Rozdział 9- Rachel 4

564 20 13
                                    

Rachel zaczęła krzyczeć. Inaczej, wrzeszczeć w niebogłosy. Cała frustracja, złość, monotonność wezbrała się w jej płucach i nie chciała odpuścić, póki nie zabraknie w niej tchu. Krzyk był głośny i nieznośny, jak pięciomiesięcznego dziecka. Percy patrzył na nią ze śmiertelnym spokojem i bezsilnością. Dziewczynie łzy ciekły po policzkach, czerwonych od złości przypruszonych piegami.

" Uspokój się, rouquin. Przybrałaś barwę swoich włosów." Głos rozgrzmiał w jej umyśle.

"Wynoś się z mojej głowy!" krzyknęła, nie będąc pewna czy powiedziała to na prawdę czy w głowie. 

"Spokojnie, wydostanę cię stąd" głos ponownie przemówił. Jednak tym razem uspokoił ją w dziwny, pusty sposób. Czuła się, jakby płynęła po spokojnym morzu, bez ani jednej fali, po szklanej tafli.

Zimna bryza owiała jej twarz. Postanowiła przejść do sedna sprawy.

"Proszę odpowiedz, o co tutaj chodzi, jak masz na imię?" spytała zaciekawiona "Dlaczego to wszystko przeradza się w jeden wielki sen? Co to ma związanego ze mną?" zapytała

"Za dużo pytań, za mało odpowiedzi " usłyszała jego ciepły śmiech i niezaspokajającą odpowiedź. 

Postanowiła nie zadawać więcej pytań, skoro nie może ją usatysfakcjonować odpowiedzią.

"Bardzo lubię tą spokojną atmosferę, którą wywołujesz. Nie wiem kim jesteś. Pewnie zwariowałam, a może mieszasz mi w głowie, ale w tych czterech ścianach wszystko wydaje się lepsze niż bezsilność." Nagle Rachel zebrało się na szczerość.

"Cieszę się, że to słyszę. Do zobaczenia niedługo, rouquin" pożegnał się i szybko wyparował z jej głowy. Rachel poczuła, że mgła opada i wychodzi słońce.

                                                          +++

Zauważyliście co się dzieje z Rachel? Zakochuję się w wyimaginowanym głosie w jej głowie. Hehehehehe, chyba źle na nią działa odosobnienie.

Honeymoon, czyli miesiąc miodowy według Percy'ego JacksonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz