5

2.2K 284 23
                                    

- Dostałem pismo z sądu. - mruknął, popijając wodę. Stał w kuchni wraz z Ellie i rozmawiał na temat tego, co wydarzyło się przeszło tydzień temu. Do tamtego czasu Harry czuł się w miarę dobrze, jednak stracił pracę u mechanika. Miał teraz tylko pracę na zmywaku, a to nie starczyło na normalne życie dla niego i córki. Musiał prosić przyjaciółkę o pomoc, jednak ta z chęcią pożyczyła mu niewielką kwotę. Dla niej nie było to wiele, gdyż dobry uczynek był wart nawet więcej. 

 - Co? Czemu?

- W sprawie pobicia urzędnika państwowego.

- Ledwo ją dotknąłeś! - była oburzona zachowaniem tych oszustów. Widziała dokładnie co się stało, także nie było choćby mowy o jakimś pozwie czy rozprawie, a zwłaszcza wyroku orzekającym o winie Harry'ego.

- Cóż, to się okaże. Boję się o Jane. Nie chcę jej stracić.

- Nie stracisz. - próbowała go pocieszyć, chociaż sama nie była do końca pewna swoich słów. Dzisiejsze sądy orzekały takie dziwne wyroki, iż wszystko było możliwe. Dlatego nie była przekonana o swoich przypuszczeniach. Z braku jakiejkolwiek wiary w człowieka brunet przytulił się do przyjaciółki, którą uważał za jedyną wartościową osobę prócz Jane. - Harry, muszę lecieć do pracy.

- Jasne, Ellie. Dziękuję ci za wszystko.

- Nie ma za co. Zawsze ci chętnie pomogę. - odprowadził ją do drzwi, a następnie poszedł do salonu, gdzie siedziała jego kruszynka. Usiadł na podłodze obok niej, obserwując jak rysowała coś na kartce.

- Kocham cię, księżniczko. Wiesz o tym, prawda? - patrzył na nią z miłością. Taką jakiej nie mógłby okazać nikomu innemu. Nie potrzebował kobiety, ponieważ całą swoją uwagę poświęcał swojej córce. Była dla niego najważniejsza i nic, ani nikt tego nie zmieni. Gdyby zgodził się na związek z jakąś kobietą to wiedział, że nie będzie ona zadowolona z ich relacji. Skupiał się wyłącznie na Jane, więc tamta kobieta poczułaby się gorzej.

- Wiem i ja ciebie też kocham, tatusiu. Nie przejmuj się tą panią. Jak mnie zabiorą to im ucieknę i wrócę.

- Mój aniołek. - ucałował jej czoło, odgarniając przy tym jej włoski. Odsunęła od siebie wszystkie przybory i mocno wtuliła się w swojego tatę. Rozpłakała się na dobre, ale on także nie krył się z łzami. Tak bardzo ją kochał, iż nie wyobrażał sobie odebrania mu jej. Była jedynym promyczkiem szczęścia w jego życiu.

- Tato? - pociągnęła nosem. Swoimi małymi rączkami objęła jego policzki. Była tak strasznie do niego podobna. Jak kropla w kroplę.

- Tak?

- Tatuś Eric'a ma własną firmę i potrzebuje informatyka. Powiedziałam, że ty się znasz na komputerach! - zaczęła grzebać w swoim niewielkim plecaczku, a po chwili wyjęła z niego małą, białą karteczkę. Podała brunetowi papier, a on zaczął czytać. - Masz przyjść jutro o ósmej rano na rozmowę!

- To cudownie, kwiatuszku! - odłożył wizytówkę i przyciągnął do siebie swój jedyny skarb. Miał nadzieję, że wreszcie coś się uda. Liczył na to, iż nareszcie będzie prowadził godne życie, lepsze. Marzył o wakacjach z Jane, bo nigdy nie było go na to stać. Pragnął kupić jej rower czy hulajnogę. Wszystko co by sobie zażyczyła.

Weseli obejrzeli film, a następnie Harry pomógł swojemu maluszkowi przygotować się do kąpieli i spania. Kiedy był pewien, że dziewczynka poszła spać to sam zaczął się oporządzać. Wyprasował swój jedyny garnitur, znalazł swoje CV i wsadził je do czarnej teczki, a następnie wziął kąpiel.

Obudził się o szóstej rano i natychmiast po umyciu zębów, zabrał się za przygotowanie śniadania dla niego i Jane. Zrobił jej też kanapki do szkoły, a dodatkowo wsadził jej to tornistra jabłko.

- Witam, maluchu. Jak się spało?

- Dobrze, chociaż pospałabym jeszcze troszkę. - przetarła swoje oczka, co było urocze, jednak dostała za to po uszach.

Po godzinie byli gotowi do wyjścia, dlatego skierowali się do drzwi. Szli spacerkiem do szkoły, przeskakując kałuże. Mała się śmiała, trzymając zielonookiego za rękę, a on był szczęśliwy kiedy ona była. Powoli wszystko mu się układało, przynajmniej tak sądził. Jedyne czego pragnął to jej dobra.

- Pani powiedziała, że mam talent malarski! Jak zostanę sławną malarką to będę dawała ci pieniążki, bo cię bardzo kocham. - ugryzł się w policzek, żeby nie uronić łzy ze wzruszenia. To raczej on powinien zarabiać, a nie ta kruszynka.

- Jesteś prawdziwym aniołkiem, wiesz? - kucnął przed brunetką, całując jej czoło. Poprawił jeszcze kołnierzyk jej koszuli, a kosmyki jej włosków zawinął za ucho.

- Za to ty jesteś moim bohaterem, tatusiu.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡





My Hero ♡ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz