*Lauren's POV*
Kolejny dzień źle się czuję. Chyba jestem odwodniona przez te upały. Niedobrze mi i mdli mnie cały czas. Pije wodę co chwile, ale to nie pomaga, a ta ciężka praca mi nie pomaga. Mogę liczyć jedynie na to, że wkrótce te wysokie temperatury osłabną.
Muszę już wstawać z łóżka i się szykować, bo za pół godziny mam być przy winoroślach, nie chce być jak Luke i spóźniać się prawie każdego dnia. Postaram się szybciej dzisiaj z tym uwinąć, aby móc wcześniej wrócić do siebie, bo naprawdę przy tym upale mi słabo. Niby wychowałam się w Miami, gdzie jest ciepło cały czas, ale temperatura jest podobna, a nie, że nagle pojawiają się takie upały, że jak tylko popatrzę na słońce, to kręci mi się w głowie.
***
Już osiemnasta. Pracuję od dziesięciu godzin, mogłabym skończyć, jak większość dwie godziny temu, ale na początku ustaliłam z ojcem Luke'a, że będę pracowała po dwanaście godzin, żeby szybciej zarobić na bilet do domu. Luke też często zostaje ze mną do dwudziestej, ale to raczej za karę, a nie bo tego chce.
Sięgając po winogrono ze szczytu, gwałtownie zakręciło mi się w głowie, straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Zawroty głowy i to, że zrobiło mi się słabo w tym samym momencie, spowodowały, że poczułam, że zaczynam osuwać się na ziemię, a następne co pamiętam to, to że leżałam przez kilka sekund na ziemi, nie mogąc się ruszać, po czym straciłam przytomność.
***
*Luke's POV*
Znalazłem ją leżącą i nieprzytomną na polu i zawiozłem do najbliższego szpitala. Nudziło mi się, więc chciałem jej dotrzymać towarzystwa przez pozostałe dwie godziny, a zastałem ją w takim stanie. Mówiła mi, że od kilku dni źle się czuję, ale nie sądziłem, że dojdzie do czegoś takiego.
Lekarze zrobili jej wszystkie badania, a ona spała w sali. Czekałem aż się obudzi. Chciało mi się pić, więc poszedłem do automatu znajdującego się na drugim końcu korytarza. Nie mieli zbyt wielkiego wyboru, w końcu to szpital, czegoż mógłbym się spodziewać. Kupiłem mrożoną herbatę brzoskwiniową i wracałem pod jej sale, kiedy to zobaczyłem, jak z wychodzi stamtąd lekarz.
Niepokoiłem się jej stanem, więc postanowiłem podejść do niego i zapytać co z nią. Podbiegłem do niego, o mało co, nie wylewając napoju z puszki.
- Przepraszam... to pan się zajmuję Lauren? – chwyciłem go za przedramię i zapytałem.
- Tak, a pan to ktoś z rodziny? – zapomniałem, że tylko rodzinie udzielają informacji.
- Jej rodzina jest w Stanach, ona jest tu, tylko na wakacjach. – chyba by nie chciała, aby jej rodzice o tym wiedzieli, skoro to mam nadzieje, nic poważnego, a nie wydaje mi się, aby kwapili się do przylotu tutaj.
- Czyli pan to jej chłopak, tak? – ja? Chłopak?
- Tak, jestem jej chłopakiem. – musiałem to potwierdzić, bo w przeciwnym razie nie otrzymałbym żadnej informacji.
- Z pańską dziewczyną jest już lepiej, upały źle wpłynęły na jej aktualny stan, to dlatego zemdlała i źle się ostatnio czuła, jak pan powiedział, gdy ją pan przywiózł. – ale jaki stan aktualny.
- To co z nią jest nie tak, że to się stało? – nie rozumiałem, mówił trochę tajemniczo.
- Więc... gratuluje, będzie pan ojcem. – hahahahah, że co proszę?_______________________
hejo wam, dzisiaj przychodzę do was z rozdziałem, który w pełni napisała moja przyjaciółka Patrycja (zapraszam na jej dwa fanfictions - "Nanny" z Louisem Tomlinsonem i "Seduce Me" z Liamem Paynem)
dziękuję jej za to i do zobaczenia w następnym rozdziale!
komentujcie, gwiazdkujcie, udostępniajcie <3

CZYTASZ
summer job // l.h.&l.j.
Fiksi PenggemarTe wakacje będą inne niż każde pozostałe. Ojciec Luka postanowił, że w te wakacje nauczy go, że w życiu nic łatwo nie przychodzi i aby coś osiągnąć, trzeba się napracować. Ona przyleciała do Toskanii na wakacje życia, ze swoją przyjaciółką, niestety...