Rozdział 9

408 4 0
                                    

Teraz go nie ma, bo pomaga kuzynce Zosi w przygotowaniach do wesela. Zobaczysz jak wszystko urządzili - będziesz na prawdziwym wiejskim weselu. Był czwartek po południu i do wieczora obeszłam stare kąty. Wspominałyśmy z ciocią moje wakacje spędzane u nich. Na kolację wpadł młody przystojny chłopak - nie poznałabym go. To byl Wojtek - wysoki, ładny blondyn - choć przywitaj się ze starą ciotką - powiedziałam całując go. Trochę się zmieszał, ale spoglądał na mnie ukradkiem. Wypytywałam go o sprawy gospodarstwa i te bardziej osobiste. Na pierwsze dużo i chętnie mówił, te drugie wprawiały go w zakłopotanie. Jutro wszystko mi pokażesz i powspominamy - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu, jednocześnie stopą pod osłoną obrusa dotykałam jego ud. Następnego dnia długo czekałam na sposobność bycia z nim sam na sam. Ciągle zalatany, wymyślał co rusz jakieś nowe zajęcia. Całe szczęście, że Ania znalazła u sąsiadów rówieśnikow i na cały dzień została pod ich opieką. Wreszcie ok 11-stej Wojtek zaczął pokazywać mi gospodarstwo. Po godzinie, powiedziałam, byśmy spacerem poszli nad rzekę. Miałam na sobie białą sukienkę, rozpinaną z przodu, w której wiem, że wyglądam uroczo. Szliśmy powoli rozmawiając. W pewnym momencie objęłam go za ramię - nie zareagował. Ośmielona położyłam jego dłoń najpierw na swoim biodrze, a potem na dekolcie. Stanęliśmy na skarpie przy zakolu rzeki. Popchnęłam go w dół i przywarłam ciałem, całując w usta. Stał zaskoczony, więc znów pocałowałam, kładąc jego dłoń na biuście zaczęłam się najzwyczajniej pomalutku rozbierać. Kiedy stanęłam całkiem naga, sięgnęłam do jego wypiętych spodenek. Odskoczył i rozebrał się błyskawicznie. Powoli sunęłam ku niemu a słońce przyjemnie przypiekało moje plecy. Wyraźnie widziałam jego zadarty ku górze, twardy i rozpalony organ. Było się czym zachwycić - moja piteńka zaszczebiotała z oczekującej ją rozkoszy. Ledwie jednak przywarłam do niego, ledwie przytuliłam piersiami i objęłam męskość udami, szarpnął się i rozpryskał po brzuchu, cipce i udkach. Umiałam tylko liczyć te jego gorące tryski. Szukał ratunku w przylgnięciu do mojego ciała. Ujęłam dłonią ten gorący drąg i wsmarowywałam sobie tę ciecz w brzuszek, zawiedzioną pituńkę i uda. Przepraszam - wyjęczał zmieszany - ależ nie masz za co przepraszać - odparłam - to hołd złożony mojej urodzie - dodałam, choć byłam zdruzgotana. Tyle sobie obiecywałam.
- A wiesz, że już raz mnie też spryskałeś? - zapytałam.
- Nie, kiedy, nie przypominam sobie - odrzekł. Przecież ja nigdy jeszcze z żadną nawet nie próbowałem!
- Jak miałeś roczek i ciebie przewijałam - powiedziałam i kucając pocałowałam go i wzięłam do buzi obciągając i wylizując resztki. Jesteś mi coś winien - gdzie moglibyśmy sobie swobodnie poigrać? spytałam.
- Tam dalej za brogiem jest takie fajne miejsce - odparł.
- Ale najpierw się wykąpmy - powiedziałam.

WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz