Isabella siedziała w samochodzie patrząc na słup ognia w miejscu gdzie minutę temu stał bar i skąd minutę temu miała jeszcze sygnał od Leili. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała co ma zrobić. Próbowała budzić w sobie jakąś nadzieję, że partnerce nic się nie stało, ale wspomnienie tak ogromnego wybuchu, nawet tego ją pozbawiało.
- Cholera! – zacisnęła zęby i ruszyła z piskiem oko, na około resztek gruzu.
Całą ciemność tylko delikatnie rozjaśniał ogień.
- No nie – wcisnęła gaz i w tym momencie przez szybę jej auta, z hukiem przeleciała ciemna sylwetka.
#
- Wyładowałeś wszystko? – spytał Raven, stojąc z Lukem w garażu i przyglądając się jak stawia tam sporą skrzynię broni.
- Tak, ta była ostatnia – rozruszał kark. – Ethan to potem rozłoży.
Wyszli oboje z garażu i weszli do domu. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, a w salonie przed oczami przemknął im Ryan biegnąc z jakąś torbą w kierunku szpitalika.
- Co się stało? – spytał Lucky, ale tamten nie zdążył mu odpowiedzieć znikając za drzwiami.
Oboje pokierowali się za nim, a w połowie drogi już dało się słyszeć znajome wrzaski.
- Jesteś skończoną idiotką – krzyczła Sharon, gdy Raven i Lucky przeszli przez blaszane drzwi.
Isabella patrzała na nią wzrokiem osoby, która usłyszała już za dużo. Ethan odpakowywał paczki bandaży stojąc przy łóżku szpitalnym, na którym leżała Leila.
- Co się stało? – Raven podbiegł do niej, tak żeby całą ją zobaczyć, a blondynka podążyła za nim wzrokiem.
Leila leżała z zaciśniętymi zębami patrząc drętwo w sufit, a Ryan na chwilę odsłonił jej nogę, która była cała we krwi, przez którą przebijało się coś białego. Lucky również się przybliżył, przyglądając się białemu prześwitowi.
- To kość – wyjaśnił Ryan, a Lucky robiąc wielkie oczy i łapiąc się za brzuch, wycofał się w pośpiechu. – Lekko się przebiła.
- Jest spoko – wycedziła z cynizmem przez zęby Leila. – Będę żyć. Wściekła, ale będę.
- Ile mam Cię przepraszać?! – krzyknęła Isabella już w histerii co rzadko jej się zdarza.
- Potrąciłaś mnie! – wrzasnęła na nią.
- Było ciemno! - tłumaczyła się.
- A spróbowałaś otworzyć oczy – po tym wrzasnęła z bólu gdy Ryan tylko lekko musnął jej nogi. – Daj mi cholera jakiś zastrzyk czy coś!
Isabella przeszła się z nerwów po szpitaliku nie mogąc na to wszystko patrzeć.
- Spokojnie – Ethan chciał jej położyć rękę na ramieniu, ale ta się odsunęła.
- Nie dotykaj mnie!
Chłopak westchnął i usiadł przy stoliku, a Raven wpatrywał się w to co robi ich lekarz.
- Ostrożnie – przestrzegł go. – Bo ci nogi z dupy powyrywam.
- On nie żartuje – dodał Lucky próbując brać głęboki oddech stojąc nieopodal zlewu.
Ryan posłał bratu dziewczyny zirytowane spojrzenie.
- Myślisz, że nie wiem? – ofuknął go. – Nie rozpraszaj mnie, bo całkiem skasuje jej nogę.
CZYTASZ
Mozaika
Action"Mafia, to jedna wielka rodzina." - fakt, że na pewno niezbyt pospolita, ale więzi łączące tych ludzi i wspólne przeżycia, sprawiają, że stają się sobie niezwykle bliscy. Mafia Nevady - CARDS, jest jedną z takich rodzin, jednak czy w takim środowis...