Rozdział 1 - Przybycie

10.5K 642 269
                                    

— Tak więc jesteś z przyszłości?

Brunet jęknął.

— Tak. To właśnie próbuje ci powiedzieć.

— I jesteś tu z powodu rzuconego na ciebie mrocznego przekleństwa?

Tak.

— Musisz mi wybaczyć, ale jest mi dość trudno w to uwierzyć, drogi chłopcze.

— Och, nie. Całkowicie to rozumiem. – Brak snu i zbyt duża presja sprawiły, że głos Harry'ego był znużony i pełen okrutnego sarkazmu. W tej chwili kierował swoją złość do jedynej znajdującej się w pokoju osoby — Albusa Dumbledore'a.

Dumbledore wbił w chłopca rozdrażnione, zmuszające do milczenia spojrzenie, jednak Harry nie opuścił wzroku, jakby rzucał przyszłemu dyrektorowi wyzwanie.

Starszy czarodziej westchnął i pogładził swoją kasztanową brodę.

— Dopóki nie znajdziemy sposobu, byś wrócił do siebie, będziesz zmuszony chodzić do tej szkoły...

— Oczywiście. — Harry uśmiechnął się ironicznie.

— Co oznacza, że musisz posiadać imię.

Harry westchnął. Odmawiał podania swojej prawdziwej godności, by nie doprowadzić do paradoksu.

— Sam nie wiem...

Dwójka czarodziei popadła w milczącą kontemplację, próbując wymyślić nazwisko dla Harry'ego.

W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.

Dumledore wstał, by je otworzyć.

— Dyrektorze.

— Ach, Albusie, jesteś człowiekiem, którego właśnie potrzebuję!

Harry zmarszczył brwi. Ciężko było zapomnieć głos Armando Dippeta.

— Jestem trochę zajęty, Armando — powiedział uprzejmie Dumbledore.

Dippet spojrzał do środka i dostrzegł chłopca siedzącego markotnie w zbyt dużym dla niego pluszowym fotelu.

— Kto to jest?

— Salir Cobre — powiedział szybko Harry.

— Jego rodzice są moimi starymi znajomymi i bardzo pragną, by był bezpieczny. Z dala od Grindelwalda. Wiem, że to dość nagłe, ale chyba możemy go zapisać do szkoły?

Harry obserwował, jak Dippet powoli ulega.

— Nie widzę żadnych przeciwwskazań. Będzie musiał zostać przydzielony przez Tiarę i trzeba ustalić, na którym roku go umieścić...

— Jestem na siódmym roku — wtrącił chłodno Harry.

— Uważaj, jakim tonem zwracasz się do starszych — odpowiedział Dippet. — A tak w ogóle to jestem profesor Dippet, dyrektor Hogwartu.

— Musisz być bardziej uprzejmy. — Dumbledore zgodził się z dyrektorem. — Niezależnie, czy miałeś długą podróż, czy nie.

Nastolatek skrzywił się.

~~~*~~~

Harry nie był zbyt mocno zaskoczony, gdy został umieszczony w Slytherinie. Obecnie stał w Wielkiej Sali, gdzie Dippet go przedstawiał.

—... dlatego proszę was, byście sprawili, aby pan Cobre poczuł się w Hogwarcie jak w domu. Jestem pewien, że ten rok będzie pełen sukcesów dla nas wszystkich — zakończył Dippet, wskazując na stół Slytherina, do którego udał się Harry wśród oklasków.

SalirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz