Marco.
Promienie słońca wpadającego przez szybę oświetliły moją twarz budząc mnie.
Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie sklepu.
Dochodziła 8:00, najwyższy czas aby się zbierać.
Nie chce by ktoś mnie przyłapał.
Wspiąłem się po pułkach sklepowych i wyszedłem przez klapę w dachu.
Zszedłem na ziemię i wyjrzałem za róg.
Po ulicach chodziło już sporo ludzi nie mogłem więc pobiec.
Cofnąłem się za budynek i pobiegłem pomiędzy budynkami , gdzie rzadko kto wchodzi.
Budynki były masywne, wielkie i ładne. Nie to co w podziemnych miastach.
Dobiegłem do schodów prowadzących do metra.
Otrzepałem się z pyłu i ruszyłem do tunelu zwykłym krokiem by za bardzo się nie wyróżniać.
Gdy znalazłem się na miejscu rozejrzałem się w poszukiwaniu pociągu jadącego do mojego miasta.
Wszedłem do niego zaszyłem się w magazynie i zacząłem czekać aż ruszy.
Niedługo będę Evanlyn.
0 0 0 0 0 0 0
Evanlyn
Otworzyłam oczy. Axen jeszcze spał.
Zrobiłam śniadanie, złożone z kilku kanapek i jajecznicy.
Potem usiadłam przy rebeliancie i zaczęłam odwijać bandaż.
-Co robisz?
-Zmieniam ci opatrunek- usiadł na łóżku i zaczął przyglądać się znowu moim oczom.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Dobrze ale potem odpowiesz na moje pytanie.
-Masz rodzinie, oprócz brata- Odwróciłam wzrok.
-Nie mam rodziny a Marco nie jest moim prawdziwym bratem.
Teraz moja kolej. Dlaczego zostałeś rebeliantem?
-Nie miałem wyboru.
-Zmusili cie?
-Nie. Gdy miałem 6 lat przypadkiem usłyszałem rozmowę rodziców.
Moja siostra Casidy była odmieńcem.
Oni wtedy rozmawiali jak mi powiedzieć że wydali ją w ręce Łowców żeby mieć co jeść.
Uciekłem z domu, pobiegłem od razu do lasu.
Zgubiłem się i gdyby nie oni byłoby że mną kiepsko.- westchnął- Dzisiaj jeszcze wrócę do nich.
-Dasz radę dojść?
-Tak.
-Na pewno?-Wstał,a ja chwile po nim.
Położył dłonie na moich ramionach.
-Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłaś ale muszę już wracać do domu.
*
Stoję razem z Axen'em nad jeziorem.Mimo iż krótko go znam to bardzo go polubiłam.
Odwrócił się do mnie
-Powodzenia Evanlyn.- przytulił mnie.
-Powodzenia.- odwrócił się i wolno, kulejąc pobiegł na wschód.
Westchnęłam i poszłam w stronę domu.
*
-Marco!- krzyknęłam gdy tylko zobaczyłam jego czarną czuprynę.Skoczyłam na niego, wieszając się na szyi.
-Evanlyn!- przyglądał się moim oczom
-Następny gapi się na moje oczy.
-Co?! Następny?!
-No tak. Wcześniej był Axen.
-Kto?- opowiedziałam mu o wszystkim co się wydarzyło kiedy go nie było.
- To jest coraz dziwniejsze. W mieście spotkałem mężczyznę który miał takie same oczy jak twoje.
0 0 0 0 0 0 0 0
Jack
Wskoczyłem na mur ruin gdzie mieściła się główna siedziba rebeliantów.
Moim obowiązkiem jako ich przywódcy było zadbać o ich bezpieczeństwo.
Wypatrywałem ostatniego ze zwiadowców który jeszcze nie wrócił z miasta numer siedem.
Spojrzałem ostatni raz na las. Dostrzegłem go.
Axen szedł przez las lekko chwiejnym krokiem.
-Ron!-krzyknąłem
-Tak?- odparł mój zastępca stojący pod murem.
-Axen idzie od wschodniej części ruin. Wyjdź mu na przeciw.
-Dobrze-odparł i szybko zniknął mi z oczu.
Zeskoczyłem z 4 metrowego muru na ziemię.
Wiedziałem że nic mi się nie stanie.
Jestem w końcu skoczkiem.
Stanąłem w wejściu i zaczekałem aż Ron i Axen przyjdą.
-Axen. Wreszcie wróciłeś. Już się bałem że cię złapali- powiedziałem klepiąc chłopaka w plecy.
-Było blisko ale...- zawahał się.
-Ale co?- zmarszczyłem brwi.
-Otóż chodzi o to że uratowała mnie dziewczyna...dziewczyna o pańskich oczach.
Zatkało mnie.O moich oczach? To może znaczyć tylko jedno.
-Czy ta dziewczyna jest blada i ma czarne włosy?-spytałem
-Tak.
Teraz byłem już pewien.
-Axenie. Spotkałeś zaginioną córkę mojej siostry Any. Spotkałeś Evanlyn.
I jak rozdział? Podobał się?
Koteleczka5 i Emiabi
Ps: przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału ale to koniec semestru i mamy dużo nauki.
CZYTASZ
INNA
FantasyPrzyszłość. Miało być dobrze. Wszyscy mieli być równi. Jednak okazało się inaczej. Przyszłość nie jest kolorowa. Ci którzy mają władze, mają wszystko, my nie mamy nic. Dzielimy się na klasy. Pierwsza Druga Trzecia Oraz odmieńcy Jestem jeszcze JA-E...