Rozdział 4

200 26 7
                                    

Marco.

Promienie słońca wpadającego przez szybę oświetliły moją twarz budząc mnie.

 Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie sklepu. 

Dochodziła 8:00, najwyższy czas aby się zbierać.

Nie chce by ktoś mnie przyłapał.

Wspiąłem się po pułkach sklepowych i wyszedłem przez klapę w dachu. 

Zszedłem na ziemię i wyjrzałem za róg. 

Po ulicach chodziło już sporo ludzi nie mogłem więc pobiec. 

Cofnąłem się za budynek i pobiegłem pomiędzy budynkami , gdzie rzadko kto wchodzi. 

Budynki były masywne, wielkie i ładne. Nie to co w podziemnych miastach. 

Dobiegłem do schodów prowadzących do metra. 

Otrzepałem się z pyłu i ruszyłem do tunelu zwykłym krokiem by za bardzo się nie wyróżniać.

 Gdy znalazłem się na miejscu rozejrzałem się w poszukiwaniu pociągu jadącego do mojego miasta. 

Wszedłem do niego zaszyłem się w magazynie i zacząłem czekać aż ruszy.

Niedługo będę Evanlyn.

0 0 0 0 0 0 0

Evanlyn

Otworzyłam oczy. Axen jeszcze spał.

 Zrobiłam śniadanie, złożone z kilku kanapek i jajecznicy. 

Potem usiadłam przy rebeliancie i zaczęłam odwijać bandaż.

-Co robisz?

-Zmieniam ci opatrunek- usiadł na łóżku i zaczął przyglądać się znowu moim oczom.

-Mogę cię o coś zapytać?

-Dobrze ale potem odpowiesz na moje pytanie.

-Masz rodzinie, oprócz brata- Odwróciłam wzrok.

-Nie mam rodziny a Marco nie jest moim prawdziwym bratem. 

Teraz moja kolej. Dlaczego zostałeś rebeliantem?

-Nie miałem wyboru.

-Zmusili cie?

-Nie. Gdy miałem 6 lat przypadkiem usłyszałem rozmowę rodziców.

 Moja siostra Casidy była odmieńcem. 

Oni wtedy rozmawiali jak mi powiedzieć że wydali ją w ręce Łowców żeby mieć co jeść. 

Uciekłem z domu, pobiegłem od razu do lasu. 

Zgubiłem się i gdyby nie oni byłoby że mną kiepsko.- westchnął- Dzisiaj jeszcze wrócę do nich.

-Dasz radę dojść?

-Tak.

-Na pewno?-Wstał,a ja chwile po nim. 

Położył dłonie na moich ramionach.

-Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłaś ale muszę już wracać do domu.
*
Stoję razem z Axen'em nad jeziorem. 

Mimo iż krótko go znam to bardzo go polubiłam.

Odwrócił się do mnie

-Powodzenia Evanlyn.- przytulił mnie. 

-Powodzenia.- odwrócił się i wolno, kulejąc pobiegł na wschód. 

Westchnęłam i poszłam w stronę domu.

*
-Marco!- krzyknęłam gdy tylko zobaczyłam jego czarną czuprynę. 

Skoczyłam na niego, wieszając się na szyi.

-Evanlyn!- przyglądał się moim oczom

-Następny gapi się na moje oczy.

-Co?! Następny?!

-No tak. Wcześniej był Axen.

-Kto?- opowiedziałam mu o wszystkim co się wydarzyło kiedy go nie było.

- To jest coraz dziwniejsze. W mieście spotkałem mężczyznę który miał takie same oczy jak twoje.

0 0 0 0 0 0 0 0

Jack

Wskoczyłem na mur ruin gdzie mieściła się główna siedziba rebeliantów. 

Moim obowiązkiem jako ich przywódcy było zadbać o ich bezpieczeństwo. 

Wypatrywałem ostatniego ze zwiadowców który jeszcze nie wrócił z miasta numer siedem.

 Spojrzałem ostatni raz na las. Dostrzegłem go.

Axen szedł przez las lekko chwiejnym krokiem.

-Ron!-krzyknąłem

-Tak?- odparł mój zastępca stojący pod murem.

-Axen idzie od wschodniej części ruin. Wyjdź mu na przeciw.

-Dobrze-odparł i szybko zniknął mi z oczu. 

Zeskoczyłem z 4 metrowego muru na ziemię. 

Wiedziałem że nic mi się nie stanie. 

Jestem w końcu skoczkiem. 

Stanąłem w wejściu i zaczekałem aż Ron i Axen przyjdą.

-Axen. Wreszcie wróciłeś. Już się bałem że cię złapali- powiedziałem klepiąc chłopaka w plecy.

-Było blisko ale...- zawahał się.

-Ale co?- zmarszczyłem brwi.

-Otóż chodzi o to że uratowała mnie dziewczyna...dziewczyna o pańskich oczach.

Zatkało mnie.O moich oczach? To może znaczyć tylko jedno.

-Czy ta dziewczyna jest blada i ma czarne włosy?-spytałem

-Tak.

Teraz byłem już pewien.

-Axenie. Spotkałeś zaginioną córkę mojej siostry Any. Spotkałeś Evanlyn.

I jak rozdział? Podobał się?

Koteleczka5 i Emiabi

Ps: przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału ale to koniec semestru i mamy dużo nauki.

INNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz