Rozdział 3

1.5K 165 66
                                    

Minęły trzy dni, a ja wciąż siedziałam bez ruchu. Nie wiem, jak przeżyłam bez picia, bez jedzenia, bez załatwiania się czy odświeżania. Czułam, że umieram. Umieram z pragnienia. A kumple Morro nie zwracali uwagi na to, że konam. Raz nawet wyszli, zostawiając mnie samą. Nie zwracam uwagi na nic. Gapię się w jeden punkt. Raz zemdlałam, ale Morro mnie obudził swoim głośnym zachowaniem. Pewnie robi to specjalnie... Jak zawsze. Ciekawe, co sobie myśli Lloyd, gdy widzi mnie w takim stanie? Przez te dni myślę tylko o głupotach. Chciałabym, aby moje normalne życie wróciło. Aby siostra mnie wykorzystywała, aby mama się do mnie uśmiechała, aby ludzie w szkole kradli mi pieniądze... To taka moja rzeczywistość. Może i potrzebowałam się od niej wyrwać, ale nie chciałam za to płacić życiem. Ta znajomość... znajomość z ninja. Zupełnie niepotrzebna. Ale nie powinnam ich winić za swoją lekkomyślność. To ja weszłam w cholerną ciemną uliczkę. Być może gdybym tego nie zrobiła, nigdy więcej nie spotkałabym moich przyjaciół i nigdy więcej adrenalina by we mnie nie buzowała. Byłoby tak idealnie. Jak ja mam łączyć te dwa światy? Bez ninja moje życie nie ma sensu, ale z drugiej strony gdyby nie oni zawsze byłabym bezpieczna. Moje życie jest do bani. To chyba moja pora. Umrę w wieku 17 lat. Może to niesprawiedliwe, ale takie jest życie. Brutalne. Kończy się w najbardziej niespodziewanym momencie. Położyłam się w swojej klatce, zamykając oczy i czekając na swoje odejście. Gdybym miała coś ostrego... Coś, czym mogłabym podciąć sobie gardło, skończyć swoje męki. Szybka śmierć to jedyne rozwiązanie. Ostrze. Te, który znalazłam w swoim pokoju w trakcie turnieju żywiołów. Oddałam go Kaiowi, ale nigdy mi go nie zwrócił. Nigdy nie był on potrzebny zarówno mi, jak i jemu, ale teraz by się przydał... Jestem aż tak zdesperowana, że za wszelką cenę chcę się uśmiercić? Usłyszałam nagły hałas, ale nie mogłam otworzyć oczu. W końcu nie spałam od wielu dni. Gdy w końcu je zamknęłam, mój organizm nie potrafi zabrać mi odpoczynku. Usłyszałam jęk przerażenia i szepty, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Chciałam odejść w spokoju. Czyjaś drżąca dłoń dotknęła mojej klatki piersiowej. Próbowałam coś powiedzieć, ale śliny mi zabrakło. Odepchnęłam więc dłoń, która naruszyła moją przestrzeń osobistą. Moje wargi zaczęły delikatnie drżeć, czując na swoich plecach znajomą dłoń.

Kai.

Drugą dłoń wsadził pod moje kolana, tym samym unosząc mnie. Nie wiem, dokąd mnie niósł, nie wiem, czy są tu inni ninja i nie wiem, gdzie jest Morro i dlaczego ich nie powstrzymał. Wiem jedynie, że mimo tej interwencji i tak pozostało mi kilka minut życia. Suchy kaszel mnie dopadł.

- Cii, kochanie - pogłaskał moje włosy - Wszystko będzie dobrze. Wytrzymaj jeszcze chwilę.

Jego kojący głos podziałał na mnie jak miód na gardło. Uśmiechnęłam się delikatnie. Poczułam coś miękkiego pod moim ciałem. Próbowałam otworzyć oczy, ale skończyło się na trzepoczących rzęsach.

- Co teraz? - zapytał Jay.

- No jak to: co? Stutter umiera. Włóż to do jej ust - rozkazał Zane, a ja zaczęłam energicznie kręcić głową.

- Błagam, Stu. Chcesz umrzeć? - zbulwersował się Kai, a ja pokiwałam głową.

- Nie dziw się jej. Od paru dni siedziała w zamknięciu, bez jedzenia, picia i możliwości odświeżenia się - wytłumaczył mnie Zane. Po kilku próbach, udało mi się otworzyć oczy. Ujżałam stojącego nade mną Kaia, patrzącego na mnie ze zmartwieniem. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Pokazałam, że chcę pić. Po kilku sekundach szklanka z wodą już była w mojej dłoni. Piłam łapczywie i prosiłam o więcej.

- O wiele lepiej - uśmiechnęłam się do chłopaków, co odwzajemnili - Macie tu łazienkę?

- Zaprowadzę cię - Jay pomógł mi wstać, chociaż nie było to łatwe. Poprowadził mnie do pomieszczenia pod ramię.

- Mam nadzieję, że dasz sobie radę.

- Jasne - uśmiechnęłam się do niebieskiego ninja. Odświeżyłam się i załatwiłam potrzeby fizjologiczne. Poczułam, jak krew znów pulsuje w moich żyłach. Znowu żyję. Zeszłam na dół, do chłopaków. Usiadłam między Kaiem a Jayem, łaknąc informacji.

- Co się stało z Lloydem? - zapytałam.

- Morro nadal w nim siedzi - burknął Cole (nawet nie zauważyłam, kiedy stał się duchem) - Ale co cię to obchodzi...

- A żebyś wiedział, że mnie obchodzi. Lloyd to mój przyjaciel, tak samo jak twój czy innych. Jego los jest teraz priorytetem i gdybym mogła, oddałabym za niego życie! - wykrzyknęłam.

- Wierzymy ci, Stu - uspokoił mnie Kai.

- Przepraszam... Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jestem zdenerwowana od kiedy Morro mnie porwał... - schowałam twarz w dłoniach, cicho do nich szlochając - I jeszcze ta sprawa z Lloydem. Nie wybaczę sobie, jeśli coś mu się stanie.

- Przecież to nie twoja wina - stwierdził Zane.

- Mogłam coś zrobić... Ale wolałam udawać obojętną, oczywiście. Morro wielokrotnie wychodził z Lloyda, jednak wtedy mało mnie to obchodziło. Stwierdziłam, że nie mam szans z duchem, ale mogłam chociaż spróbować coś zrobić. Jestem idiotką...

- Przestań - zarządził Kai - Nikt cię nie oskarża.

- Czyżby?! - huknął Cole - Skoro mogłaś coś zrobić, to czemu siedziałaś i nic nie robiłaś?! Masz rację, jesteś idiotką.

- Cole! - krzyknął Jay - Możesz mieszać z błotem mnie i mój związek z Nyą, ale moją kuzynkę zostaw w spokoju! - warknął.

- Jay, on ma rację. - spojrzałam z bólem w oczy Cole'a - Przepraszam, że spieprzyłam i że marnujecie teraz na mnie swój czas. Powinniście zająć się Lloydem, a nie mną. Żałuję, że tam nie umarłam.

- Nie mów tak - Kai pogładził moje ramię - Morro kłamał, mówiąc, że nam na tobie nie zależy. Mieliśmy okazję, by cię wyciągnąć, więc to zrobiliśmy. Nie mogliśmy tak po prostu pozwolić ci umrzeć. Nie po tym, co zrobiłaś dla Zane'a, nie po tym, co zrobiłaś dla nas - spojrzałam na wszystkich po kolei, a oni skinięciem głowy potwierdzili słowa Kaia, oczywiście z wyjątkiem Cole'a, który nadal patrzył na mnie z pogardą. Westchnęłam.

- Dziękuję wam za wszystko. Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. A ty - spojrzałam na Cole'a - mam nadzieję, że ucieszy cię wiadomość, że gdy wszystko się wyjaśni, mam zamiar nigdy więcej nie robić wam problemów.

- O, nagle poprawił mi się humor - uśmiechnął się fałszywie. Przewróciłam oczami.

- Powinnaś się zdrzemnąć - zaproponował Kai - Możesz zamieszkać w pokoju Lloyda.

Zgodziłam się, bo niczego innego nie chciałam w tym momencie. Przytuliłam Jaya na dobranoc i poszłam spać.

~~~
Komentujcie plz

Krwawe Ścieżki • Mistrzyni Mowy 2 {Ninjago}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz