FOUR

782 13 1
                                    


Justin Bieber

- Ostatnie strony, które mi wysłałeś - powiedziała Claudia, pochylając się nad stołem. - Są bardzo dobre. Mam kilka pytań dotyczących tej sprawy. Widzę główny zarys i chcę powiedzieć, że to musi być z trzeciego punktu widzenia. Mam rację? Nie chcę na ciebie naciskać, ale chcę..

Słowa Claudii złapały moją uwagę. Ładne. Sprawy. Ostateczny termin.

Lexie miała rację, ponieważ zdradzałem. Oczekiwałem, że ona również to robiła. Wyszedłem na totalnego dupka. Nawet denerwowałem się o wyobrażaniu sobie zdradzającej Lexie, w między czasie ignorującej moje prawdziwe oszustwo.

Ta sytuacja stawała się popieprzona.


- Justin? - poczułem uścisk na rękawie. Spojrzałem w dół na idealnie wymaniciurową dłoń.

-Przepraszam. Ach. Ja. - przejechałem dłonią po włosach i uśmiechnąłem się do Claudii, która odwzajemniła biznesowy uśmiech. - Nie spałem za dobrze.

Usiedliśmy na stoisku w Flight of Ideas, mojej ulubionej księgarni z kawiarnią w Denver. Claudia wyglądała jak zwykle dumnie. Jej matowe blond włosy były wystylizowane w sztywne fale wokół jej twarzy. Miała 38 lat, ale zawsze wyglądała bliżej 40, gdy miała pomalowane usta ciemną szminką i miała na sobie granatową spódnicę.

Claudia była moją agentką od pięciu lat. Mogę niemal powiedzieć że ufałem jej bezwarunkowo, ale nikomu nie ufam bezwarunkowo.

- Przykro to słyszeć. Wróćmy do tego - przejechała palcami po swoim laptopie. Większość czasu doceniałem zapał Claudii do pracy. Jednakże dzisiaj chciałem tylko marzyć o Lexie w moim klimatyzowanym apartamencie.

- Nie mogę ci pomóc z ostatecznym terminem - powiedziałem. - Nie wiem. To będzie skończone, kiedy będzie. Ponadto Claudia, pomóż mi zrozumieć dlaczego utrzymujemy takie spotkania, kiedy wolę rozmowy telefoniczne, wideo rozmowy, nie wiem, od czasu do czasu spotkania u mnie?

- To kwestia wygody, Justin. W przeciwieństwie do niektórych, żyję na napiętym harmonogramie. Wiesz, że bardzo się staram spełnić twoje oczekiwania. uważam jednak, że wciąż są życzeniami, tak? Czy stały się żądaniami?

Uśmiechnąłem się i rozejrzałem. To była kolejna rzecz, którą lubiłem w Claudii: nie była ugięta. Dawała tyle dobrego, ile dostawała.

- Mm, wciąż są życzeniami. Czasami lubię wychodzić z mojego strychu, by zobaczyć jak pozostała połowa żyje.

Uśmiechnąłem się szeroko i obniżyłem ton głosu.

- Claudia, nie myśl, że nie znam twojej gierki. Twoje desperackie serduszko ma nadzieję, że pewnego dnia zostaniemy zauważeni, podsłuchani, cokolwiek i moja tożsamość wyjdzie na jaw i ty zmienisz mnie w autora swoich marzeń. Pomyśl o rozgłosie. Och, i to sprawiło by że byłabyś - wskazałem na nią, która spoglądała na mnie z uśmiechem - Claudią Winy, agentką głośnego autora. Nie zbyt nikczemną.

- Skończyłeś?

- Pewnie. - zaśmiałem się. - Na teraz.

- Dobrze. Naprawdę powinieneś ograniczyć te fantazje do fikcji, gdzie mogę je edytować ze względu na szczegółowość i nadmierne aluzje.

- Wiesz, że nie jesteś moją edytorką, prawda Claudia? Czy może masz urojenia dotyczące swojego rozwoju?

Claudia i ja żartowaliśmy tak przez pół godziny, po czym udałem się do domu.

Bieg przez miasto lub jazda w górach może zrobić mi dobrze, ale ostatnio nie mogłem oderwać się od swojego telefonu, komputera i bezpiecznej przestrzeni, w której obsługiwałem moje dzienne rozmowy z Lexie.

Popchnąłem siebie w pisaniu. Rezultatem byłem ja jako ciamajda na moim fotelu w biurze patrzący w przestrzeń. Około czasu obiadu wysłałem Lexie maila.

Temat: Dupek

Nadawca: Justin D.

Data: Sobota, 30 czerwca 2013

Hej, Lexie.

Podobała mi się nasza wczorajsza rozmowa. W przyszłości prawdopodobnie nie powinnaś być taka otwarta z osobistymi informacjami. My internetowi drapieżnicy żerujemy na takich faktach. Na przykład, teraz wiem, że twoim nadprzyrodzonym marzeniem jest latanie, jestem dziesięć razy bliżej odkrycia lokalizacji twojego tajnego bunkra i chce znowu te zdanie.

(Byłem przyzwoity zeszłej nocy. Teraz wszystkie zakłady są wyłączone)
Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz mieć taką szansę. Nudzę się.

Justin

***
Wysłałem wiadomość i wędrowałem po mieszkaniu jak zombie. Patrzyłem na coś w lodówce, oznaczone karteczką. Tak, moja dziewczyna nie tylko gotowała i mroziła przez dwa miesiące dla mnie posiłki, ale też zaplanowała kolejność, w jakie powinienem je zjeść.
Wybrałem zamrożony noodly szukając rzeczy datowanych na środek lipca. Włożyłem to do mikrofalówki na dwie minuty. Tajemnicza kolacja: stek. Wciąż grzebałem w jedzeniu, kiedy Lexie napisała.

9900 Sienna St. in Aurora. Mamy politykę otwartych drzwi. Dzisiaj wychodzę ze starym przyjacielem. Będę miała swój telefon. Jestem podekscytowana by być w domu!
Natychmiast do niej zadzwoniłem.


- Hej - odpowiedziała. Mogłem usłyszeć w tle szczekanie psa i rozmowy ludzi. - Boże, jestem s...
- Co jest z tobą kurwa nie tak - warknąłem - Nie mogę uwierzyć, że napisałaś mi swój adres. Jesteś kurwa nienormalna?
- Och, nie zaczynaj. Odmawiam dzisiaj twojego złego nastawienia. Jestem podekscytowana będąc w domu i ty nie będziesz robił z siebie pana Frostypants.. Daj spokój.

- Lexie. - mój głos przepełniony był złością. - Nawet mnie nie znasz.

- Tak, mówiłeś już o tym nie raz.

- To nie ma znaczenia. Mogę być kimkolwiek. Nie możesz podawać swojego adresu nieznajomym z internetu, błagam. Zachowujesz się okropnie. Wiesz ile przysporzyłaś mi tym kłopotów?

- Zaczynam się domyślać - ziewnęła do mojego ucha. Co za mały diabełek.

- Na szczęście nie jestem dla ciebie psychopatą, ale jestem...

- Okej Justin, załapałam. Uroczyście przysięgam, że w przyszłości nie dam ci mojego adresu. Ale to moje życie i mogę ryzykować cokolwiek. I nie dałam swojego adresu jakiemuś przypadkowemu dziwakowi, okej? Dałam go tobie. Chcę cię poznać.

Usiadłem w salonie i patrzyłem na mój szkic Lexie. Za każdym razem, gdy wypowiadała moje imię, radowała mnie.

Boże, Justin... Czuję to jaka mokra jestem.

Przypominając sobie oczy Lexie, zdałem sobie sprawę, że te w moim szkicowniku były martwe. Mogłem ją poznać. Mogłem poznać te ciemne, złośliwe oczy.

Clara. Moja dziewczyna.

- Chcesz mnie poznać - powtórzyłem zdając sobie sprawę z wagi tych słów.

Nigdy nie czułem takiego pragnienia w moim życiu. Całe moje ciało zaczęło reagować na pomysł Lexie. Moja fantazja pod prysznicem wdała się do mojego umysłu.

- Tak - powiedziała Lexie. - Chcę cię poznać. To sprawia, że jestem zdenerwowana jak cholera, ale chcę cię poznać.

- Ale nie dzisiaj wieczorem.

- Hm, niestety nie. Chyba, że chcesz poznać mojego przyjaciela ze szkoły.

- Przyjaciel facet?

- Tak, Justin. Przyjaciel facet. Przyjaciel, który jest facetem. Nie wpadaj na jakieś pomysły.

- Nie mam żadnych pomysłów - mruknąłem. - Chociaż może. Gdzie się spotykacie?

- Nie wiem, w jakimś barze. Jestem spłukana, więc on stawia.

- Świetnie.

Mój humor szubko się zepsuł. Lexie idzie na spotkanie z jakimś starym znajomym ze szkoły średniej. Biorąc pod uwagę to co mówiła mi o swojej młodości, wiedziałem, że jej znajomi ze szkoły średniej nie byli tacy młodzi. Przeważnie byli to nieudacznicy albo jacyś sportowcy.

- Postaraj się brzmieć szczęśliwie dla mnie

Zrobiłem jakiś hałas. Lexie zachichotała. Kurwa, ten dźwięk. Dlaczego musi wychodzić dzisiaj z tym dupkiem? Dlaczego nie może sapać i jęczeć do telefonu dopóki nie dojdę? Musiałem dojść, z nią. Boże, potrzebowałem tego.

- Jesteś słodki. Wiesz? - powiedziała.

- Wolę przystojny. I tak, jestem.

- Ha! Snobem też jesteś.

Ktoś w tle zawołał Lexie.

- To również wiem. Jestem wzywana,

- Ugh, wiem. Napiszę do ciebie jak będę w domu, dobrze? Będziemy mogli poczatować czy coś.

- Mm.

- Aha i mam na sobie satynowe, niebieskie stringi.

Westchnąłem i zamknąłem oczy. Mój świat spowolnił.

- Dobrze - powiedziałam i rozłączyłem się.

Lexie Catalano
Po mojej krótkiej rozmowie z Justinem to Lot 49 było ostatnim miejscem, w którym chciałam być z Evanem Rexterem.

Nie zrozumcie mnie źle. Lot był małym barem i kochałam go, ale kiedy Evan wypił jedno piwo, to co mówił Justin było prawdą - Evan miał pomysły.

Cóż, nie martw się o mnie. Napisz do mnie jeśli będziesz potrzebować podwózki, chociaż nie obiecuję, że wrócisz do domu.
Ciągle drapał się po swoim piegowatym ramieniu. Nie podobało mi się to nawet jeśli Evan miał pogodny wyraz twarzy. Miał nadwagę i niechlujny zarost, który przypominał mi owłosienie Micka.Odpisałam Justinowi.

Night OwlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz