Obudziłam się rano. Pielengniarka stała nade mną i powiedziała mi, że byłam przez 2 miesiące w śpiące. Świeciła mi cały czas latarką w oczy. Byłam już w innym miejscu. Odpowiedziałam ,,dobrze" i poszła sobie. Koło mojego łóżka lerzało mnustwo małych misi, kwiatów, baloników i laurek. Gdy pielengniarka wróciła, zapytałam:
-te wszystkie laurki, misie i tak dalej,są dla mnie? Od kogo?
-tak, od rodziny, przyjaciół, chłopaka i wielu innych.
Myślałam wiele rzeczy naraz. Nie wiedziałam co mam robić.
-Czemu jestem w szpitalu?
Pielengniarka długo nie odpowiadała.
-Nikt ci nie mówił?...-usiadła na łóżku i po bladła.-widzisz jesteś chora...
-Chora?
-Tak, chora ale to bardzo trudna i ciężka choroba...będziemy zmuszeni ci podać chemie.
-Choroba?-to słowo do mnie nie docierało...jakbym nie znała tej nazwy, nie wiedziała co ona znaczy.
-Tak...widzisz...masz...raka... przykro mi
-Rak?Choroba?Śpiączka? 2miesiące?-czułam jak mokra ciecz płynie mi po policzkach. Wiedziałam co te słowa znaczą, ale...nie mogłam w to uwierzyć. Najgorsze co mi przeszło przez myśli to, to że umre jako śmieć. Nikt o mnie nie będzie pmiętać...a ja umre...umre...umre w zapomnieniu i nie myślałam już o jakim kolwiek happy endzie... myślałam tylko o tym że...że umre... umre zapomniana... nie chciana... umre choć i tak gówno obchodze rodziców.
-Clara? Wszystko okay? Cla...-słyszałam tylko ogłuszający dzwięk... zemdlałam
Miłały sekundy, minuty, godziny, a ja byłam w śpiące...miałam umrzeć... myśli nie przestawały mnie pogrąrzać. Miałam umrzeć... umrzeć w samotności... nie wierząc w nic.
CZYTASZ
Za późno...
Misteri / ThrillerDedykuję tę książkę Życiu, które mieszka w słowach prostych ludzi- w nadzieji że pochłonie pustkę, jaka od lat mieszka w nas. Fragment jest z książki, aby zachęcić was do czytania: „-Jest dobrze, jest wspaniale, jest okay, to nic, przecież jest dobr...