Nie widziałam co stało się stało z pchniętym prze ze mnie kontenerem.
Po pchnięciu natychmiast ruszyłam w stronę chłopaka siedzącego na ziemi.
Wiedziałam jednak, że kontener wykonał swoje zadanie.
Potwierdzał to głośny huk i przekleństwa wylatujące z ust łowców.
Podbiegłam do chłopaka i klęknęłam przy nim.
-Co robisz?- spytał
-Chcę ci pomóc-powiedziałam i rozejrzałam się do o koła.
Dostrzegłam dziurę w jednym z domów.
Nie dość wielką aby przeszli przez nią łowcy ale dość dużą byśmy ja i chłopak mogli się przez nią przecisnąć.
Kontem oka zauważyłam również,że łowcy zdążyli się już podnieść.
-Dasz radę dojść do tamtej ściany? spytałam
Chłopak pokręcił głową.
-Nie bez pomocy.
Złapałam go pod bok i pomogłam mu wstać.
-Czekaj- powiedział i spojrzał w stronę zmierzających w naszą stronę łowców.
Chłopak wciągnął ustami powietrze po czym chuchnął w stronę łowców.
Jednak z jego ust nie wyleciało powietrze a biała gęsta mgła.
Mgła momentalnie oddzieliła nas od łowców.
-To nam da trochę czasu-stwierdził.
Potrząsnęłam głową otrząsając się z szoku.
Zaprowadziłam chłopaka do wyrwy w ścianie i pomogłam mu tam wejść.
Następnie przykucnęłam przy dziurze i obserwowałam jak łowcy przebiegają koło naszej kryjówki biegnąc dalej.
Chyba jesteśmy bezpieczni
Podeszłam do chłopaka siedzącego pod ścianą.
Obejrzałam jego kostkę, była spuchnięta i wyglądała na skręconą.
Sięgnęłam do kieszonki w której trzymałam przydatne rzeczy i wyjęłam z niej bandaż.
-Teraz zaboli- powiedziałam
Chłopak kiwnął głową a ja zaczęłam nastawiać kostkę.
Gdy skończyłam obandażowałam kostkę tak aby była w miarę sztywna.
-Dzięki powiedział chłopak - nie tylko za kostkę, uratowałaś mi życie.
-Nie ma za co. Jestem Evanlyn, a ty jak masz na imię?
-Jestem Axen.
-Aaaaa- zaczęłam- co to było to co zrobiłeś?
-Ja nie wiem czy mogę powiedzieć.
-Masz moc prawda? Ja też mam.- odwiązałam chustkę i pokazałam znak na nadgarstku.
Axen patrzył chwilę po czym podwinął rękaw i pokazał mi swój nadgarstek.
Widniała na nim biała blizna w kształcie spirali.
-Jesteś mglarzem prawda?
-Tak. A ty masz moc zmysłów.
-Mam ją dopiero od wieczora. A ty co możesz zrobić-spytałam ciekawa.
-Oprócz mgły którą widziałaś mogę jeszcze zrobić to.
Zamachnął się by pięścią uderzyć w ścianę, jednak ręka zamiast w nią uderzyć przeszła przez ścianę na wylot.
-O mamo!-krzyknęłam- jak.to..ja...ale...
-Tak wiem to nie możliwe, ale taka już moja moc.
-To super moc chciała bym taką.
Chłopak uśmiechnął się i spytał.
-Skoro jesteś odmieńcem to co robisz w mieście.
-Ja i mój przybrany brat który jest biegaczem cztery lata temu zostaliśmy sierotami.
Nie wiedząc co robić przyszliśmy tutaj.
A ty skąd jesteś?
-Ja...ja jestem rebeliantem.
* * * * * * * * *
Pociąg jeszcze jechał ale mimo to otworzyłem okno i wyskoczyłem.Robiłem to tysiące razy, dlatego teraz nie odniosłem większych obrażeń jedynie delikatne zadrapania.
Wylądowałem w krzakach jarzyn.
Pamiętam jak razem z Evanlyn mieszkaliśmy w lesie.
Kiedyś się pobiliśmy, nie pamiętam już nawet o co.
Ale jedno trzeba przyznać, jak na dziewczynę była bardzo dobra w tym.
Nie wygrała fair. Nie mieliśmy zasad, więc nie mogliśmy ich złamać.
Wtedy waliłem ją w szczękę.
Przykucnęła trzymając się za nią.
Szybko podszedłem a ona pociągnęła mnie za nogi tak iż upadłem na ziemie.
W sekundę doskoczyła do mnie i usiadła mi na plecach żebym nie mógł wstać.
Puściła mnie dopiero gdy przyznałem się do przegranej.
Teraz kiedy idę sam przez czyjeś pole a ona jest tak daleko ode mnie, przypominam sobie jak wygląda.
Włosy czarne jak noc.
Cera biała jak księżyc.
Oczy tak błękitne że nawet niebo nie dorównuje im kolorem.
Martwię się o nią ale wiem też, że na pewno sobie poradzi.
Docieram do miasta i zaczynam biec między uliczkami najszybciej jak potrafię, a biorąc pod uwagę że jestem biegaczem, robię to naprawdę szybko.
Moim celem jest sklep.
Tylko w ten sposób można tutaj zdobyć jedzenie.
W końcu go zauważam.
Bez problemu się do niego włamię.
Wdrapałem się powoli na dach.
Gdy stałem na górze, usłyszałem kroki.
Od razu ukryłem się w cieniu.
Odwróciłem się.
Stało tam osiem osób.
Wydaje się, że mnie nie zauważyli.To mogli być tylko...
Rebelianci.
Jeden był inny, gdy coś mówił reszta nie miała nawet odwagi spojrzeć mu prosto w oczy kiwali tylko głowami.
Na pewno nie był już młody.
Spojrzałam na jego oczy.
To nie możliwe.
A jednak.
Spoglądam jeszcze raz.
Nie ma mowy o pomyłce.
On ma takie same oczy jak Evanlyn
Ten nienaturalny błękit.
I jak nam wyszedł ten rozdział?
Emiabi i Koteleczka5
CZYTASZ
INNA
FantasíaPrzyszłość. Miało być dobrze. Wszyscy mieli być równi. Jednak okazało się inaczej. Przyszłość nie jest kolorowa. Ci którzy mają władze, mają wszystko, my nie mamy nic. Dzielimy się na klasy. Pierwsza Druga Trzecia Oraz odmieńcy Jestem jeszcze JA-E...