23

6.5K 461 27
                                    

Po 20 wychodze od Melisy. Dziwie sie, że żaden z chłopaków nie dzwonił, ale pewnie nie ma ich w domu. Ide spokojnie przez ciemne ulice, ale jednoczesnie rozglądam sie na boki. Mam pół godziny drogi powrotnej, nie powiem że mnie to cieszy. Postanawiam skrócić sobie droge, więc skręcam w uliczke obok opuszczonego parku. Jestem w połowie drogi, gdy słysze dzwonek telefonu. Wyjmuje go i gdy chce odebrać upadam na ziemie. Zostaje mocno popchnięta, a telefon wypada na ziemie. Odwrcam sie za siebie by spojrzeć ci sie dzieje, ale widze obcego mężczyzne. Panika we mnie wzrasta, gdy kopie mnie w brzuch. Zaczynam panikować i krzyczeć.
-Zostaw mnie! Ratunku! Pomocy!-staram sie odepchnąć bandyte, ale ten bije mnie mocniej
Czuje jego ciosy na swoim brzuchu, nogach, piersiach, rękach i głowie, a po mojej twarzy płyną łzy. To tak bardzo boli.
-Pomocy...-szepcze łamiącym sie głosem
Nie mam siły oddychać, a on nie przestaje. Po moim ciele spływają stróżki krwi. Czuje, że napastnik zaczyna mnie rozbierać i wtedy znów staram sie szarpać, a łkanie przeradza sie w głęboki płacz. Nie udaje mi sie go odepchnąć, gdy zdemuje moje spodnie i bluzke. Jego ręka ląduje ma moim biuście, a on szyderczo sie śmieje.
-Ratunku...-zrywa ze mnie biustonosz, zimny wiatr rozchodzi sie po moim ciele
Czuje sie brudna, gdy jego paskudne ręce dotykają mojego ciała. Po chwili zdejmuje mi majtki, a ja znów walcze. Na próżno. Widze jak ogląda moje ciało, ale zadaje mi ostatniego kopniaka w brzuch i odchodzi. Zostawia mnie nagą w środku parku. Melodyjka z mojego telefonu nadal leci, ale ja nie mam siły sie ruszyć. Wszystko mnie boli. Krew jest wszędzie. Jest mi słabo. Ostatkami sił sięgam po telefon i odbieram. Kłade go na uchu, a moje ręce opadają, czuje jakby jedna z nich była złamana.
-Everly gdzie ty do cholery jesteś?! Czemu nie odbierasz jak do ciebie dzwonie?!-słysze krzyk Michela w słuchawce
Nadal płacze, nie moge przestać, a oddychanie staje sie coraz trudniejsze. Chce coś powiedzieć.
-Boli...-szepcze i trace przytomność
Michael nie przesadzał.

Michael

Zerwałem sie z fotela i od razu pobiegłem do Caluma.
-Calum masz numer do przyjaciółki Everly?-wpadam do jego pokoju, a moje ręce sie trzęsą
Coś stało sie mojej siostrze.
-Tak. Michael stało sie coś?-marszczy brwi
-Kurwa po prostu daj mi ten numer!-krzyknąłem i wyrwałem komórke chłopaka
Wybrałem jej numer i niecierpliwie chodząc po pokoju, ciągnąłem za końcówki swoich włosów.
-Halo?-usłyszałem cichy głos Melisy
-Melisa tak? Była u ciebie Everly? Wiesz gdzie jest?-pytam szybko
-Była, ale wyszła po 20. Stało sie coś?
-Nie mam jej. Dzwoniła do mnie. Płakała i powiedziała, że coś ją boli, a potem nic. Gdzie ona jest?!-krzyknąłem do komórki
-Idź w strone mojego domu, ona wracała tą drogą.-powiedziała i podała swój adres
-Też ide.-mówi i słysze jak biegnie, a połączenie zostaje urwane
-Michael powiedz o co chodzi?!-wrzeszczy Calum
-Ev...musimy ją znaleźć.-staram sie opanować i zbiegam po schodach
-Poczekaj ide z tobą!-krzyczy za mną
Biegne w strone domu jej przyjaciółki, ale czujnie sie rozglądam. Jeśli coś jej sie stało z mojej winy, nie wybacze sobie tego. Nigdy. Calum skręca w strone parku, a ja biegne tuż obok niego.
-O Mój Boże.-Calum przystaje a ja zaraz za nim
Widze ją. Leży tam. Nie ma na sobie ubrań, a wszędzie jest krew. Całe ciało pokrywają siniaki i rany. Moja siostrzyczka.

My brother and his friend c.h. / ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz