- Musimy sie tak spieszyć?
- Tak Cara, za 3 godziny masz rozpoczęcie roku a chyba nie muszę ci przypominać jak ważne jest pierwsze wrażenie zwłaszcza, że w poprzedniej szkole ci nie poszło. - Jezu czy ona musi tak marudzić? Wiem, że mi nie wyszło, ale myślę, że to nie był mój głupi wymysł te całe zakazy i nakazy, tam było ich zdecydowanie za dużo... - No zbieraj się z łóżka jest dokładnie 5:01 Cara! - Niechętnie zwlekłam się z łóżka a raczej spadłam na wielki, biały, puchaty dywan. Moje ukochane kasztanowe, matowe panele niedawno zostały pokryte tym czymś zwanym 'pięknym dodatkiem do pokoju dziewczyny'... Tak zdecydowanie to co powiedział ten sprzedawca nie wpłynęło dobrze na wygląd mojego pokoju, ale co ja poradzę, że jestem dziewczyną, która jest skejtem? Wiecie jakie to straszne kiedy ty lubisz kolory matowe, ciemne i graffiti a twoja mama tego nie akceptuje i kupuje ci tzw. toaletkę, baldachim do wielkiego pokoju ustrojonego jak dla księżniczki?
- Za godzinę będę gotowa! - Krzyknęłam do mamy, która już swoimi wielkimi obcasami na platformie wystukiwała niezbyt rytmiczny, szybki krok po schodach i marmurze piętro niżej, ale myślę, że nie usłyszała. Jest czasami zbyt zajęta przygotowywaniem mi wszystkich tych dupereli, których i tak nie potrzebuję np. kanapki, zakładki do książek albo sprawdzaniem stron internetowych w poszukiwaniu nowych butów dla mnie. Choć mam ich bardzo dużo to i tak chodzę zazwyczaj tylko w moich ukochanych czarnych albo szarych vansach na lekkiej platformie. Pewnie nie jest zadowolona, że jestem taka jaka jestem. Ona chce dziewczynki delikatnej, lubiącej różowe dodatki, zakupy z mamusią i wielką garderobę. Ja taka nie jestem, żyletki, zdarte kostki, deskorolki, czapki, luźne spodnie, ale czasami też eleganckie to cała ja. Moje motto brzmi: Pierdol wszystko, baw się dobrze i tak kiedyś umrzesz. Zawsze patrzyła na mnie z takim wyrzutem malowanym na twarzy kiedy mówiłam, że nie chcę za bardzo iść na zakupy albo dostałam złą ocenę w szkole (znowu). No nic nie poradzę, że z nauczycielami nigdy się nie dogadywałam i, że wolę longboard niż siedzenie w domu na dupie i uczenie się. Może i tym wszystkim w pewnym stopniu rozczarowuję matkę, ale nie zmienię się z dnia na dzień tak po prostu. Ludzie się z reguły nie zmieniają. Nigdy nie byłam zakochana, nie byłam nawet bliska temu, pomimo tego, że 3/4 moich znajomych to faceci, ale wiadomo znam ich 10-11 lat więc i tak nic więcej z tego nie będzie a pozostała 1/4 to dziewczyny, które po prostu kojarzę z poprzedniej klasy albo córeczki koleżaneczek mojej mamy, które byłam zmuszona poznać, moja mama miała nadzieję, że jak 'zaprzyjaźnię' się z jakąś bogatą tapeciarą z wysokimi ambicjami, ego i ocenami to sama w końcu polubię być taka sztuczna i zacznie mnie cokolwiek obchodzić. Problem jest taki, że ja nigdy nie zamierzałam się zmieniać. Tej decyzji też nie zamierzam zmienić, więc nie doczekanie jej, że ktokolwiek jest w stanie mnie zmienić w różowego plastika, której głównym tematem na różowych przyjęciach w wielkim domu z masą innych sztucznych lasek będą nowe imprezy, chłopcy, tipsy i to jakie maseczki najlepiej walnąć na mordę. Skoro już znacie mnie to lecimy dalej. Podeszłam do bialej szafy, której całą zewnętrzną powierzchnię zajmowało lustro zakończone tzw. 'zawijasami' i białymi, marmurowymi, wyrzeźbionymi koronami. Kiedy ją otworzyłam zobaczyłam to, co widzę zawsze, każdego dnia rano, aż chce mi sie rzygać. Jej połowę zajmują pastelowe, nugatowe albo w najlepszym wypadku hipsterskie kolory. Bluzki, bluzy, spodnie, T-shirty, crop-topy, shorty, spódnice, spódniczki, sukienki, ramoneski, żakiety, marynarki, kolorowe, eleganckie koszule albo białe, ciepłe koszule, legginsy, getry, baggy jeansy, jeansy z 'wysokim' stanem, z zameczkami albo przesadzoną ilością kieszeni - w skrócie wszystko co moja mama uważa za stosowne oraz praktyczne tzn. to, czego nie może zabraknąć u mnie w szafie. A teraz to, z czego jestem zadowolona patrząc na ten cały obłęd: luźne crop-topy, bluzy, koszule w kraty, ramoneski, jeansy zwykłe i z 'wysokim' stanem, ale dało się też przeżyć eleganckie spodnie do tego eleganckie koszule z moim pięknym naszyjnikiem z Tous'a, zegarkiem z Daniela Wellingtona oraz bransoletkami z Lilou. Tak wiem mój styl jest ciężki. Stałam chyba z dziesięć minut przed nią w długiej bluzce mojego przyjaciela, która zakrywała moje czarne bokserki a do polowy ud rozciągały się zakolanówki w korony podobne jak z YeahBunny. W efekcie zdecydowałam się na bluzkę Olivera z napisem 'FVCK THE RULES', którą włożyłam do wysokich z dziurami na kolanach jeansów, założyłam masę gumowych bransoletek z AveBMX (strona dla osób, które jeżdżą zawodowo na BMX-ach), na głowę założyłam standardowo czarną czapkę beanie, która jest dopełnieniem dzisiejszej kreacji. Podeszłam do toaletki stojącej obok drzwi do pokoju i wyciągnęłam mój ulubiony perfum Yves Saint Laurent - Black Opium z pakowałam go do jeansowego plecaczka vintage z naszywkami różnych zespołów, metkami ze sklepów oraz różnych agrafek, przypinek itd. Zbiegłam na dół po schodach do kuchni, chwyciłam kubek z Berry Hibiskusem ze Starbucksa, najwidoczniej mama specjalnie pojechała po mój ulubiony napój, ciastko z nutellą również ze Starbucksa i do tego nawet po muffinkę, zaszalała w skrócie. Krzyknęłam, że jestem gotowa i czekam w aucie, żeby uniknąć jej wzroku i zbędnych uwag i kłótni apropo tego jak jestem ubrana na pierwszy dzień w nowej szkole. Przed frontowymi drzwiami chwyciłam za swoje czarne vansy na platformie z naszywką 'Fall Out Boy' i longboard, przecież potem będę na nim jeździć. Tak, tak wiem, że nie wolno jeździć w szkole na desce, ale znacie moje motto. Buty ubrałam w aucie a deskę położyłam pomiędzy nogami i włączyłam jeden ze swoich ulubionych remixów (odtwórz w załączniku) nakładając na uszy duże słuchawki, których koniec włożony był do wejścia od iPhona 6S Plus w kolorze PinkGold. Oczywiście iPhone, bo moja mama, ale nie miałam co narżekać, telefon naprawdę ma wszystko co najlepsze i nie mam powodów do niezadowolenia. Gdy weszła do auta zaczęło się gadanie apropo mojego stroju, deski i całej reszty. Jak zawsze. Więc wprost genialne rozpoczęcie pierwszego dnia szkoły...
____________________________________________________________________________________
Beng Beng Beng!
No i mamy prolog kochani. Opowiadanie będzie wydaje mi się, że jednym z tych 'lekkich' pomimo tego, że rozdziały nie będą szczególnie krótkie. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na pozytywne komentarze :)
YOU ARE READING
I'M NOT A PRINCESS. // ZAWIESZONE..
Fiksi Remaja- Możesz mi do cholery wytłumaczyć co to było?! - nie mogłam opanować gniewu, w życiu bym się tego po nim nie spodziewała. - Ja... nie chciałem, Cara słuchaj to mnie przerosło kurwa! - z jednej strony go rozumiałam pomimo tego, że ja nigdy nie miała...