Rozdział 2-Rachel1

1.6K 53 3
                                    

Rachel szła plażą zostawiając 20 krokowe ślady są sobą. Słońce wschodzi. Różowo-żółte światło obmywa jej stopy razem z falami. Na boso i w podartych ubraniach utraciła

siłę racjonalnego myślenia. Tak długo nie jadła, a tak długo szła. Myślała o tym kto jej to zro... W sumie już nic nie myślała. Nagle grzywacz strącił ją z nóg, a ona w fali myślenia zatoczyła jeszcze jeden krok w stronę plaży i upadła.

Błagała, błagała, błagała

***

Miała zamglone spojrzenie, lecz delikatnie uchyliła powieki. Ktoś podniósł jej bezwładne ciało. A jej oczy okryła czerń, a dokładnie czerwień jej loków.

***

Rachel leżała na czymś twardym. Pierwsza myśl jaka jej wpadła do głowy to że czuje się, jak Aslan ogłocony z grzywy i rzucony na kamienny ołtarz.

Przebrnęła rękami przez pasma włosów. Upewniła się, że jeśli jest lwem to na pewno nie łysym. Wymacała pod sobą prześcieradło. Leżąc bezbronna, zastanawiała się co jej zrobią. Wzrok jej się delikatnie wyostrzył. W oddali zauważyła postać. Lekko muskularna lecz smukła, dosyć wysokiego chłopaka. Powoli również zaczęła rozpoznawać kolory. Miał czarne włosy, a gdy człowiek się obrócił zauważyła jego niebieskie oczy. Dostrzegła to co widziała w chłopaku sprzed kilka laty. Zobaczyła młodość i poświęcenie. Lecz także niezdrową desperację.

Chciała usiąść, mimo zawrotów głowy. Broda uderzyła o klatkę piersiową, co wywołało przenikliwy ból. Próbując podnieść głowę zrozumiała, że ma za mało sił. Jest osłabiona. W objęcia złapała ją siła snu.

***

Nie wiedziała czy to przepowiednia, czy następny koszmar. Zobaczyła siebie na plaży, obraz Nica otoczonego czernią. Z upiornym dziurami po oczach skąd wylatywał czarny dym.

Wszystko było, jak w filmie poklatkowym. Tak, dokładnie w takich gdzie małe kotki bawią się kłębkiem. Znowu widziała syna Hadesa, jednak sceneria się zmieniła. Tym razem leżał na stole operacyjnym. Przy nim krzątał się Will z czerwoną buzią, w ogóle nie pasującą do jego blond włosów oraz jasnych brwi. Delikatnie potarł palcami o bledszy niż normalnie (nie wiedziałam że to możliwe!) policzek.

Przesuwała się do przeszłości, widziała jak pakuje walizkę w jej norce w obozie. Widziała, jak maluje obrazy przedstawiające panoramę obozu do Wielkiego domu. Przedstawiały cudowne widoki roztaczające się spod drzewa Thali. Zobaczyła siebie z pędzlami we włosach podziwiającą z Piper chłopaków od Apolla (Piper może troszkę mniej ze zrozumiałych powodów). Wspomnienia dalej biegały, jak stado beztroskich owiec. Po chwili zorientowała się że może za długo śni. Może powinna się porozglądać po terenie, poznać tego chłopaka? Ze snu wyrwało ją umyślne ześlizgnięcie na podłogę. Otwierając oczy uniosła się na rękach.

-Kurde tego nie planowałam- sykneła do samej siebie

-Czy ty kiedykolwiek coś planowałaś- wyszczerzył zęby. Chłopak siedział na łóżku, z którego przed chwilą spadła ona sama. Nie musiała go poznawać, to był

Percy.

***

Rachel gapiła się na niego w zaskoczeniu.

- Ziemia do Rachel!- kontynuował- jesteś gorsza od Hypnosa- przyglądał się reszcie pokoju. Rachel odskoczyła jak by ktoś chlusnął jej na stopy gorącą herbatą*.

- Jak ja się tu?

- Ahh... Nie wiem dokładnie. Uwierz jaka to była niespodzianka, gdy się obudziłem, a ty tu leżałaś- uśmiechnął się - A to? To więzienie, bardzo luksusowe jak na te w których się do tych czas się znajdowałem.

Rachel postanowiła nie siedzieć sama. Teraz obaj przebywali na łóżku z którego spadła. Mogła nareszcie ogarnąć wzrokiem, nieduży pokoik z piętrowym łóżkiem, wybitymi w kamiennej ścianie. Percy podrapał się po karku. Na szyi, jak zawsze, zwisał wisiorek z paciorkami.

- O nic nie pytaj, jedzenie podają o 9:00, 14:30 i 18:00. Niestety nie ma podwieczorków.- popatrzył na swój brzuch, jak by ten fakt naprawdę go zasmucił.- Szukałem wyjścia, chociaż nawet nie wiem, jak mnie tu wsadzili. Trochę, jak by Hera znowu ze mną pogrywała.

Rachel podkuliła nogi i odchrząknęła. Chciała zmienić temat, skoro mogą być tu zamknięci (możliwe, że) na wieczność.

- A dlaczego nie jesteś z Annabeth w domu?

Percy spojrzał na mnie i spochmurniał

- Poprosili mnie o udział w misji. Gdybym tylko mógł odmówić- uderzył pięścią o łóżko- nie wachałbym się.

Och, oczywiście

- Percy'emu Jacksonowi, by kazali brać udział? Herosie legendzie? Pół-bogu, któremu zaproponowano bycie BOGIEM?- Rachel wkładała w tą przemowę, jak najwięcej ironii. Oczywiście, że mógłby nie ulec. Po prostu ma za dobre serce.

Percy spojrzał na nią spode łba i prychnął.

Dziewczyna oparła się głową o twardą ścianę. Zamknęła oczy. Och, jakby teraz coś namalowała.

- Wszystko okej? W końcu nie wiem jak się tu znalazłaś - spojrzał na nią z lekkimi wyrzutami sumienia.

Sama nie wiedziała. Miała tylko te zbitki wspomnień ze snu. Na pewno ma to coś wspólnego z Nico. Może to jednak była przepowiednia? Rysowała szlaczki w miękkim, białym materiale.

- Jestem tylko rozkojarzona - mruknęła

Percy podrapał się po karku.

- Tak naprawdę to chciałem cie przeprosić- zaczęła słuchać - głupio się zachowałem nie odzywając się po tym wszystkim. Po tych całych wariacjach z Leo

- To było wystrzałowe- przerwała mu i uśmiechnęła się na te słowa.

Zobaczyła w jego oczach dziecięcy płomień. Tak naprawdę większość herosów, utraciła ten blask. Bądźmy szczerzy nie mają prostego dzieciństwa.

- O Takkkk... To było niesamowite!-

***

Rachel malowała popołudniowe, przejrzyste niebo na na suficie Wielkiego domu. Przeszklona weranda, pokazywała w całej, bujnej okazałości dobytek obozu herosów. Gdy schodziła z drabiny po łyk zimnej lemoniady, wszedł Chejron.

- No no no - pokiwał głową - jeszcze nigdy nie mieliśmy tak utalentowanej wróżbitki!- Jego twarz nabrała odcień mleka. Może zobaczył to pęknięcie? ( które z -niewyjaśnionych- powodów znalazło się na suficie). Obróciła się wymyślając w głowie obszerny wachlaż usprawiedliwień i przeprosin. Spojrzała przez okno. Kompletnie ją zamurowało. Na werandzie było ciemno, bo przysłaniał go cień wielkiego spiżowego smoka. Na tłowiu miał napisane: "Uwaga! Wyjątkowo (przystojni) piraci"

To MUSIAŁ być Leo.













*Nie polecam




Historia o Leo będzie kontynuowana w następnym rozdziale. Do zobaczenia :*


http://malaobora.blogspot.com/ <--- nie polecam

Honeymoon, czyli miesiąc miodowy według Percy'ego JacksonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz