0.3

710 45 19
                                    

Wszystko było było inne. Świat został pomalowany pędzlem, biało czarnymi kolorami. Ludzie wyglądający jak zahipnotyzowani, przechodzili koło siebie nie zważając, iż popychają się nawzajem, jakby to nikogo nie obchodziło. W mieście panował chaos i harmider. Diana nie rozpoznawała tego miejsca, lecz ze znaku, który znajdował się nieopodal małego skrzyżowania, przeczytała iż znajduje się w Elifnston*. Nie znała takiej miejscowości, ba, nawet nie miała pojęcia , iż taka istnieje.

Gdzieś, nieopodal lasu stały dwie postacie. Jedna z nich na pewno była dziewczyną, łatwo było rozpoznać po drobnej budowie ciała, a jej towarzyszem był mężczyzna. Wyglądali jakby się kłócili i przyczyną tych wrzasków nie była wcale drobna błahostka, lecz poważniejsza sprawa.

Dziewczyna podeszła do starszej pani, gdzie na jej głownie, można było dostrzec pojedyncze pasma siwych włosów. Diana zdziwiona tym, że kobieta się nie zatrzymała, pomaszerowała za nią. Zachowywała się tak jakby wcale nie było przy niej dziewczyny.

- Przepraszam, kim jest ta dwójka stojąca przy lesie?- wskazała palcem i wysiliła się na miły ton głosu, lecz reakcja starszej kobiety była zerowa.

Zdezorientowana Diana, popatrzyła w bursztynowe oczy czarnowłosej, które te, pokazywały pustkę. Do głowy nastolatki przypłynęła pewna myśl " czemu tu wszyscy są tacy nieobecni?".

Lekko podirytowana zlekceważeniem, dotknęła ramienia starszej pani, lecz jej drobna dłoń przepłynęła przez ciało kobiety. Zszokowana dziewczyna zatrzymała się. Nie miała bladego pojęcia co jest grane i dlaczego się tu znalazła.

Postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę i tym razem skierowała się w stronę kłócącej się pary. Już gołym okiem można było dostrzec, iż sytuacja i atmosfera, która panowała między tą dwójką pogarszała się z każdą sekundą.

Gdy była już w miarę blisko, coś kazało jej się zatrzymać. Nie mogła tego wytłumaczyć, lecz gdy chciała iść dalej, nieznajoma siła spowodowała to,że Diana się zatrzymała.Próbowała poruszyć nogami, które odmawiały jej posłuszeństwa. Sapnęła cicho i postanowiła dać sobie spokój.

- Jak mogłaś?! I to z moim najlepszym przyjacielem?!- usłyszała męski głos. Skądś go kojarzyła, lecz nie mogła sobie przypomnieć.

- Wybacz mi! Byłam pijana, a on to wykorzystał- odezwała się dziewczyna. Diana nie mogła zobaczyć ich twarzy, gdyż były rozmazane, co przykuło jej uwagę. Nie wiedziała jak to możliwe.

- Nie wymyślaj już! Nikt na siłę nie wpychał cię do jego łóżka- wydarł się, a po ciele szesnastolatki przeszły dreszcze. Dziwiło ją to, czemu ta dziewczyna nie reagowała na jego przerażający ton głosu i pozwalała sobie na takie złe traktowanie.

Może, tego typu sytuacje przytrafiały się dosyć często?

- To nie jest tylko moja wina! Tu zawiniły dwie strony!!! Gdyby odmówił to, by nic się nie stało! Niech twój przyjaciel się pilnuje!- nagle chłopak niespodziewanie szybko znalazł się przy swojej partnerce i chwycił ją za gardło.

Nastolatka, chciała zareagować, lecz przyczepione nogi do ziemi nie ułatwiały wcale sprawy. Po chwili poczuła jak powoli zaczyna brakować jej tlenu. Złapała się za szyję i zgięła się w pół, tak samo jak nieznajoma.

- Puść...mnie...- wyszeptała dziewczyna, lecz na tyle głośno, by Diana usłyszała. Uścisk mężczyzny wzmocnił się. Obie dziewczyny zobaczyły przed oczami mroczki. Diana, czuła to samo co trzymana osoba przez chłopaka, nie miała pojęcia dlaczego tak się dzieje.

Psychiatryk WitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz