Rozdział 1

2.6K 167 55
                                    

To już 3 miesiące, od kiedy ostatni raz spotkałam ninja. Ciężko mi żyć z ukrywaniem swojej mocy. Zanim osiągnęłam pełnię możliwości, nikt nie zważał na to, co mówię. A teraz każde "Zostaw mnie w spokoju" jest skuteczne, a inni patrzą po tym na mnie dziwnie. Obiecałam sobie, że nie będę już nigdy rozkazywać ludziom, bo to daje mi nadludzką przewagę. Jeśli chodzi o inne moce mojego głosu, jeszcze nigdy mi się nie przydały i w sumie dobrze. Tęsknię za Senseiem Wu, Senseiem Garmadonem, Misako, Nyą i ninjami, ale myślę, że dobrze wybrałam. Ninja są po to, by pomagać słabszym, a ja zaliczam się do tych słabszych. Byłabym zbędna, niepotrzebna.

- Stu, przydaj się w końcu na coś! Pomóż mi odrobić te cholerne lekcje, bo inaczej dostanę piątą pałę w tym tygodniu! - z zamyślenia wyrwała mnie moja siostra, Fiona. Jest ode mnie starsza o dwa lata, ale na pewno nie jest mądrzejsza. Większość lekcji odrabiam za nią. Westchnęłam cicho i podeszłam do blondynki, by zobaczyć, co tym razem ma zadane.

- To proste - mruknęłam, a siostra natychmiast spiorunowała mnie wzrokiem - Zajmę się tym za pół godziny, bo obiecałam mamie, że zrobię zakupy.

- Nie ma mowy! Zrób to teraz, bo potem nie mam czasu! - krzyknęła oburzona.

- Ale ja potem mam. Oddam ci zeszyt o 20:00. Spokojnie, zrobię nawet dodatkowe zadanie, jeśli będzie w miarę łatwe - odpowiedziałam spokojnie, biorąc zeszyt z biurka. Wyszłam z pokoju siostry, zanim zdążyła rzucić jakąś obelgą w moją stronę. Odłożyłam zeszyt na swoje łóżko i udałam się do kuchni, gdzie czekała na mnie mama.

- Tu masz listę rzeczy do kupienia - podała mi kartkę - I pieniądze. Błagam, wróć przed 19:00, bo chcę jeszcze dzisiaj zrobić ciasto, a bez jajek mi się to nie uda.

- Wrócę o 18:50 - mruknęłam - Spokojnie, nic mi się nie stanie. Nie zapominaj, że znam Spinjitzu - zaśmiałam się, widząc troskliwe spojrzenie mamy.

- Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że się nie jąkasz - westchnęła, gładząc moje włosy - Nie wchodź w ciemne uliczki. Tam nawet Sponjitzu ci nie pomoże.

- Spinjitzu, mamo - poprawiłam - Im dłużej będziemy gadać, tym później wrócę. A naprawdę mam ochotę na to ciasto - uśmiechnęłam się, pakując listę zakupów i pieniądze do plecaka.

- Do zobaczenia. O 18:50 - wskazała na zegarek na swojej ręce.

- Tak, do zobaczenia - pożegnałam się, ubrałam buty i wyszłam z mieszkania. Jesienią jest naprawdę ciemno o tej porze. Poszłam szybkim krokiem w stronę supermarketu, nie zwracając uwagi na podejrzanie wyglądającego człowieka, który wyglądał jak zła wersja Lloyda... Odwróciłam się, ale nikogo tam nie było. Wzruszyłam ramionami do samej siebie, idąc dalej. Weszłam do supermarketu i zrobiłam szybkie zakupy. Spakowałam zakupy do plecaka i wyszłam ze sklepu. Poczułam na twarzy mocny wiatr, można powiedzieć, że wręcz była wichura. Poszłam skrótem do domu, gdy zobaczyłam na zegarku 18:40. Nigdy się nie spóźniam. Weszłam do ciemnej uliczki, mimo, iż w mojej głowie wciąż słyszałam słowa mamy. Widząc pijanych kolesi, przeszłam szybkim krokiem obok nich. Czułam na sobie ich głodny wzrok, co wywołało u mnie obrzydzenie. Ponownie zobaczyłam złą wersję Lloyda, ale zlekceważyłam to i przyśpieszyłam kroku.

- A gdzie to się panna wybiera? - odezwał się, co wywołało u mnie dreszcze.

- Kim jesteś? - zapytałam chłodno, starając się zachować zimną krew.

- Nie pamiętasz mnie? - zasmucił się, co oczywiście było udawane - To ja, Lloyd! Zielony ninja!

- Nie brzmisz jak Lloyd. Miał zupełnie inny głos. I nie był taki nachalny - powiedziałam.

Krwawe Ścieżki • Mistrzyni Mowy 2 {Ninjago}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz