#21 Nie masz się czym martwić

14.8K 608 6
                                    

Okropnie stresowałam się spotkaniem z mama Luke. Będzie to pierwszy raz kiedy zjemy wspólnie obiad. Z opowiadań chłopaków wiem, że jest naprawdę miła. Sama się o tym przekonam.
Spoglądałam w oko obserwując widoki miasta z rana. Słońce ogrzewające staruszków, nastolatków jak i rodziny z dziećmi spacerujące chodnikiem. Z radia usłyszałam jedną z moich ulubionych piosenek. Zaczęłam nucić ją pod nosem, lecz po chwili usłyszałam piękny, subtelny głos blondyna.
- Twój głos jest piękny.- powiedziałam zaraz po zakończenu piosenki.- Czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś?
-Jakoś nigdy nie miałem potrzeby o tym mówić i tak zostało.

Zatrzymaliśmy się pod ślicznym domem. Miał on delikatny odcień zieleni. W około zdobiły go kwiaty.
Po opuszczeniu samochodu od razu złapałam go za ręke. Zataczał na niej małe kułeczka kciukiem dodajać mi otuchy.
-Nie masz się czym martwić. Napewno cię polubi.- otworzył przede mną drzwi. Ścisnełam mocniej jego dłoń w momencie kiedy weszliśmy do salonu. Siedziała tam jego matka, bawiąc się z Tomi. Chłopiec kiedy tylko nas zobaczył wyrwał się swojej matce, przytulając się do nóg brata. Kiedy ten lekko się odsunął wziął go na ręcę, podając go mi.
-Aliana- mocno obiął moją szyję.
-Cześć słoneczko.- odstawiłam go na ziemie niepewnie witając cię z panią Hemmings.
-Dzień Dobry.
-Miło cię w końcu poznać. Moj syn dużo mi o tobie opowiadał.- przytuliła mnie do siebie.
- Mi też miło panią poznać.
- Jaka pani mów mi Liz.
Jednak opowiadania chłopaków nie były mylne. Jest cudowną kobietą. Kiedy podarowałam jej prezen upierała się, że go nie weźmie lecz pod długich namowach w końcu go wzięła. Mały cieszył się z prezentu. Nawet później dokuczał Luke'owi, że zje pingwinka. My z Liz smiałyśmy się z chłopaków. Obiad i kolacja mineły nam bardzo przyjemnie. Wszystkie potrawy było bardzo smaczne. Pierwszy raz od dwóch lat zjadłam tak duże porcje. Widziałam jak przy każdym moim kęsie się uśmiecha. Wiedziałam, że dla mnie to już za dużo i podziękowałam. Liz traktowała mnie jak swoją córkę co było kochane z jej strony. Moja matka taktowała mnie tak przed wyjazdem Mike. Na samo wspomnienie w moich oczach zebrały się łzy. Poczułam jak chłopak delikatnie je ściera.
-Co się stało?- przytulił mnie do siebie, całując w skroń.
-Twoja mama traktuje mnie jak córkę. Moja ma mnie gdziesz. Wiesz jakie to jest okropne.
Wszyscy chcą abym była idealem niezdając sobie sprawy, że ja cierpię*
- Cii spokojnie, w końcu zrozumie ile dla niej znaczysz i spróbuje to naprawić. Chodź pobawimy się z małym, nie pozwole zrobić krzywdy pingwinkowi.- od razu zaczęłam się śmieć.

Mamy kolejny rozdział. Spotkanie dwóch kobiet, które Luke kocha.
Na górze macie zdjęcie o którym wspominałam w poprzednim rozdziale.
Chciałam wam bardzo podziękować za 3k wyświetleń

*Justin Bieber I'II Show you

Just Friends 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz