Rozdział 3

96 2 0
                                    

-Co została? -zapytałam zaciekawiona.
-Została...zabita.-w tym momencie cały świat mi się zawalił.
Czułam,że nie mogę ustać więc usiadłam przy ścianie.
-Nie to nie możliwe. Oni żyją i wracają dzisiaj do domu.-mówiłam zrozpaczona.
-Chcesz żebym powiedziała o tym?-pokręciłam przecząco głową.-Może jednak ? I tak się dowiedzą.-powiedziała.
-Dobrze.-odpowiedziałam smutno.
Weszłyśmy do środka. Czułam, że po policzkach spływają mi łzy. Usiadłam jak najszybciej w ławce.
-Pierwsza sprawa, jest bardzo delikatna. Rodzina Natalie została zamordowana. Byłabym wdzięczna gdybyście tego nie rozgłaszali. Druga rzecz jest chyba oczywista, że dzisiaj nie poprowadzę lekcji.-wszyscy spowarznieli, tylko ja płakałam.

I co teraz ze mną będzie?  Nie mam żadnych dziadków. Nie chce mieszkać w domu dziecka. Sama też nie mogę się sobą zajmować. Jestem załamana. Przecież wczoraj jeszcze z nimi rozmawiałam! Nagle poczułam jak ktoś się nade mną nachyla.
-Pójdź do klasy Wojtka i powiedz, żeby wyszedł razem z Michałem i Danielem. Powiedz im, że wszystko już wiesz.-powiedziała pani.-Spakuj się.
Zabrałam wszystkiego rzeczy i wyszłam z sali. Pobiegła do klasy obok. Zrobiłam to co kazała mi wychowawczyni. Odrazu po wyjściu zaczęli mnie pocieszać.
-Przykro nam.-powiedział Michał.
-Pomożemy Ci.-dodali chórem Wojtek i Daniel.
-To miłe z waszej strony.-zamilkiśmy na moment.-Wiecie czego boje się najbardziej? Domu dziecka.-odrzekłam.
-Właśnie. Co do tego to rozmawiałem już z rodzicami. Zgodzili się , żebyś u nas zamieszkała. Właśnie załatwiają jakieś papiery.-powiedział Daniel.
-Serio?! O Boże!  Dziękuję! Ale wiesz nie chcę robić problemu.-ucieszyłam się.
-Żaden problem. Zawsze chcieli mieć córkę,  a ja siostrę. -uśmiechnął się Daniel.
-Czyli co...od tej pory jesteście rodzeństwem? -zapytał Wojtek wchodząc mi w słowo.
-No...tak.-powiedzieliśmy razem z Danielem.
-I że....wy tak....razem....mieszkać....ale, że co? Nie to nie możliwe. -powiedział Wojtek.

Cały pozostały czas chłopaki pocieszali mnie. Na przerwie przyjechała mama Daniela i powiedziała,  że wszystko jest już załatwione. Ta moja nowa mama, rany jak to dziwnie brzmi, wydaje się być całkiem okej. Aktualnie wszystkie rzeczy należące do mnie są przewożone do ich domu. Kurcze...faktycznie...trochę będzie dziwnie mieć Daniela za brata.
Spytałam się jej czy nie przeszkadza to, że jadę na wymianę do Niemiec w tym roku. Okazało się, że mój nowy braciszek również jedzie.
Na następnej lekcji przyszła do mnie wychowawczyni i zaproponowała,  że mogę u niej zamieszkać ale powiedziałam jej sytuacje z rodzicami Daniela. Reszta dnia minęła w miarę normalnie. Po lekcjach zaprowadzono mnie do nowego domu. Nie spodziewałam się,  że może on być aż taki duży. Cała rodzina pokazała mi go. Mój pokój był pomalowany na złoto - biało.  Meble są typowo dziewczęce jakby adopcja była zaplanowana dużo wcześniej.  Stało tam: białe, duże lozko; szklane biurko, złoty dywan i biała, ogromna szafa. Strasznie mi się to wszystko podoba. Zeszliśmy na dol do salonu zjeść obiad. Wszystko było naprawdę pyszne. Zaraz po posiłku poszłam na górę odrobić lekcje. Pierwsza rzecz jak zrobiłam to otworzyłam komputer i weszłam na pocztę.  1 nie przeczytaną wiadomość. Otworzyłam ja. Pani od niemieckiego wysłał informacje o uczniach z Niemiec. Miałam chłopaka.  Spojrzałam na zdjęcie i...aż zaczęłam krzyczeć.
-Proszę pani! Może pani przyjść?
-Co się stało? -zapytała wchodząc do pokoju.
-Niech pani zobaczy, kto mi się trafił.-uśmiechnęłam się.
-O mój Boże. -powiedziała zakrywać usta dłonią. -Po powrocie masz mi wszystko opowiedzieć. -puściła mi oczko.
Miałam racje ona jest na maksa super. Zachowuje się jak...jak...jak ja! Nie jest jednak to tak, że wygląda to sztucznie tylko tak naturalnie, jakby naprawdę taka była. Czułam,  że będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Po zapoznaniu się ze zdjęciem,  które przedstawiał chłopaka o szczupłej,  ciemnej twarzy; brązowych oczach, czarnych włosach z turkusowe czapką  odwróconą daszkiem do tyłu; przeczytałam informacje o nim. Miał 17 lat. Lubi zwierzęta,  mieszka pod miastem i jest wegetarianinem. Podał także swój e-mail. Odrazu do niego napisałam.

LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz