Rozdział 3 - Miłość zawsze wszystko rujnuje

11.7K 590 642
                                    

Pod koniec rozdziału występuje scenka erotyczna, czytasz na własną odpowiedzialność xD

~~~*~~~

Omal się nie spoliczkował, gdy zdał sobie sprawę, że ponownie się w niego wpatruje.

Idiota! Przestań na niego patrzeć! Przystojny czy nie, wiesz, że nie jest tobą zainteresowany! Skończ z tym wreszcie!

— Jakiś problem? — Salir uniósł wzrok znad swojego wypracowania.

Tom podskoczył zaskoczony.

— Nie.

Salir zmarszczył brwi.

— Riddle, czy coś się stało?

Tom pokręcił głową i szybko spuścił wzrok na swoją pracę.

Zły Tom!

Salir przewrócił oczami.

— Słuchaj, nie mogę ci pomóc dopóki nie wiem, o co chodzi.

— Nie mógłbyś pomóc i tak — mruknął Tom.

Salir prychnął.

— Czemu nie?

Tom skrzywił się, patrząc na drugiego Ślizgona.

— Nieważne.

Salir uśmiechnął się niespodziewanie.

— Riddle, zakochałeś się w jakieś dziewczynie, czy coś?

— Bardzo śmi...

— Czy może w chłopaku?

— Cobre, zamknij się wreszcie.

— To chłopak!

— Cobre!

Salir, z zadowolonym uśmieszkiem skierowanym do dziedzica Slytherina, rozparł się w swoim fotelu.

— Nie musisz mi mówić kto to. W sumie to nawet mnie nie obchodzi. Właśnie, czemu go nie zaprosisz na randkę? Być może w Noc Duchów?

— Nie!

Salir prychnął.

—Tomie Riddle'u, jesteś niemożliwy.

— Zamknij się, Cobre.

Salir wzruszył ramionami.

— W porządku. — Wrócił do pisania wypracowania.

Tom powrócił do, najdyskretniejszego jak tylko mógł, spoglądania na niego.

~~~*~~~

— Gdzie jest Riddle? — spytał Everet Malfoy, gdy wszyscy inni przygotowywali się do tańców.

— Może zdarzył się cud i szuka teraz partnerki — zadrwił Blant Black.

Salir wywrócił oczami na ich niedojrzałość i założył szkolne szaty, które przemienił w szmaragdowozielony strój wieczorowy. Przedłużył swoje włosy do pasa i dodał krwistoczerwone pasemka. Jego blizna, która do tej pory była przez większość czasu niezauważalna, została magicznie wydłużona aż do jego nosa i świeciła okropną zielenią czaru, który ją stworzył.

Blant zmarszczył brwi, gdy dostrzegł Salira.

— Na Merlina, Cobre! Jak tyś to zrobił?

Salir wzruszył ramionami.

— Byłbyś zaskoczony, jak łatwo osiągnąć tak małe efekty jak ten.

— Z kim idziesz? — zapytał Everet z ironicznym uśmiechem.

SalirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz