3.

74 5 0
                                        

Dzisiaj pierwszy dzień treningów. Miałam dość spory problem z wybraniem sportu, ale w ostateczności wybrałam futbol, z tego co się dowiedziałam będę tam jedyną laską. Oczywiście skoro to szkoła prywatna i na dodatek sportowa to oczywiste, że większość uczniów to chłopcy a dziewczyny to krótko mówiąc tak zwane 'plastiki' więc cheerleaderki mają komplet. Nie oczekuję, że będzie łatwo ani że treningi będą easy i od razu dostanę się do drużyny i zrobię wielką karierę, ale uważam, że poradzę sobie w końcu sporty dla chłopaków to mój konik. 

Generalnie liczyłam na to, że choć trochę uniknę spotykania Chrisa, ale okazało się, że mamy razem więcej zajęć niż mi się wydawało. A mało tego z każdym tygodniem wydaję się ich więcej, zupełnie jakby zmieniał rozszerzenia i klasy na te w których ja jestem bez względu czy sobie radzi czy nie. Nie mówię, że mi się to nie podoba, bo w sumie zawsze fajnie tak popatrzeć kątem oka na niego na lekcjach albo posiedzieć w jednej ławce, ale dalej trochę mnie krępuje. W końcu bądź co bądź, ale to pierwszy chłopak dzięki któremu się zarumieniłam nie mówiąc już o gapieniu się na niego przez tak długo jak tylko mogę.

Teraz czeka mnie technika, super. Jestem w tej szkole od dwóch miesięcy, technikę mam dwa czasami nawet trzy razy w tygodniu a ja ani razu nawet nie miałam pracy domowej, nie żeby to była jakaś nowość, ale wydaje mi się, że nauczyciel dobrze o tym wie i mnie lubi dlatego oszczędza sobie i mi sprawdzania go. 

Wszystko tutaj idzie nawet spoko i nie mam na co narzekać. Nauczyciel mili, nie czepiają się, mogę jeździć na desce, przystojni chłopcy a nawet ostatnio poznałam jakąś laskę - Marikę. Wysoka długonoga blondynka z zielonymi oczami i lekkimi piegami. Tyle, że ona jest inna niż reszta typiar w tej szkole, bo mimo to, że jest koszmarnie ładna to nie jest w drużynie chearleaderek ani nie ma tony makijażu albo doczep. Wiem, że jest w drużynie hokeja jako napastniczka, też jest jedyną dziewczyną w drużynie no i że nie lubi miniówek. Oprócz tych paru wyjątków wydaje się, że jest jak inne dziewczyny - kocha SPA, maseczki, sukienki do kolan albo krótsze, nocowania, imprezy, ma chłopaka Braydon'a z którym jest od ponad roku i jeszcze że jest przesympatyczna oraz miła. W sumie dzięki niej jestem bardziej rozpoznawana w szkole i siedzę na lunchu w Castle jeśli dobrze pamiętam. Tak nazywają tutaj wielkie pomieszczenie umieszczone na antresoli nad resztą stołówki tylko dla tych 'popularsów'. Nie żeby mi na tym zależało, ale skoro proponują mi żebym tam usiadła i nie czuję się jakby była piątym kołem u wozu to mogę tak siedzieć a nawet lubię. 

Lekcje mijają szybko, Prof. Timfer jak zwykle nie zajrzał do mojego zeszytu. Na szczęście. Schodzę tylko piętro niżej do szafek, przekręcam kluczyk w otworze i wyjmuję mojego ukochanego longboad'a. Jest 15:40 mam dwadzieścia minut, żeby wyrobić się na Sam&Cat więc wybiegam ze szkoły kładę deskę na asfalcie i rozkoszuję się widokiem pięknych palm oraz głosami piszczących *Kookaburr. Lubię ten moment w którym czuję na sobie słoneczne promienie, moja deska rozwarstwia wiatr który wieje w naszą stronę a moje włosy łagodnie falują pod wpływem wpadania w delikatny wir powietrza. Pomimo tego, że mam dzisiaj buty na koturnie łatwo utrzymać mi równowagę a dzięki temu, że nie wieje mocny wiatr moja czapka nawet odrobinę nie zsuwa się z włosów. Jestem wyciszona i nie zwracając uwagi na to, że jestem na jezdni zaczynam skręcać w te i z powrotem przez co zajmuję całą ulicę. Słyszę centralnie za sobą klakson samochodu i w ciągu ułamku sekundy pisk opon oraz czuję ukłucie w okolicy ud i znajduję się na masce samochodu spadając z niej na asfalt z niemałą prędkością. 

- Boże przepraszam, nie chciałem. Cara?! Zawiozę cię do szpitala chodź pomogę ci wstać. - słyszę niski, z nutką przerażenia głos chłopaka, który próbuje podnieść mnie z ziemi. To i mroczki przed oczami jest ostatnim co pamiętam, bo chwilę później odlatuję. 


* Kookaburra - ptak zamieszkujący Australię. 

_________________________________________________________

Nareszcie rozdziałik gotowy, przepraszam, że tak długo, ale nie mogłam odnaleźć weny na napisanie go :/ Więc tak w załączniku jest zdjęcie Cary w samochodzie pewnego nieznanego dotąd chłopaka. W następnym rozdziale dowiecie się dlaczego jest przytomna i o to za chłopak, A teraz życzę wam miłego wieczoru, spokojnej nocy i miłego poranka. Zapraszam na mojego snapchata: xtweety.bitchy :)

I'M NOT A PRINCESS. // ZAWIESZONE..Where stories live. Discover now