Rozdział 4

830 45 12
                                    

W komnacie stało więcej ludzi niż przed nią. Na ścianach i ogromnym dywanie gdzie niegdzie znajdowały się plamy krwi.
Kominek otaczało skupisko ludzi, więc podzeszłam tam. Przed paleniskiem, w kałuży krwi leżała sułtanka Safyie- moja prababka. W ręce trzymała pogrzebacz do węgla.
- Oh sułtanko.- Medyczka spojżała na mnie i wszyscy w pomieszczeniu skłonili się.
- Co się tu wydarzyło?! - Spytałam ze łzami w oczach.
- Sułtanka została zaatakowana.
- Przez kogo?!
- Sułtankę Valide.
- Destur! Sułtan Ahmed Chan Hasetreli!- Rozległ się głos agi.
Wszyscy skłonili się wchodzącemu sułtanowi.
- Ojcze!- przytuliłam się do sułtana.
- Selen? Co się stało?
- Nie wiem, panie, dopiero przyszłam.
- Medyczko?- zwrócił się do kobiety.
- Panie.- skłoniła się.
- Co się wydarzyło?
- Panie, sułtanka Safiye przyszła spotkać się z sułtanką Handan. Gdy tu weszłam zobaczyłam jak służka sułtanki Valide atakuje pogrzebaczem sułtankę babkę. Niestety sułtanka nie żyje.
- Gdzie moja matka?
- Wybiegła z komnaty.
- A służka?
- W lochu. Złapał ją pałacowy aga, gdy próbowała uciec.
- Powiedziała coś?
- Że dostała rozkazy od sułtanki Handan.
- Znajdźcie matkę!
Ojciec puścił mnie i pospiesznie wyszedł z komnaty, gdy ja stałam osłupiała i patrzyłam na martwe ciało prababki.

Sułtanka Selen ||CHWILOWO ZATRZYMANE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz