Rozdział 7

591 15 19
                                    

*Perspektywa Natana*

•w domu Nikodema•

Nie mam siły powiedzieć komuś na kim mi zależy, że to koniec. Nikodem jest dla mnie ważny, ale William ważniejsza. Zobaczyłem przed swoimi oczami uśmiech, który widziałem każdego poranka i wieczoru, zawsze. Muszę to zrobić. Nie mogę, ja z nim nie zerwę, ale on może zemną :

- Jest sprawa. Muszę coś Ci powiedzieć. -może jak zacznę mu wytykać jego wady to mnie porzuci, miejmy nadzieje, że tak zrobi

-Słucham.

-Emm... Przeszkadza mi to, że jesteś ode mnie o wiele wyższy.

-Jest w tym zaleta.

-Jaka? 

-Kiedy Cię przytulam możesz słuchać mojego serce, które bije tylko dla Ciebie. - zrobiło mi się cieplutko na sercu, ale i tak próbowałem dalej próbować.

- Nienawidzę twojego porannego oddechu.

-A ja twój kocham. Każdej nocy kiedy Ciebie nie ma  wyobrażam sobie, że leżysz obok mnie, trzymam Cię w ramionach i całuje w czoło. Mógłbym nie spać całą noc tylko słuchałbym jak oddychasz.

-Ty chyba mnie nie rozumiesz - chyba ja mu muszę powiedzieć,że go nie kocham.

-Czemu tak się denerwujesz, stało się coś ?

-Tak stało się. To koniec, chcę rozwód.

- A co z nami? - nigdy nie był taki smutny i zdziwiony jednocześnie.

-Nie ma już "nas" jestem tylko "ja" i "ty".

- Jak to? Zrobiłem coś źle?

- To nie twoja wina tylko moja. Poznałem kogoś, a tak dokładniej to poznałem ją.

- Czemu? Ja Cię kocham, dla Ciebie zrobiłbym wszystko. - czuję, że muszę do  niego wrócić, ale William jest dla mnie ważniejsza- proszę zostań...

- Nie mogę.. - skierowałem się w stronę drzwi, ale nie chciał mnie przepuścić.

-Nie wypuszczę Cię puki do mnie nie wrócisz!

- Ale ja...

- Żadnego, ale!

- No dobrze zostanę...dla ciebie.

*Perspektywa Nikodema*

-Dziękuje - nigdy nie byłem taki szczęśliwy - wiesz co pójdę do sklepu kupić wino, okej?

-Okej.

-Wrócę za 20 minut

- Poczekam.

Pobiegłem szybko do najbliższego sklepu i wybrał wykwintne wino. Musiałem czekać w kolejce z 10 minut. Wróciłem do domu i otworzyłem drzwi:

- Natan, już wróciłem!

Nikogo nie było w salonie, poszedłem do łazienki jego pokoju i nic. Wróciłem znowu do salonu i przypomniało mi się, że jeszcze został mój pokój. Wszedłem znowu na górę i otworzyłem drzwi, nikogo nie było. Zauważyłem na łóżko karteczkę wziąłem ją i czytałem:

" Kochany Nikodemie!
Nie martw się poszedłem do mojej nowej dziewczyny, przepraszam, ale to koniec z nami. Nie wiń się to tylko moja wina. Nie dzwoń do mnie, nie pisz i nie szukaj.
Do nie zobaczenia Natan ;(."

Serce mi stanęło. Poszedłem do kuchni w płaczu i cierpieniu wziąłem ulubiony nóż Natana i wbił go sobie w moje obolałe serce. Ból był duży, ale nie był większy od tego co zrobił mi Natan. Powoli upadałem usłyszałem tylko głos Neromi krzyczącą "Nikodem nie!". Oczy się zamknęły a ja zapadłem w wieczny sen.













ZdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz