Obudziłem się rano i zauważyłem że coś jest nie tak. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem że ludzie pokazują coś na niebie, od razu wiedziałem o co chodzi...wielki górolot leciał nad naszą wioską. Na spodzie statku zobaczyłem znak miasta. Nagle rampa zaczęła opadać i na mały balkonik wyszły trzy postacie w czarnych kombinezonach. To co się działo potem było piekłem, ludzie zaczęli panikować gdy z nieba posypały się strzałki z jakimś płynem. Widziałem jak kilkoro małych dzieci dostaje strzałką w mózg oraz w serce. Ci którzy dostali strzałką umierali natychmiastowo, inni uciekali do małych chatek i tam się chowali, ale i tak więcej niż połowa wioski została zabita. Następnie górolot odleciał i po dłuższej chwili zobaczyłem mojego przyjaciela-Cato. Biegł do mnie tak szybko jakby górolot miał zaraz zawrócić i strzelić mu w mózg.
-Hej Newt widziałeś to piekło przed chwilą?-powiedział z lekkim uśmiechem-Nie, wiesz nie widziałem ogromnego górolotu i walających się umarlaków-odpowiedziałem.-Dobra ja już będę spadał bo jeszcze przyleci ten górolot i znajdę się u naszych kumpli.-To cześć-powiedziałem.
Następnego dnia szef naszej wioski zaczął zbierać trupy tych którzy wczoraj zostali zabici. Potem zwołał wszystkich którzy nie zostali zabici. Zobaczyłem że poza Cato z moich przyjaciół żyli też : Finnick, Alby, Aris, Darnell, Misty i Gally. Szef o imieniu Claudius wyszedł na mały balkonik zrobiony z drewna i zaczął mówić że górolot powróci i to jeszcze dziś. Wszyscy zaczęli panikować ale doniosły głos szefa od razu ich uciszył i powiedział aby do końca dnia nikt już nie wychodził z chatki. Postanowiliśmy z kumplami że będziemy wszyscy razem a że moja chatka była największa noc spędziliśmy u mnie. Tak jak powiedział szef dzisiaj też przylecieli i zastrzelili trzech mieszkańców. W całej wiosce zostało nas z dwustu, trzydziestu siedmiu. Potem 13 z nas odeszło szukając pomocy w innych wioskach...dwa dni później znaleziono ich trupy jakieś 2 km od naszej wioski.
-Zostało nas już tylko 24- powiedział Gally- ZAMKNIJ SIĘ GALLY!- wydarł się Darnell.- Ej chłopie co ci?-zapytał Aris- NIC TYLKO MNIE JUŻ WKURZACIE TYM ILE NAS ZOSTAŁO!-krzyczał dalej Darnell-I TAK ŻADEN Z NAS NIE PRZEŻYJE NA TYM ZNISZCZONYM ŚWIECIE!- Potem zobaczyliśmy to co najgorsze z jego ramienia wystawała mała strzałka. Wszyscy momentalnie się odsunęliśmy gdy on zaczął wyciągać strzałkę która była już pusta bez dziwnego płynu. Gdy chciałem do niego podejść odepchnął mnie i powiedział żebym się do niego nie zbliżał bo się jeszcze tym zarażę. Szef skazał go na śmierć, jednak nie była ona potrzebna bo gdy się rano obudziliśmy zobaczyliśmy tylko kartkę :
NIE CHCIAŁEM WAM NIC ZROBIĆ WIĘC ZAMIAST CZEKAĆ DO JUTRA WZIĄŁEM NÓŻ I PODCIĄŁEM SOBIE GARDŁO, ŻEGNAJCIE.
Wszyscy byliśmy w szoku. - J-j-j-jak t-t-to możliwe- odezwał się po dłuższym czasie Alby- dlaczego on to zrobił, dlaczego się zabił? -A jak myślisz, nie widziałeś co z nim się działo wczoraj.- odpowiedziałem. Ten dzień był okropny, 3 osoby zostały zabite bo zaczęły szaleć i wyrywać sobie włosy. Szef powiedział że to epidemia jakiegoś wirusa który jest bardzo zakaźny. Cato był bardzo wkurzony że w ogóle szef kazał nam przyjść i słuchać co ma do powiedzenia przez 2 godziny. Potem gdy poszliśmy do lasu było jeszcze gorzej... jedna wielka kłótnia.
-Jezu ja już nie wytrzymuję na tym zadupiu.- mówił Cato- Nie dziwię ci się też już nie mogę wytrzymać, a teraz jeszcze ten wirus- zaczął Finnick- no ale weź się uspokój zachowujesz się jakbyś był zarażony.- I TAK PEWNIE WSZYSCY SIĘ JUŻ ZARAZILIŚMY!- krzyczał Cato- Newt ty jesteś ze mną prawda?- Ja... sam już nie wiem może powinniśmy stąd uciec do jakiegoś miasta daleko od tej wioski.- odpowiedziałem.- Mielibyśmy uciec?-zdziwił się Alby-jak chcesz to uciekaj i tak skończysz jak tamta 13.- Ja idę, mam to gdzieś czy umrę czy nie- powiedziałem- nikogo z was nie namawiam róbcie co chcecie, pozdrówcie ode mnie górolot i strzałki.- powiedziałem po czym poszedłem do domu.
Rano spakowałem trochę wody i jedzenia nieduży koc i trochę ziół leczniczych gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Do mojej chatki wszedł Cato i Finnick- Hej Newt- powiedział Finnick- słuchaj... możemy iść z tobą, masz rację tutaj nikt nie przeżyje, a tam naprawdę mamy szansę.- Czyli że chcecie iść ze mną do miasta?- chciałem się upewnić- A Alby i reszta?- Ich mamy w dupie- powiedział Cato. Gdy wyruszaliśmy przyszli do nas Aris, Misty i Gally, powiedzieli że Alby i tak nie przyjdzie więc lepiej ruszajmy żeby szef się nie dowiedział. Ledwo zaczęliśmy biec usłyszeliśmy krzyk za sobą. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy... Alby'ego. Alby podbiegł do nas i zapytał się czy może z nami iść bo zmienił zdanie. Zgodziliśmy się i razem w siódemkę wyruszyliśmy w długą podróż.
Chłopaki- powiedziałem- strzałki z nieba to był dopiero początek.
CZYTASZ
Więzień śmierci
Научная фантастикаGłodowe igrzyska w których jako broń jest używany elektro-miotacz. Kapitol współpracuje z DRESZCZEM ( Departament rozwoju eksperymentów strefa zamknięta : czas zagłady) i oboje chcą wynaleźć lek na pożogę oraz rozpocząć igrzyska. Wybierają trybutów...