- Więc - zaczęłam ostrożnie - Mam rozumieć, że jesteśmy jakimiś Ignis zrodzonymi z ognia z supermocami niczym superman, a ja do tego jestem zaginioną księżniczką, która musi wybrać dobrą stronę czyli w tym wypadku ciebie, a nie złą czyli Jaspera bo inaczej nasza rasa się skończy, a na ziemi zapanuje chaos? - spytałam z niedowierzaniem, obserwując jak Percie bawi się moimi dłońmi.
- No tak, mniej więcej o to chodzi - powiedział powoli, obserwując moją reakcję - Pomijając te bzdury o chaosie - urwał i pomyślał przez chwilę - Nigdy tak naprawdę nie było wiadomo co się stanie.
- Jak to? - spytałam nie rozumiejąc
- Jeszcze żadna z księżniczek nie wybrała złej strony, więc pogłoski o wszechobecnej zagładzie są tylko pogłoskami - wzruszył bezsilnie ramionami jakby nie potrafił mi tego inaczej wytłumaczyć
- A odpowiesz mi na kilka pytań? - zmrużyłam oczy, czekając na jego odpowiedź
- Pytaj o co chcesz - rozłożył ręce, które mówiły "nie mam nic do ukrycia".
- Dobrze - pokiwałam głową, powoli sklejając nastepne pytanie - Jak to się stało, że jestem zaginioną księżniczką - zaznaczyłam cudzysłów przy słowie zaginioną
Westchnął ciężko i przejechał dłonią po włosach.
- Nie sądzę, żebyś chciała znać znać odpowiedź - powiedział twardo, a jego niegdyś niebieskie oczy przybrały kolor burzowego nieba
- Ale ja chcę - upierałam się - To dotyczy mojego życia i mam prawo wiedzieć - powiedziałam ostro i przez chwilę mierzyliśmy się nawzajem wzrokiem
- Masz rację - powiedział jakby zrezygnowany - Powiem ci, ale pamiętaj sama tego chciałaś.
- Tak, tak - wzięłam głęboki oddech, a on zmarszczył brwi
- Ludzie, z którymi mieszkasz nie są twoimi biologicznymi rodzicami - mówił wolno i wyraźnie cały czas patrząc mi prosto w oczy
- Co... - szepnęłam - I mam uwierzyć, że przez prawie osiemnaście lat życia nie wiedziałam że moi rodzice tak naprawdę nimi nie są? Nie - pokręciłam głową - To niemożliwe - powiedziałam niemal histerycznie - Słyszysz? To kłamstwa! Nie wmówisz mi tego!
- A jak wytłumaczysz to - powiedział coraz bardziej sfrustrowany tym, że mu nie wierzę - Że nie mają żadnego twojego zdjecia z dzieciństwa? Żadnego aktu urodzenia ani innych ważnych dokumentów?
- Wszystko się przepadło kiedy miałam dwa lata - gdy spalił się dom naszych dziadków
- Tak ci powiedzieli? - zaśmiał się kpiąco - A może to ci otworzy umysł - rzucił na łóżko jakiś papierek
Wzięłam go do ręki i okazał się on zdjęciem. Była na nim młoda para, a kobieta wyglądała tak samo jak ja. Przyjrzałam się jej bardziej i spojrzałam prosto w jej oczy. Oczy, które należały do mnie
- To jakiś żart? - wypuściłam zdjęcie z rąk, jakby mnie patrzyło i spojrzałam na Perciego - Kto to jest?
- To są twoi rodzice - powiedział, a ja zaczęłam kręcić głową
Przez chwilę między nami nastała cisza. Percie wyglądał jakby zbierał myśli, a w mojej głowie wszystko się kotłowało.
- Wtedy toczyła się wojna. Twoi rodzice chcieli cię chronić, więc oddali cię w ręce posłańca, który miał zabrać cię daleko od pola walki. Przywiózł cię prosto pod drzwi Estelli i Stuarta. Byłaś dla nich błogosławieństwem bo sami nie mogli mieć dzieci, więc postanowili cię adoptować - powiedział miękko
Wpatrywałam się tępo w moją wersję z tamtych czasów i nie miałam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
- Czy oni - oblizałam wargi i nagle zaschło mi w gardle - Czy oni żyją?
- Tak - powiedział pewnie - I czekają na twój powrót księżniczko Alsy.
______________
Dziękuję, że jesteście!
Sharkl
:)))
CZYTASZ
Today
Teen FictionCharlie jest siedemnastoletnią uczennicą klasy maturalnej. Po tym jak jej rodzice się rozwodzą w szkole pojawiają się bracia Percie i Jasper. "...- Nie - urwał - biegam tylko po podwórkach dziewczyn, które lubię - uśmiechnął się..." Dziewczyna odkry...