Rozdział 5

706 3 0
                                    

Teraz dopiero zauważyłam, że jedną rękę miałam zagryzioną do krwi w ustach, a palce drugiej w cipce! Pędziłam rowerem do wsi jak szalona, a w nocy długo nie mogłam zasnąć. Śniły mi się jakieś koszmary, obudziłam się cała podniecona, ale jak tylko uśpiłam małego popędziłam na polankę. I tak kilka dni z rzędu - znów opalałam się nago! Czyżbym czekała na chłopców z lasu? i ich prowokowała?. Aż nadszedł ten dzień - taki, który pamięta każda dziewczyna. Od rana nosiło mnie, nie mogłam się doczekać - byłam naga, ale chyba przysnęłam. Ocknęłam się, gdy coś przesłoniło mi słońce. To był On - ten duży - nie rzucił się na mnie, zapytał tylko czy może się przysiąść? Nie czekał na moją odpowiedź. Położył dłoń ma moim brzuchu - zaczęłam drżeć jak listek. Nie bój się powiedział łagodnie i przesunął rękę na piczkę. Pochylił się i zaczął całować brzuszek, piersi, szyjkę i usta. Ale to ja pierwsza zaczęłam całować go z języczkiem. Wstał i zdjął koszulkę, a wydęte spodenki zsuwał niemiłosiernie długo. Moim oczom ukazał się wielki naprężony żylasty drąg. Zawisł nade mną swoim wielkim cielskiem. Patrzyłam, widziałam jak z pomiędzy kolumn jego nóg celuje we mnie wielki sinawy łeb z otworkiem jak oczko w środku - nie bałam się. Czochrałam jego czuprynę, dotykał czołem i całował moje piersi. W duchu powtarzałam sobie "nie spieszyć się", udami czułam jego włochate nogi, zaglądałam mu w oczy. Moja rozkosz była czekaniem, jego czekanie było moją rozkoszą! Świat wirował dookoła, a ja jakby pływałam w powietrzu. Pulsowanie i ściskanie się cipki poczułam, gdy ten miękki łebek naparł na nią zrazu delikatnie i na górze, a potem czyżbym ja mu powiedziała, żeby wziął go w rękę i wodził po oślizłym rowku, aż znalazł wejście? Tu także zaczęło się od błogiego i delikatnego naciskania, choć czułam, że jest mi tak, jakbym próbowała włożyć do buzi jabłko, duże jabłko. Moja cipka groziła mu, że ma zęby. Ściskała się i rozchylała, chyba to wyczuł, bo wśliznął się łebkiem na najszerszym rozkurczu. Wytrzymał zwarcie i pchnął na rozluźnieniu - wskoczyło głębiej i dalej wskakiwało w rytm mojego ciała, aż oparło się o coś, aż załaskotało tam w środku i szukało miejsca dla dalszej wędrówki boczkiem.

WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz