć tego, że nie wie jak można tym regulować. Jak każdy dorosły mężczyzna, pudełko wraz z instrukcją wywalił do kosza zaraz po tym, gdy wczorajszego wieczora rozpakował światełka. A kosze wyniósł do szopki na ogodzie dzisiaj rano i nie zamierzał się w nich grzebać.

- Jasne, leć. Wyłączyłaś już zupę?

Sky kiwnęła głową, zupełnie zapominając o tym, że przecież Luke w ogóle jej nie widzi, siedząc tyłem do wejścia do salonu.

- Tak, włączony jest jedynie piekarnik. Pędzel je właśnie obiad, jak skończy to możesz rzucić mu piłkę do zabawy.

- Okej.

W drodze na górę, Sky zatrzymała się przy przepięknie udekorowanym stole i poprawiała krzywo leżącą, beżową serwetkę. Dopiero teraz, gdy sama miała wyprawić przyjęcie, na którym zjawi się nie tylko jej rodzina, ale i rodzina Hemmingsa, Skylar zaczynała doskonale rozumieć swoją mamę, która stresowała się, musząc przygotować każdy świąteczny obiad. Do tego czasu zawsze machnięciem ręki zbywała poddenerwowanie swojej matki, no bo czym tu się stresować? Goście przyjdą, zjedzą co się im poda, wypiją wino i sobie pójdą. Tak przynajmniej do tej pory myślała. Okazało się jednak, że punkt widzenia, niestety, zależy od punktu siedzenia i dopiero w chwili, gdy młoda Woods stanęła przed zadaniem przygotowania obiadu dla około piętnastu dorosłych osób i kilkorgu dzieci, a do tego musiała wziąć pod uwagę ewentualne alergie, upodobnia swoich gości oraz przemyśleć ilość jedzenia do zrobienia, zrozumiała jak wyczerpijącym zajęciem było to, co od tylu lat było na głowie biednej Lindy.

Prysznic pozwolił na chwilę zapomnieć Skylar o tym małym armagedonie, który rozergać się miał w ich domu za niespełna dwie godziny. Dziewczyna w ekspresowym tempie wysuszyła oraz pofalowała włosy, wyprasowała ciemnozieloną, satynową sukienkę na cieniutkich ramiączkach i przysiadła w garderobie, by zrobić makijaż. Nuciła pod nosem „Jingle Bells" i, kończąc nakładać na policzki róż, uśmiechała się do swojedo odbicia w lustrze. Wyglądała naprawdę przyzwoicie. Lekko kryjący podkład zakrył przebarwienia na skórze, których nabawiła się od przesiadywania nad basenem w pełnym słońcu, róż na policzkach dodawał dziewczęcego blasku, a stonowane cienie na powiekach i idealnie wytuszowane, długie rzęsy podkreślały jej piękne, błękitne oczy. Skylar sięgała właśnie po czerwoną pomadkę do ust, na której punkcie Luke wariował, gdy, skupiona na swoim odbiciu, ujrzała za plecami postać chłopaka wchodzącego do pokoju. Na jego ustach błąkał się figlarny uśmieszek. Widząc, że Sky dostrzegła jego obecnośc, uniósł do góry małe aksamitne pudełeczko, w którym młoda Woods trzymała swoje ukochane pierścionki. Zazwyczaj nosiła je codziennie i zdejmowała jedynie przed snem, ale przez to, że dwa ostatnie dni spędziła w kuchni, nie chcąc w żaden sposób uszkodzić biżuterii, schowała ją bezpiecznie w pudełko, które z kolei położyła na szafce nocnej w ich sypialni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

parachutes ✖ l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz