Dystrykt 12

88 6 0
                                    

Byłem w jakimś ciemnym, metalowym pudle, nie wiedziałem  gdzie moi kumple ale po chwili usłyszałem jakiś krzyk. - Cato jesteś tu?- zawołałem- Newt to ty? Gdzie my jesteśmy i gdzie reszta?- odpowiedział mi Cato.- Nie wiem,  myślałem że jestem tu sam, ale dobrze że... - nie zdążyłem dokończyć bo nagle coś pisnęło i usłyszeliśmy pocieranie metalu o metal. Chwilę później gdy piszczenie ustało coś ukłuło mnie w szyję i po chwili wszystko znikło.

Obudziłem się w niedużej chatce. Nie wiedziałem gdzie jestem, ale zauważyłem że że zamiast rany została tylko blizna. Wyszedłem na dwór i zobaczyłem miasto a raczej dużą wioskę z drutem dookoła. Moich kumpli nigdzie nie widziałem, ale pomyślałem że mogą być w innej chatce. Po kilku godzinach szukania nie znalazłem ich, gdy wracałem do "domu " jakiś chłopak podbiegł do mnie i zapytał się czy jestem nowy. Powiedział że może mnie oprowadzić.

- Co to za miejsce i kim ty jesteś?- zapytałem- Nazywam się Conor i mam 12lat, a to jest 12 dystrykt.-odpowiedział bez wahania.- A ty jak się nazywasz i skąd jesteś?- Newt, mieszkałem w małej wiosce ale potem przyleciał górolot i  ludzie strzelali jakimiś strzałkami więc uciekłem z moimi kumplami.- powiedziałem choć dalej mu nie ufałem.- To pewnie z kapitolu.- powiedział cicho Conor.- Z czego?- zapytałem bo nigdy nie słyszałem tego słowa. Kapitol to ogromne i bogate miasto. Istnieje 13 dystryktów, ale 13 została zbombardowana. W kapitolu co rok odbywają się głodowe igrzyska, z każdego dystryktu wybierają 2 ludzi w wieku od 12 do 18 lat. Jadą oni do kapitolu i potem na arenę. Spośród 24 trybutów wygrać może tylko jeden.  Głodowe igrzyska trwają trzy tygodnie, jeśli trybuci nie zdążą się pozabijać kapitol ma przygotowane różne zasadzki. Nasz dystrykt wygrał tylko raz, ale inne szczególnie 2 dystrykt to się roi od zwycięzców.- A jak trafić do wyboru?- zapytałem- Co roku każdy od 12 roku życia dostaje jeden wpis albo jeśli ktoś głoduje może iść do strażników pokoju i oni dają temu komuś jedzenie i dodają jeden wpis.

Do mojego domu szliśmy  w ciszy. Gdy tam dotarliśmy Conor zapytał się mnie czy możemy się przyjaźnić.- Kumplować, na razie  kumplować.- powiedziałem bo jeszcze niezbyt mu ufałem. Rano ktoś zapukał do drzwi, to Conor.- Cześć, pomyślałem że jesteś głodny więc przyniosłem ci trochę chleba- powiedział - tylko nie zjedz wszystkiego na raz bo w 12 dystrykcie chleb jest bardzo drogi.- Dobra, a co ty tu robisz tak wcześnie?- zapytałem- Nie masz poczucia czasu? Jest prawie 11!- powiedział z poważną miną.- Poszedłem późno spać.- szybko odpowiedziałem.- Dzisiaj zobaczysz co to 12 dystrykt -powiedział z zadowoleniem Conor- zobaczysz moje codzienne życie.- Dobra, może być ciekawie.

Godzinę później Conor  zaczął mnie oprowadzać. Wczoraj zwiedziłem tylko jakieś 2 km wioska tak naprawdę był bardzo duża, na samym środku był plac a dookoła niego pełno sklepików. Po 4 godzinach zwiedzania poszliśmy do domu Conora. Mieszkał on sam tak jak ja,  jego chatka była trochę mniejsza niż moja ale była ładnie umeblowana, w kącie stała mała szafka w małym pokoju było łóżko oraz mały stolik a w trzecim pokoju była miska z wodą.- I co, nieźle tu mam co nie?- zapytał po chwili Conor.- No nieźle naprawdę.- powiedziałem mu. Conor uśmiechnął się.

Nadeszła jesień. Było bardzo zimno i nie miałem zbyt dużo jedzenia. Przez prawie całą jesień nie ruszałem się z domu czasami tylko po jedzenie. żeby zdobyć jedzenie miałem swoją taktykę- kradzież. Jak ktoś wystawił jakieś dobre, ciepłe  jedzenie na okno żeby ostygło podkradałem się i zabierałem całość. Conor często brał sobie jedzenie ode mnie, bo był za głośny żeby coś ukraść. Myślałem co będzie w zimę. Do jedzenia i picia nic, do wyleczenia się nic, do obrony nic,  takie to jest życie w dystryktach. Ale nie we wszystkich bo dystrykt 1, 2 i 4 to pupilki kapitolu. Na początek lata odbywają się igrzyska, chciałbym tam pojechać i wygrać. Myślałem też o moich kumplach o Cato, Finnicku, Gally'm i Arisie. Czy żyli czy nie, a jeśli już żyli  to w których dystryktach są?

Nadeszła wiosna. Kapitol przysłał nam jedzenie i wodę oraz zapas leków.- Jeszcze tylko kilka miesięcy.- zagadałem Conora gdy szliśmy kupić jedzenie i wodę.- Dooooo- zapytał znudzony- Do igrzysk.- powiedziałem- chciałbym tam pojechać.- Gdzie na igrzyska do kapitolu?- zapytał zaskoczony - lepiej nawet o tym nie myśl, masz jeden wpis. Szansa że cię wylosują jest równa 0,00 %.- Cuda się zdarzają, choćby to że z kumplami uciekłem przed zarażonymi wariatami.- powiedziałem- Po pierwsze zapamiętaj ta choroba nazywa się" pożoga" a po drugie ludzie którzy na nią chorują to poparzeńcy.- pouczał mnie Conor.

Nareszcie  nadeszło lato, pora losowania. Wszyscy zebrali się na placu i na podium wyszła jedna z organizatorów igrzysk by wylosować karteczki. Wylosowała z jednej kuli z imionami chłopaków i dziewczyn. Odczytała jakieś imię i na podium wszedł chłopak w wieku 18 lat. Potem wylosowała karteczkę z drugiej kuli...

Więzień śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz