Rozdział 23

183 15 2
                                    

- Jesteś tego pewien? - spytałam Nathana. Ten pomysł wydawał mi się fatalny. To prawda, że chciałam odwlec w czasie dzień operacji, ale musiałam zmierzyć się z rzeczywistością, która wcale nie była dla mnie miła.

- Tak. Wszystkie wyniki są dobre, więc nie ma sensu czekać. Lekarze przyjadą jutro rano do szpitala i od razu mną się zajmą. - wyjaśnił. Usiadłam na krześle, które stało obok łóżka, na którym leżał Nathan.

Może faktycznie chłopak miał rację? Przynajmniej krócej bym się denerwowała. Już jutro popołudniu byłoby po wszystkim.

Po kilkuminutowej analizie, doszłam do wniosku, że jutrzejszy dzień był jednak bardziej odpowiedni. Nathan wcale nie czuł się zestresowany po tym, jak pokazano mu jego o dziwo doskonałe wyniki, więc wszystko było w porządku.

- Nie boisz się? - spytałam, w dalszym ciągu trzymając go mocno za rękę.

- Wcale. - upewnił mnie, uśmiechając się do mnie. On chyba naprawdę się nie bał. Ja na jego miejscu nie wytrzymałabym tego napięcia i zwyczajnie uciekłabym ze szpitala, ale to był Nathan. On był dzielny i niczego się nie bał, a ja musiałam mu zaufać.

- To dobrze. - odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech pełen ciepła.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się sobie nawzajem w oczy. Takie chwile czasami mówiły więcej niż słowa. W jego spojrzeniu widziałam nadzieję na lepsze jutro. Miałam nadzieję, że podczas operacji nie będzie żadnych komplikacji i nic złego nie stanie się Nathanowi. Nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby jutro coś mu się stało. Już zawsze czułabym się winna temu, że nie wybiłam mu w głowy tej operacji. Mogłam się tylko modlić o to, aby wszystko było jak najlepiej i aby Nathan wrócił do siebie w jak najszybszym czasie.

Po jakimś czasie do pokoju, w którym siedziałam z Nathem weszły dwie pielęgniarki.

- Przepraszamy, ale musimy zabrać pana Sykes'a na ostateczne badania. - powiedziała jedna z nich do mnie. Wstałam z miejsca, choć nie chciałam wyjść. Nie wiedziałam, czy przed operacją będę miała jeszcze szansę na to, aby zobaczyć swojego chłopaka.

- Przyjdziesz do mnie jutro rano, Becca? - spytał z nadzieją w głosie chłopak, nie puszczając mojej dłoni.

- Oczywiście. - odparłam, uśmiechając się do niego. Z trudem potrafiłam się uśmiechnąć, ale byłam w stanie zrobić wszystko, aby tylko poprawić mu humor.

Nachyliłam się nad chłopakiem, po czym pocałowałam go w policzek. Pielęgniarki zajęły się chłopakiem, a ja wyszłam z pokoju, uprzednio odwracając się w tył, aby jeszcze raz móc uśmiechnąć się do Nathana.

Kiedy tylko opuściłam ten pokój, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Chciałam przenieść się do dnia jutrzejszego, a najlepiej do popołudnia albo wieczora. Wtedy już wszystko miało być jasne.

Wyszłam ze szpitala, po czym poszłam w stronę swojego domu. Nie miałam żadnych planów. Jeśli siedzenie w pokoju i rozmyślanie nad naszymi wspólnymi chwilami z Nathanem można było nazwać planem, to jednak miałam jakiś plan.

Po jakimś czasie dotarłam do domu. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam wiadomości, jednak nie potrafiłam się na nich skupić. W moich myślach przez cały czas krążył Nathan. Kiedy go poznałam, nie przypuszczałam, że z tej znajomości wyjdzie coś tak pięknego. Już na samym początku chłopak mnie urzekł swoimi tekstami. Nie były one takie zwyczajne. Nathan był inny i to właśnie mi się w nim spodobało. Nasze wakacje na Ibizie również nie miały sobie niczego do zarzucenia. Wszystko było idealnie. Nigdy się z nim nie pokłóciłam. Wiedziałam, że dobraliśmy się wprost idealnie.

Heaven & Nature ➳  Nathan SykesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz