4. Świetnie Marek, umiesz popsuć

156 13 2
                                    

Pod rozdziałem ważna notka!

Wstałam rano około godziny 12, jeśli dwunastą można nazwać ranem. Przeczołgałam się do szafy i wyjęłam z niej jakieś dresy. Poszłam do łazienki się ubrać oraz zrobić sobie koka bo nie chce dzisiaj mieć Grunwaldu z moimi włosami. Zeszłam szybko na dół gdzie zastałam tatę robiącego kawę. Jak zwykle podeszłam i dałam mu buziaka, bo wtedy po raz pierwszy danego dnia się uśmiecha. Ojciec wręczył mi mój kubek z kawą i gestem dłoni zachęcił do zajęcia miejsca przy stole..

To nie wróży nic dobrego...

Cały czas patrzyłam na niego a on próbował zachowywać się normalnie, ale przede mną nic nie ukryje. Westchnął ciężko i wziął wdech.

- Aileen, słońce moje, kwiatuszku najdroższy... - przerwałam mu.

- Tato - złapałam jego dłoń i uśmiechnęłam się zachęcająco - Wyduś to z siebie.

- Ehh... - jeszcze raz wziął wdech - Dostałem bardzo atrakcyjną ofertę pracy, zarabiał bym o wiele więcej niż teraz.

- To super! - ucieszyłam się, ale chyba za wcześnie.

- Tyle żeeee... To jest w Londynie.

Na jego słowa zamarłam. Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa uderzyły we mnie jak piorun wywołując ból głowy i łzy, których nie dało się pochamować. Nie możemy tam wrócić! Ale z drugiej strony... Muszę pomyśleć też o tacie, jemu na pewno zależy na tej pracy. Nie mogę po raz kolejny być egoistyczną zołzą. Dla mojego ojca zniose wszystko. Zacisnęłam dłonie w pięść i wymusiłam malutki uśmiech.

- Kiedy wylatujemy? - spytałam nieco oschle.

- Za tydzień - jego twarz przybrała smutny wyraz.

Co?! Za tydzień?! Muszę iść do jakiegoś psychologa bo nie wyrobie!

Nagle poczułam, że po mojej twarzy spływają pojedyncze łzy. Szybko je wytarłam żeby tata nie widział i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie spokojnie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wylewać rzeki łez. Nie chcę opuszczać Polski, mimo że moją ojczyzną jest właśnie Anglia. Zbyt dużo złych wspomnień mam z tamtym miejscem.

Bez zastanowienia wzięłam telefon, parę złotych, paczkę papierosów wraz z zapalniczką i wybiegłam z domu w samych dresach nie ubierając nawet kurtki. Poszłam w kierunku parku. Mało ludzi raczej tam przebywa, zwłaszcza w taką pogodę. Od kilku dni leje bez ustanku. Ledwo wyszłam z domu i byłam już cała mokra, woda ściekała z moich włosów, rzęs, nosa, ubrań, ale nie obchodziło mnie to. Wyłączyłam telefon, żeby ojciec nie dzwonił.

W parku usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Wyjęłam papierosy i zapaliłam sobie jednego. Musiałam osłaniać go ręką, żeby nie zgasł. Na ulicach było pusto, wszyscy schowali się przed deszczem. Było potwornie zimno, no bo trzeba być geniuszem żeby wyjść w taką pogodę bez kurtki.

Wypalonego papierosa wyrzuciłam gdzieś na trawę i podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową trzymając je rękami. Zęby mi stukały bo moja szczęka się trzęsła z zimna. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia na co podskoczyłam. Spojrzałam kto to i zobaczyłam policjanta.

-Co ty tu robisz w taką pogodę? - zapytał facet około czterdziestki.

- Siedzę, nie widać? - odpowiedziałam ozięble. Będę miała kłopoty...

- Uważaj, rozmawiasz ze stróżem prawa - skarcił mnie - Gdzie mieszkasz? Jesteś na dworze bez kurtki, cała przemoknięta i do tego widziałem, że palisz.

No to mam przejebane.

- Mieszkam na ulicy Piotrkowskiej* tu w Warszawie - odparłam zrezygnowana.

Mężczyzna skinął głową i gestem ręki pokazał żebym poszła z nim. Zaprowadził mnie do radiowozu, gdzie usiadłam z tyłu. Podczas drogi do domu udawałam, że słucham jakże fascynującego wykładu o zbuntowanej młodzieży.

Boże czy ty to widzisz?

Kiedy WRESZCIE dojechaliśmy do mojego domu wysiadłam niepewnie z auta. Boję się tego co powie tata i nie chodzi o to, że nie chce żeby krzyczał czy nie chce dostać kary. Po prostu nie chce być dla niego ciężarem, nie chce by przeze mnie się niepotrzebnie stresował czy złościł. A teraz wiem, że go zawiodłam.

Pan policjant, który dalej nie zdradził mi swojego imienia, zadzwonił do drzwi mojego domu uśmiechając się dumnie. Zacisnęłam mocno powieki i spuściłam głowę gdy tata otworzył drzwi. Jego mina wyrażała wszystko po kolei: zdziwienie, rozczarowanie, smutek i może nawet trochę złości.

- To pan jest Ojcem tej młodej dziewczyny? - zapytał uprzejmie pan policjant.

- Tak, to ja - odparł zdezorientowany ojciec.

- Jestem oficer Mariusz Sokołowski, komendant policji. Znalazłem pańską córkę w parku bez kurtki i całą zmarzniętą, do tego paliła papierosy.

Świetnie Marek, umiesz popsuć!

- Naprawdę? - spojrzał na mnie morderczym wzrokiem - Dziękuję panu bardzo, ja już się nią zajmę.

Pan Marek pożegnał się z tatą po czym wsiadł do radiowozu i odjechał. Ja natomiast weszłam do domu szykując się na największy cios psychiczny. Załamanie taty. 

Ojciec westchnął ciężko, przetarł oczy i wskazał na kanapę. Oboje usiedliśmy trwając chwilę w niezręcznej ciszy. Musiałam ją przerwać bo zwariujemy oboje.

- Tato... - nie dał mi dokończyć.

- Aileen Margaret Price... - wypowiedział moje pełne imię. Zawsze kiedy to robi nie wróży to nic dobrego - Dlaczego? Co cię skłoniło do takich czynów? Czy to moja wina, czy jestem aż tak okropnym tatą? Mimo, że się staram jak tylko mogę, ciężko pracując aby zapewnić tobie jak najlepsze miejsce życia.

Po tych słowach zaczęłam cicho płakać. Jest najlepszym ojcem na świecie. To ja jestem okropną córką.

- Tato... Jesteś najlepszy, to ja nie zasługuje na takiego ojca, wiem że cię zawiodłam, ale proszę cię nie każ mnie swoim smutkiem. Największą karą dla mnie jest patrzenie jak się złościsz, stresujesz lub kiedy jesteś smutny. Przepraszam - mówiłam prawie połykając swoje łzy.

On tylko wytrzeszczył oczy i mocno mnie przytulił. Słyszałam, że też płacze. Siedzieliśmy tak jeszcze chwileczkę, aż ktoś zadzwonił do taty. Odebrał telefon a ja poszłam na górę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Losu nie odmienie więc zacznę już pakowanie.

Piotrkowska* - nie wiem czy jest taka ulica w Warszawie i nie wiem gdzie ale to nie ważne xD

Hej!
Jak wam się podoba ten "bardzo kreatywny" rozdział? ;-;
Uwaga! Rozkład rozdziałów do obu moich książek.

No More Fear - niedziela i MOŻE czasem w czwartek

Old (Boy)Friend? - sobota i MOŻE czasem wtorek

Nie licząc oczywiście dni kiedy mam wene i dużo czasu to wtedy też będą się rozdziały pojawiać.
Do następnego moje Bambinos :*

Old (Boy)Friend? ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz