Alec zbladł. (IV)

2.8K 215 19
                                    


Alec głośno stęknął łapiac się za głowę.

-Co się stało?- sapnął, próbując wyostrzyć wzrok i ujrzeć kontury siedzącej koło niego postaci.

-Naćpałeś się.- Stwierdził Magnus siląc się na poważny ton, jednakże można było dostrzec uśmiech czający się gdzieś na jego twarzy.

-Masz... masz może więcej...

-Prochów?- zapytał unosząc kącik ust do góry.

-Nie...- jęknął przeciągle.- Miałem na myśli...

-Wszystkimi swoimi myślami podzieliłeś się z nami w trakcie nocy- powiedziała wchodząc do pomieszczenia Catarina i kładąc dłoń na ramieniu siedzącego na krześle Magnusa.- Na to stulecie wystarczy nam takiej wylewności ze strony Nocnych Łowców.

Chłopak skrzywił się odrobinę. Nie lubił gdy przypominano mu o jego śmiertelności.

-Tak czy inaczej mógłbyś trochę pocierpieć. Tak w ramach pokuty.

Czarownik wzdrygnął się. Przyjaciółka zaczynała powtarzać identyczną scenę, jak ta która wydarzyła się przed laty w Peru.

-Catarino, nie sądzę by...- próbował na próżno zainterweniować.

-Chciałbyś może dowiedzieć się, czym raczyłeś poinformować naszą dwójkę?

Alec zbladł, po czym na jego twarzy oraz szyi wykwitł dorodny rumieniec. Próbował ukryć go chowając twarz w poduszce. Magnus od razu zaragował.

-Wystarczy.

Catarina otworzyła usta, żeby coś jeszcze dodać ale w porę się opanowała. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi.

-Wrócę po południu, żeby sprawdzić stan... tego mężczyzny.

Czarownik kiwnął głową i odprowadził ją wzrokiem do drzwi. W końcu, gdy zamknęła je za sobą niemalże wybuchł.

-Co ty sobie wyobrażałeś?!

Alec niechętnie odsunął twarz od poduszki i powędrował do niego spojrzeniem.

-Słucham?

-Gdy ciebie znalazłem na wycieraczce bredziłeś coś o przezroczystych szybach. Byłeś kompletnie wyziębiony, pomijając to że zgubiłeś gdzieś swoją kurtkę.

-Przepraszam...

-Mnie nie masz za co. Pozwól mi tylko zrozumieć co cię pchnęło do takiego stanu rzeczy.

-Ja... Nie wiem. Nie mam pojęcia. W parku była jakaś Faerie i ona zaproponowała, a ja...

-Byłeś na tyle nie rozważny, aby go zażyć?

-Ja... tak.- Pokiwał głową.- Zachowałem się głupio i nieodpowiedzialnie.

-Przynajmniej ponosisz teraz tego konsekwencje- mruknął Magnus.

-Dzięki.

-Nie ma za co. Chcesz coś zjeść?

Alec pokręcił głową i sięgnął do miejsca gdzie powinna leżeć stela.

-Schowałem ją.

-Magnus!

Czarownik zaśmiał się ironicznie i wyszedł z pomieszczenia.

Alec znów opadł na poduszkę, czego od razu pożałował, bo to tylko wzmogło jego dotychczasowy ból głowy. Nie miał pojęcia co mógłby ze sobą zrobić. Bezskuteczne próby przypomnienia sobie minionej nocy jedynie zwiększały migrenę.

Tymczasem Magnus postanowił sprawdzić jak się miewa jego... były klient? Wszedł do pokoju pełen obaw. Co prawda Catarina twierdziła, iż wszystko powinno być w porządku, lecz Magnus dobrze wiedział jak przewrotny potrafi być los.

Przyziemny leżał, tak jak go zostawiła czarownica. Nie wydawał się chory, nie był nawet blady.

Mężczyzna przesunął sobie krzesło i usiadł przy człowieku. Obserwował go, ale nadal wyglądał jakby najzwyczajniej w świecie spał.

Nagle jego powieki zatrzepotały. Wygiął się w łuk i zaczerpnął głęboko powietrza, jakby wynurzał się z pod tafli wody. W końcu otworzył oczy i dwa czerwone ślepia spojrzały na Magnusa.

W ułamku sekundy zerwał się z łóżka i zrzucił czarownika na podłogę, przygowżdżając go do niej. Magnus próbował go z siebie zdjąć, lecz okazało się to trudniejsze niż by się wydawało.

-Alec! ALEC!!- zaczął wołać z wysiłkiem.

Chłopak po chwili przybył do pokoju, nadal był zamroczony po prochach, jednak gdy tylko zobaczył co się dzieje popędził pomóc swojemu kochankowi.

-Nie zrób mu krzywdy!- zawołał i odturlał się na bok.

Alec na początku trochę się zdziwił, ale w końcu zdjął rękę z noża, który leżał na szafce i z szybkością oraz gracją jaką posiadają jedynie Nefilim szarpnął człowieka i wywrócił go na plecy, po czym sam na niegi napadł. Usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać pięściami jego lekko podstarzałą twarz. Magnus zebrał się ze stęknięciem z podłogi, a gdy zauważył jaka scena się koło niego rozgrywa, od razu przystąpił do działania i rozdzielił mężczyzn.

-Miałeś nie robić mu krzywdy!

-Chciałem mu jedynie dać nauczkę za to jak cię potraktował- powiedział zdyszany chłopak. Popatrzył przerażony na swoje dzieło i się cofnął.- Ja... Ja nie chciałem...

-Oczywiście, że nie!- Magnus zamknął oczy i pomasował nasadę nosa.- Nie ważne, odsuń się.

Alec posłusznie cofnął się z drogi i zaplótł ręce na piersi.

Przyziemnemu obficie płynęła krew z nosa, a jego zamknięte powieki przybierały purpurowo-zielony kolor.

Alec nie czuł wyrzutów sumienia po tym co zrobił. Uważał, że postąpił właściwie, z uwagi na Magnusa.

Czarownik przejechał dłonią delikatnie po twarzy mężczyzny i po chwili była jak nowa. Wstał i zaczął przenosić mężczyznę, delikatnie poruszając palcami w stronę kozetki.

-Wracaj do łóżka. Poradzę sobie.

-Ale...

-Jeszcze przed chwilą umierałeś z cierpienia.

Alec zacisnął usta w cienką linię. Nienawidził być bezużyteczny, lecz wyszedł.

-Co ci jest?- szepnął Magnus i przetarł zmęczoną twarz dłońmi. Przysunął sobie krzesło do łóżka, na którym usiadł. Pstryknął palcami i po chwili wszystkie kończyny człowieka były przywiązane do ramy łóżka za pomocą grubego sznura. Czarownik nadal nie wiedział czym jest teraz mężczyzna, więc wolał nie ryzykować z żelazem lub srebrem.

Rozłożył ręce nad ciałem Przyziemnego, zacisnął oczy i skupił całą swoją energię na zadaniu.

Alec tymczasem stał oparty o framuge drzwi i wszystko obserwował z rozdrażnieniem.

*'*'*'*'*'*'*'*'*'*

Przepraszam, że dzisiaj tak krótko ale wena mnie opuszcza i nic nie mogę na to poradzić ;-;
Napiszcie coś motywującego w komentarzach, może to mnie podniesie na duchu.
Brokatowych dni!

Forgive me, Malec. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz