Justin Bieber
Lexie po raz pierwszy powiedziała moje imię w hotelowej łazience gdzieś pomiędzy Waszyngtonem, a Kolorado.
Boże, Justin. Teraz mogę poczuć jak mokra jestem.
To coś ze mną zrobiło. Jakby znalazło klucz wewnątrz mnie.
Potem zapytała czy jestem fanem własnych książek.
To coś ze mną zrobiło. Sprawiło, że się rozłączyłem.
Ruszyłem w głąb mojego mieszkania o piątej rano rozmyślając o głupich decyzjach, które podjąłem.
Głupia decyzja numer jeden:
Dałem Lexie mój numer telefonu.
Głupia decyzja numer dwa:
Zacytowałem własną książkę. Jakie są szanse, że Lexie czytała moje wydania?
Jęknąłem ukrywając twarz w dłoniach. Kurewsko irytujące, biorąc pod uwagę, że moje książki były bestsellerami cztery razy.
Głupia decyzja numer trzy:
Sex telefon z Lexie. Ja nawet nie znam tej dziewczyny. Miałem tylko zdjęcie (które szybko wyleciało z mojej pamięci). Nazwisko, wiek, kilka innych drobnych szczegółów. I dziewczyna.
Jakim rodzajem dziewczyny była Lexie? Jaka dziewczyna decyduje się na seks telefon z nieznajomym, którego poznała przez internet? Dziwka? Striptizerka?
Nie miałem prawa do oceniania. Jakim rodzajem faceta byłem, że miałem seks telefon z nieznajomą, którą poznałem przez internet? Przynajmniej Lexie była singielką. Może mógłbym pominąć ten incydent ze szlafrokiem, ale seks telefon był ewidentną zdradą Clary.
Naprawdę staję się jakąś kanalią.
Muszę coś z tym zrobić. Trzeba przestać.
Chwyciłem moje awaryjne Dunhills i zapaliłem na balkonie.
"Rzuciłem" palenie pięć lat temu, razem z piciem i narkotykami, ale zawsze miałem paczkę papierosów w sytuacjach jak ta.
O siódmej rano nadal paliłem i wpatrywałem się w miasto. Poranek był chłodny i jasny; mógłbym powiedzieć, że dzień będzie upalny. Denver ożywa wokół mnie. Biegacze przecinali ulice, psy szczekały, a wokół było słychać klaksony.
Uspokoiłem się delikatnie, ale nadal nie uzasadniłem mojej głupoty.
Zacytowałem własną książkę. I co z tego? Nie ma mowy, aby Lexie poznała mnie jako J. Whisp (nikt nie wiedział, że byłem J. Whisp). W świetle dnia, moje bycie maniakiem było śmieszne.
Danie Lexie mojego numeru (plus seks telefon): chodzę do mojego psychiatry, aby "uczciwie otwierać się na nowe doświadczenia", "nauczyć się potrzebować ludzi" i "wystrzegać się socjalnych norm". Wystarczająco dobre.
Mój telefon zawibrował. Krótka wiadomość od Clary. Była w Gramado.
Nie zapomnij podlewać drzewka cytrynowego. Jesz? Nie będę opisywać tego miejsca dopóki nie wrócę. Nadal żałuj, że nie przyjechałeś. Lepiej nie bądź kościotrupem, gdy wrócę. Pamiętaj, że rzeczy w zamrażalce są przestarzałe.Buziaczki, Clara
Taka była moja dziewczyna. Matczyne instynkty i to wszystko.
Chciałbym odpisać później.
Na razie niech zostanie jak jest. Jestem pogrążony w myślach o Lexie.
Zdjąłem moją koszulkę i opadłem na kanapę z ołówkiem i szkicownikiem w dłoniach.
Laurence tu był. Jego długie uszy odwróciły się do mnie. Przeciągnął się i wskoczył do siebie.
- Hej kolego - powiedziałem do królika, dotykając ołówkiem pustej strony.
Zacząłem szkicować Lexie taką, jaką pamiętałem ze zdjęcia. Zacząłem od jej oczu, które były duże i ciemne, potem jej smukły nos. Zszedłem niżej do jej pulchnych warg. Starałem się uchwycić słodycz jej twarzy, owalny kształt. Cieniowałem jej okulary. Lekko rysowałem jej dekolt.
Zmarszczyłem brwi na portret.
Nie jest zły, ale i nie najlepszy. Zamknąłem oczy starając się przypomnieć sobie zdjęcie. Przypomniałem sobie jej głos w telefonie. Nie jest zbyt wysoki, zbyt niski, aksamitny i kobiecy.
Co jest tak kurewsko śmieszne?
Boże ona była urocza w swojej złości. I była niewyobrażalnie seksowna.
Zrób to ze mną. Justin, proszę.***
Odpłynąłem w południe. Leżałem na kanapie, mój szkicownik na moich udach i twardym penisie. Oczywiście.
Podparłem się na łokciu i spojrzałem na swoje cytrynowe drzewko.
Zadzwoniłem do Lexie.
Odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo? - jej głos był chrapliwy.
- Hej mały ptaszku.
- Ptaszku? - zachichotała. - Przepraszam kochanie, tutaj siostra Lexie. Lexie prowadzi.
Spojrzałem na mój szkicownik.
- Może powinnyście się zamienić - mruknąłem. - Albo nie odbierać telefonu siostry.
- Dała mi go Panie Frostypants.
Usłyszałem głos Lexie w tle. Wydawała się denerwować, ale nie słyszałem co mówiła.
- Co ona powiedziała? - zażądałem.
- Powiedziała, że powinnam przestać cię trolować. Powiedziała też cześć. Hej, ty jesteś nowym facetem Lexie?
- Słucham?
Usiadłem. Mój szkicownik upadł na podłogę. Nowy facet? Lexie ma nowego faceta? Poczułem jak złość i gniew przejmuje moje ciało.
- Tak. Nowy facet. Jesteś tym nowym facetem?
- Nie, ja... - moja usta pracowały w milczeniu. Lexie powiedziała mi, że odeszła od swojego chłopaka. Zapomniała wspomnieć, że rozstała się z nim dla innego. Myślę, że to robi z nas podwójnych dupków. Wspaniale.
- Ziemia do Pana Frostypants! - siostra Lexie krzyknęła.
- Pieprz się - powiedziałam i rozłączyłem się.
Lexie Catalano
- Pieprz się? - umieściłam dłoń na biodrze i spojrzałam na Abby. - Poczekaj chwilę. Powiedział pieprz się i rozłączył się?
- Umm... tak. Jeśli nie, to połączenie zostało przerwane w epicki sposób. Ale Lexie... nie jestem co do niego pewna. Był trochę dupkiem - moja siostra zmrużyła oczy, akcentując słowa. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
"Trochę dupek" opisywało lekko Justina. Mimo to, musiałam dowiedzieć się czemu był taki zły.
Moja siostra i ja zatrzymałyśmy się w motelu Billings w stanie Montana. Była druga w nocy, przed nami jeszcze godzina drogi, ale chciałam poszukać czegoś w U-Haul* i chciałam porozmawiać z Justinem.
Winię się za to, że podczas drogi nieustannie o nim rozmyślałam. Niekończąca się autostrada, monotonne krajobrazy, zła muzyka mojej siostry. Aha. I nasz seks telefon zeszłej nocy.
Boże, żałosne! Byłam zakochana w facecie, o którym nic nie wiedziałam.
- Raz jeszcze - powiedziałam. - Nazwałaś go Panem Frostypants? A on wtedy od razu kazał ci się pieprzyć i się rozłączył?
- Och mój Boże tak! To jest to, co się stało Lexie. Jaką masz umowę z tym dupkiem?
- On jest dobrym przyjacielem - skłamałam. - Myślę, że się wkurzył. Nazywałam go Perkins, ale nie reagował.
- Może był, nie wiem. Czego tutaj szukasz?
- Oh... chciałam jakieś ubrania - potarłam szyję. Moja siostra patrzyła na mnie. Mam wrażenie, że wie, iż kłamię, bo słyszała mnie zeszłej nocy w łazience. - Tak, nie potrzebuję pomocy.
- Mmm - Abby odwróciła się i weszła do motelu.
Dzięki Bogu.
Czułam się jak trzynastoletnia dziewczynka wypełniona podnieceniem i zdeterminowana, aby zdobyć swoją sympatię. On to zrobił, on to powiedział. Oszczędź mnie. Byłam dużo fajniejsza niż to.
Skierowałam się do naszego U-Haul i z pęku kluczy znalazłam latarkę, po czym zaszyłam się między pudłami i meblami.
Po piętnastu minutach zmagań udało mi się znaleźć pudło, którego szukałam. Na jego rogu napisane było KSIĄŻKI.
Wykopałam moje własną kopię Ten Thousand Nights J. Whisp. Przerzucałam kartki, aż znalazłam stronę z cytowanym przez Justina zdaniem.
Nie ma samotności. Jest tylko idea samotności.
Westchnęłam i spuściłam swoje nogi z krawędzi U-Haul. Boże co za zdania i co za obca koncepcja. Strach przed samotnością jest strachem przed widmem.
Na końcu książki miałam schowane wycinki z LA Times i The New York Times Book Review. Otworzyłam jedną i przyglądałam się pierwszym zdaniom.
J. Whisp nadal pozostaje zagadką na szczytach list z Harm's Way
13 listopada, 2009
Prawie po dwóch latach od wydania krajowego bestsellera Ten Thousand Nights, Harm's Way, nowe opowiadanie od J. Whisp wspięło się na szczyt bestellerowej listy.
Przejechałam parę linijek niżej.
Mało jest wiadomo o autorze, który odmawia podpisywania książek, tras promujących bądź jakichkolwiek wystąpień publicznych związanych z jego lub jej własnym nazwiskiem. Usta
Knopf milczały od 2007 od wydania Ten Thousand Nights. Są plotki, że autor jest powiązany z agencją Granite Wing Agency, choć nigdy nie zostało to potwierdzone.
Być może podobnie jak Thomas Pynchon i J.D. Salinger, J. Whisp obawia się reklam w swoim prywatnym życiu. Decyzja autora o pozostaniu anonimowym sprawia, że fani wciąż czekają...
Uśmiechnęłam się do artykułu, po czym go zamknęłam i schowałam. Boże, zostawcie autora w spokoju.
Miałam wszystkie cztery książki J. Whisp: Ten Thousand Nights, Harm's Way, Mine Brook i The Silver Cord, które zostały wydane między 2007, a 2012. Nie obchodzi mnie, że nigdy nie dowiem się kim jest autor. Chciałam jedynie kolejną jego nowelę.
Wyjęłam swój telefon.
Powiedziałam mojej siostrze, że nazywałam Justina Perkins. Rzeczywiście nazwałam go tak dwa razy. Napisałam cztery razy. Jego milczenie irytowało mnie.
Być może on ma wątpliwości co do naszych... naszych co? Nasza przyjaźń nie była przyjaźnią? Nasz układ, w którym pomagaliśmy się zaspokoić wzajemnie?
- Pieprzyć to - mruknęłam. Zadzwonię do niego jeszcze raz.
Były cztery sygnały.
- Lexie.
- Justin! Cześć. Nie rozłączaj się, proszę. Czy ty rozłączyłeś się z moją siostrą?
- Tak.
- Przepraszam. Nie powinnam pozwolić jej odebrać. Ona jest trochę... - zmarszczyłam brwi. Irytująca?
- Jest w porządku - powiedział Justin. Jego głos był chłodny. - Po prostu zakończyłem rozmowę.
- Och, więc to z twojego powodu? Rozłączyłeś się, bo chciałeś zakończyć rozmowę?
- Tak, czemu nie - westchnął, jak gdyby rozmowa ze mną zabijała go.
- I hej, jesteś w dobrym nastroju po byciu palantem? Bo tak to rozumiem.
Usłyszałam jego śmiech,
- Jesteś zabawna, mały ptaszku.
- Nie czuję się zabawna w tej chwili.
- Boże, jesteś zbyt słodka.
- Co?! - wybełkotałam. - Przestań być szalony! Jestem... Staram się być...
- Próbuję rozluźnić naszą sytuację? Daj spokój. Nie sądzę, że są przepisy dotyczące tego rodzaju rzeczy. W każdym razie, nie ma to znaczenia.
Między nami wyrosła długa przerwa. Wstrzymałam oddech. Nie ma znaczenia? Jak to nasze "coś" ta sytuacja z Justinem nie miała miejsca? Podobało mi się to. Chciałam tego. To tak jakbym traciła kontrolę, ale lubiłam to.
- Nie ma znaczenia - powtórzył. - Więc, kim jest ten nowy facet?
- Huh? Nowy facet?
- Tak, twoja siostra powiedziała, że jest nowy facet. Nowy facet Lexie.
- Um... powiedziała tak? Nie słyszałam.
- Tak. Cóż... nie. Spytała mnie czy jestem nowym facetem, którym oczywiście nie jestem... więc to oznacza, że jest jakiś nowy - Justin nie mógł zapanować nad głosem. Był ciekawy? Był wściekły?
Justin myślał, że cieszył mnie fakt, iż pomagałam mu dojść, tak samo jak i nasza intymna rozmowa przez telefon.
- Justin! - wrzasnęłam.
- Co? - warknął.
- Nigdy nie robiłabym tych rzeczy, jeśli miałabym chłopaka na Boga! Możesz choć na minutę postawić się w mojej sytuacji? Mam na myśli te zdjęcie, a teraz to. Wiem, że mnie nie znasz, ale przestań być takim dupkiem w stosunku do mnie. Nie jestem jakąś psychiczną laską szukającą dobrej zabawy przez telefon, bo nie mam odwagi zdradzać w realu mojego nieistniejącego nowego faceta, uwierz mi.
Uderzałam moimi paznokciami o okładkę Ten Thousand Nights. Okej, może zbyt się rozszalałam. Ale on na to zasłużył.
Słuchałam ciszy. Sprawdziłam swój telefon, aby upewnić się, że Justin nie przerwał połączenia. Nadal był na linii.
- Halo? Justin?
Zachichotał, przez co się zdenerwowałam.
- Dupek? - mruknął.
- Tak. Ugh... wiesz co mam na myśli. - mój umysł się lekko rozluźnił. - Tak przy okazji, wiem, że splagiatowałeś J. Whisp ostatniej nocy, niezła próba.
Justin ponownie zamilkł.
- Hej... żartuję. Mam na myśli to, że zacytowałeś Ten Thousand Nights. Ale to było wspaniałe. Whisp to poważnie jeden z moich ulubionych autorów.
- Oh? Czytałem tylko jedną książkę. Nie wiem czemu, ale byłem skrępowany. Myślałem, że to lepsze. Autor jest dla mnie takim jakimś gadułą. Co masz na sobie?
Z nudnej rozmowy wprawił mnie w oniemienie.
- Ubrania - zaoferował. - Masz je na sobie. Chcę wiedzieć jak wyglądają.
- Jestem na zewnątrz - powiedziałam nieśmiało. - Siedzę na krawędzi U-Haul.
- Nie obchodzi mnie to. Nie namawiam cię do seks telefonu, chociaż nie miałbym nic przeciwko. Po prostu z tobą jest łatwo dojść, Lexie. Także niezwykle fascynująco.
Westchnęłam i oparłam głowę o twardy metal przyczepy.
- Wkrótce będę w domu. Mam swój własny pokój i mogę zamknąć drzwi,
- Nie mogę teraz o tym myśleć - powiedział. - Nie rób planów. Nie jestem prawdziwy.
- Co?
- Nie znasz mnie. Boję się mieć ciebie blisko. Powiedz mi co masz na sobie.
- Małą, czarną sukienkę z wcięciem w talii. Czarny stanik bez ramiączek i czarne stringi.
- Kolejne stringi. Nosisz je dla mnie? Wiedziałaś, że będziemy rozmawiać?
- Tak - zarumieniłam się. - I nie. Mam je na sobie, więc ci mówię. Nie wiedziałam, że będziemy rozmawiać. Ale miałam nadzieję.
- Lexie... - przez ułamek sekundy Justin brzmiał jak zasmucony. Kiedy znów się odezwał, jego głos był normalny. - Boże, Lexie. Rozmyślałem kurwa o tobie. Chyba coś ze mną nie tak. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Chcę twojego ciała naprzeciwko mojego, mojego kutasa w tobie. To mnie doprowadza do szaleństwa. Czy to cię przeraża?
- Nie. Nie... ja też o tobie myślałam.
- Myślałaś? Powiedz mi.
- Tak - wydęłam usta. Chciał, abym mu opisała moje fantazje? To całkowicie dziwne. - Marzyłam o czymś ostrym.
Cóż za dobór słów.
- Ostrym? Nieźle - zachichotał. - Powiem ci. Dziś pod prysznicem myślałem o tym, aby cię mieć. Myślałem o twoim miękkim ciele dociśniętym do zimnych kafelków. Moje ramię owinięte wokół twojej szyi i mój fiut w twojej dupie.
Zamknęłam oczy.
- Dalej - wyszeptałam. Moje słowa wywołały u Justina kolejny chichot. Od teraz odgłos jego śmiechu jest moim ulubionym dźwiękiem.
- Łakomy mały ptaszek, nieprawdaż? Myślałem o dociskaniu twoich piersi do kafelek. Nie chciałbym być delikatny, Lexie. Chciałbym rozłożyć twoje nogi i włożyć w ciebie palca tak, jak gdybym tobą władał.
Bezradny jęk uciekł z moich ust. Docisnęłam dłoń do ust i rozejrzałam się po parkingu. Byłam sama. Słyszalny był wiatr i jeżdżące ciężarówki po autostradzie.
- Chciałbym, abyś jęczała głośniej niż teraz. Nawet jeśli nie byłabyś gotowa, wcisnąłbym w ciebie penisa, a ty kołysałabyś się na nim przede mną. Chciałbym dać klapsa twojej dupie.
- Boże - westchnęłam, po czym oparłam się o ścianę przyczepy. Teraz na pewno będę musiała zmienić bieliznę przed snem.
- Myślę, że robię to teraz - powiedział, a jego głos był poważny. - Wierz lub nie, ale staram się być przyzwoity dziś wieczorem, albo rano. Cokolwiek.
- Przyzwoity? - poczułam ucisk w żołądku. Boże, teraz facet zapierał mi dech w piersi.
- Mmm, przyzwoity. Staram się
Roześmiałam się i przewróciłam oczami.
- Dobra starczy tej seksownej rozmowy na ten wieczór. Ale jedna noc przyzwoitości nie wyczyści twojej reputacji. Przykro mi, Justin.
- Powiedz to do mojego kutasa. Jest ostatnio jak pies, okaż mu trochę uwagi.
Zachichotałam i mrugnęłam. Czy ja właśnie... zachichotałam?
- Um - złapałam za rąbek mojej sukienki. - Tak, więc.
Koniec seksownej rozmowy. Super, fajnie. Poza tym nie wiedziałam czy ja i Justin byliśmy w stanie normalnie rozmawiać.
- Aha, nie tylko jest ona pierwszą klasową partnerką od seks telefonu, ale jej umiejętności rozmowy sprawią, że mężczyźni zostaną bez tchu.
- Justin. Rany, myślałam. - schowałam włosy za ucho. - Nie byłam pewna, czy chciałeś pójść.. czy możemy porozmawiać przez chwilę... um.. o przyzwoitych rzeczach.
Justin był cicho.
Oczekiwałam jego ciszy, wraz ze śmiechem i sarkazmem.
- Możemy porozmawiać - powiedział w końcu.
I tak zrobiliśmy. Lub raczej ja zrobiłam.
Przez półtorej godziny siedziałam na szczycie U-Haul i mówiłam Justinowi o Micku, moim dzieciństwie w Kolorado, mojej siostrze i bratu, moich rodzicach, pracy w banku i gównianych wcześniejszych pracach i o innych nieistotnych rzeczach.
Justin był ekspertem evader. Był również świetnym słuchaczem. za każdym razem gdy próbowałam przekierować rozmowę w jego stronę, odwracał pytania w moją stronę. To powinno być zakazane - zazwyczaj nienawidziłam mówić o sobie - ale tym razem sprawiało to ulgę.
Potrzebowałam tego.
Po raz pierwszy od wielu lat, ktoś chciał słuchać o moich przemyśleniach i uczuciach.
Justin nie był tylko uprzejmy. Śmiał się i zadawał pytania: przypominał mi gdzie byłam, kiedy traciłam wątek.
Do tego czasu skończyliśmy, opowiedziałam Justinowi historię swojego życia i dowiedziałam się kilku nowych faktów o nim.
Miał dwadzieścia pięć lat.
- Jesteśmy w Billings. - powiedziałam mu kończąc rozmowę.
Justin zachwycał się krótko Montaną. Wspomniał o tym, że jego idolem jest Norman Maclean, wspinał się na Glacier, a następnie, wypuścił dwie cenne perły.
- Wspinaczki, co?- odważyłam się zapytać.
- Mm.
Mm wydawało się być naturalnym odgłosem Justina, co mogło oznaczać zarówno tak jak i nie. Pozwólcie mi o tym pomyśleć, jestem znudzony, rozbawiony, rozdrażniony - w zasadzie nic.
- To super. W takim razie musisz kochać Kolorado. Jesteś wysportowany czy coś?
- Mm
Super. .. - rozmyślałam o nowych informacjach: 25 latek, Norman Maclean, wysportowany.
Tylko tyle czego potrzebowałam do uruchomienia swoich fantazji: idea oczytanego młodego człowieka z umięśnionym ciałem wspinacza. Tak, poproszę.
- Lepiej pójdę spać. - powiedziałam niechętnie. Spojrzałam na zegarek. 3:40. - Jezu, jak ten czas minął.
- Optima dies - wymamrotał Justin.
- Co?
- Łacina. Nieważne.
Zmarszczyłam brwi.
- Okej. Dobra. Tak. Sen. Myślę, że jeśli wyruszymy szybciej będziemy w Kolorado wieczorem. Odpiszę na twój post tak szybko jak będę mogła.
- Bez pośpiechu. Będziesz zajęta, kiedy będziesz w domu.
- Wiem. Chcę to pisać. Tęsknię za naszą historią.. bardzo.
- Poczekam na to - powiedział.
Usłyszałam kliknięcie i spojrzałam na telefon. Justin odszedł.
Notatka do samej siebie: naucz tego mężczyznę jak się żegnać.
______________________
*To taki samochód do przeprowadzek.
Na samym początku powiem, że poprzednie dwa były w miarę łatwe, ale ten to jakiś masakra. Ogólnie rzecz biorąc język jakim posługuje się autorka w tym opowiadaniu jest ciężki i czasami nie można przetłumaczyć dosłownie jakiegoś zdania. Co do rozdziału... Justin był zazdrosny o "nowego faceta"? ;> Czy wy też nie możecie doczekać się rozdziału, w którym Lexie i Justin spotkają się?
Do następnego:)
CZYTASZ
Night Owl
FanfictionNight Owl jest tłumaczeniem. Występują liczne wątki seksu oraz wulgaryzmy.