Prolog

5.5K 207 19
                                    

- Panie McCall?

Scott drgnął na dźwięk swojego nazwiska i podniósł bursztynowe oczy na nową nauczycielkę historii. Uśmiechnął się nerwowo i wbił w nią uważne spojrzenie, jak gdyby chciał odczytać odpowiedź z jej twarzy. Odchrząknął znacząco i milczał przez krótką chwilę. Ewidentnie widać było, że jego myśli krążyły wokół przeróżnych spraw, ale niekoniecznie związanych z lekcją historii. Przedmiot ten, po odejściu pana Yukimury, prowadziła panna Johnson. Młoda i ambitna kobieta, która stawiała głównie na dyskusje na swoich zajęciach, oczywiście na temat. W ostatniej klasie niezbyt wielu uczniów chciało się angażować w rozmowy dotyczące historycznych tematów, co spotykało się z wyrazem rozczarowania panny Johnson.

Nauczycielka wywracając oczyma, powtórzyła swoje pytanie dotyczące secesji. Scott potarł dłonią twarz i wydał z siebie cichy pomruk, udając przez kilkanaście sekund, że się intensywnie zastanawia nad odpowiedzią. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, prawdopodobnie przeprosić za to, że nie uważał, gdy nagle kątem oka dostrzegł podsuniętą karteczkę. Znajdowała się na niej, być może, prawidłowa odpowiedź napisana niezwykle kaligraficznym i wyraźnym pismem. Scott zaryzykował z odpowiedzią, co okazało się być dobrym wyjściem, bo pani Johnson obdarzyła go tylko chłodnym spojrzeniem, po czym bez żadnego komentarza kontynuowała lekcję. McCall rozejrzał się wokół i dostrzegł uśmiechającą się do niego Johannę Gordon. Chłopak szybko odwzajemnił uśmiech i skinął w jej stronę głową w podziękowaniu.

Ostatnimi czasy kompletnie nie miał głowy do lekcji. Cały splot zdarzeń, które miały ostatnio miejsce przytłaczały Scotta do tego stopnia, że od paru dni głowa Scotta pulsowała od nadmiaru myśli. Tyle się ostatnio działo... Kira wyjechała, co w zasadzie było jego najmniejszym problem w obliczu dalszych wydarzeń. Podsumowując; Stiles stał się kimś zupełnie nie do poznania, Malia była zajęta swoimi sprawami i dociekaniem spraw związanych z jej rodziną, Theo również okazał się być nie tym, za kogo Scott go miał na samym początku, co tylko potwierdzało słowa Stilesa o tym, że osądy Scotta są po prostu błędne i naiwne. Co się tyczyło Liama...

Dzwonek ogłaszający przerwę rozgrzmiał w sali. Uczniowie natychmiast zerwali się ze swoich miejsc i czym prędzej zaczęli wychodzić na korytarz. Scott również do nich dołączył, nie chcąc, by pani Johnson go zatrzymała na rozmowę. To była ostatnia lekcja, więc chłopak w spokoju mógł powrócić do swojego domu i chociaż na moment odetchnąć. Chociaż pewnie powinien zająć się na przykład projektem z biologii, który był ważną częścią jego końcowej oceny. O samym projekcie zapomniał i pewnie nawet by go nie zrobił, gdyby, przechodząc przez korytarz, nie usłyszał jak jego znajomi z klasy rozmawiają o spotkaniu. Ostatnie, czego potrzebował to projekt z biologii do wykonania. Sęk w tym, że Scott naprawdę pragnął być weterynarzem i dlatego powrócił do zaawansowanej grupy, gdzie starać się musiał podwójnie a przy głowie zajętej myślami o wilkołakach, chimerach i Doktorach było to naprawdę trudne. Wychodząc z budynku, Scott miał ochotę uderzyć głową w ścianę budynku. Brakowało mu Kiry, która znacznie lepiej radziła sobie w tych wszystkich organizacyjnych rzeczach i projektach. Pewnie, mógł skorzystać z pomocy Lydii i pewnie gdyby nie miała już partnera to właśnie z nią wykonałby to zadanie, ale trochę się spóźnił z tą decyzją a nie chciał, by specjalnie dla niego wyrolowała innego ucznia. Poza tym dziewczyna również miała na głowie inne sprawy, które były ważne dla niego samego i... pozostałych. Nie chciał jej odciągać bardziej niż to było koniecznie.

Zbiegając po schodach dostrzegł na parkingu Johannę, wsiadającą nieśpiesznie do swojej czerwonej toyoty. Scott przyglądał jej się przez chwilę i nagle w jego głowie pojawiła się niesamowita myśl. Jo też chodziła z nim na biologię zaawansowaną... Niewiele myśląc, Scott wykrzyknął jej imię, co skutecznie ją zatrzymało, bo odwróciła się w jego stronę z zapytaniem widocznym w jej niebieskich oczach. Johanna była uroczą blondynką i gdy się uśmiechała, wydawało się, że wokół niej pojawiła się promienna poświata. Włosy często wiązała w schludnego kucyka albo koczka. Jej blada niemal porcelanowa cera dodawała jej tylko pewnej oryginalności na tle różnorodnej karnacji w liceum Beacon Hills. Była jedną z ładniejszych dziewczyn w szkole, do tego niesamowicie miłą i łagodną osóbką. I ponadto, chodziła na większość zajęć ze Scottem. Chłopak podbiegł do niej pośpiesznie, przybierając na twarzy szeroki uśmiech.

- Jo! Masz już partnera do projektu na biologię? - spytał od razu McCall, nie tracąc czasu na zbędne pogaduchy. W końcu były one naprawdę w tym przypadku zbyteczne. Scott stwierdził, że najlepiej będzie jeśli od razu wyzna jej swoje intencje. Johanna uśmiechnęła się lekko a uśmiech ten objął nawet jej niebieskie oczy.

- W zasadzie to nie - odparła z bezradnym wzruszeniem ramion. Scott od razu pomyślał, że dla Jo, która była naprawdę dobrą uczennicą, pewnie brak partnera nie stanowił problemu. Zwłaszcza, że sama potrafiła doskonale przygotować i przedstawić pracę, która potem i tak zebrała najwyższą notę. W sumie to trochę nawet zaniepokoiło Scotta, bo skoro do tej pory całkiem lubiana dziewczyna nie znalazła partnera to czy będzie chciała wykonać projekt właśnie z McCallem? Nie mógł się jednak teraz wycofać, więc tylko posłał jej najprzyjaźniejszy uśmiech, na jaki go było stać w tych ostatnich dniach i powiedział:

- Zastanawiałem się czy... nie potrzebujesz pomocy? Może moglibyśmy popracować razem? - Widząc jak uśmiech Johanny się rozszerza, Scott odczuł wyrzuty sumienia. Ona chyba go naprawdę lubiła a on próbował tylko wykorzystać fakt, że dobrze się uczyła, by zdobyć dobrą ocenę. W owej chwili chłopak obiecał sobie, że jeśli tylko Jo się zgodzi, on przyłoży się do tego zadania i nie zostawi dziewczyny z tym samej.

- Jasne! Przyda mi się pomoc - oznajmiła ochoczo i otworzyła drzwi swojego samochodu. Scott przyjął jej decyzję z wyraźną ulgą i niemalże odetchnął. - Spiszemy się? Możemy się spotkać w czwartek albo piątek. - Scott skinął w odpowiedzi głową i uśmiechnął się do dziewczyny, zamykając jej drzwi, gdy już usadowiła się wygodnie za kierownicą. W momencie, gdy odpaliła samochód, chłopak wsparł się na oknie i zatrzymał ją jeszcze.

- Dzięki za podpowiedź na historii, Jo.

- Nie ma sprawy, Scott - odpowiedziała i znów lekko się uśmiechnęła. Chłopak odepchnął się od drzwi i ze spokojem spoglądał jak dziewczyna płynnie wycofuje z parkingu i odjeżdża w swoją stronę.

_________________________________________________________



The reason whyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz