I

11.5K 592 380
                                    

Chłopak o ciemnobrązowych włosach i pięknych niebieskich oczach teraz schowanymi za przeciwsłonecznymi okularami wysiadł z czarnego Audi. Miła, spokojna dzielnica na Brooklynie, idealne miejsce by zacząć od nowa. Pokręcił z dezaprobatą głową i ruszył do nowego mieszkania w małej czteropiętrowej kamienicy. Nie spodziewał się, że mieszkanie będzie duże ale też nie zawiódł się. Kuchnia połączona z salonem, skromna łazienka, pokój rodziców i pokój Thomasa z oknem wychodzącym na schody przeciwpożarowe. No nie jest źle. Pomyślał odkładając plecak i torbę na dwuosobowe łóżko. Pomieszczenie miało przyjemne szare ściany i miękki granatowy dywan, w rogu stał regał na książki, biurko i szafa. Brunet zaczął powoli zaczął znosić do nowego lokum kartony ze swoimi cennymi książkami, nie bardzo uśmiechało mu się by ktoś inny je dotykał. Rozpakowanie, poukładanie w odpowiedni sposób wszystkiego tak by miał najpotrzebniejsze rzeczy od razu pod ręką zajęło mu prawie trzy godziny.

- Tommy kolacja za dwadzieścia minut!- krzyk mamy w małym mieszkaniu dotarł do jego uszu bardzo szybko.

- Zaraz przyjdę mamo!- odkrzyknął wygrzebując paczkę papierosów z plecaka. Odpieczętował ją i wyszedł na metalowe schody. Wakacje już się kończyły, lekki powiew chłodnego wiatru sprawił Thomasowi przyjemność po upalnym dniu spędzonym w samochodzie. Zaciągał się raz po raz wypuszczając kółeczka z dymu, cieszył się że rodzice nie trują mu o szkodliwości papierosów. Przesuną wzrokiem po okolicy, którą z trzeciego pietra widział bardzo dobrze, niedaleko był park gdzie kilka osób biegało. Mimowolnie wrócił pamięcią do czasów z przed wypadku kiedy to on sam biegał i reprezentował szkołę na każdych zawodach. Westchnął, to już nie wróci. Równowagę myśli Thomasa zburzyło szczekanie psa. Spojrzał w dół i zobaczył sporego owczarka niemieckiego, który brutalnie ciągnął jakiegoś dzieciaka. Chłopak protestował i próbował na daremnie sprawić by pies go w końcu posłuchał. Thomas uśmiechnął się ze współczuciem w stronę nieznajomego i zagwizdał na co pies stanął spoglądając w górę. Jego właściciel uniósł wzrok na swego wybawcę ale mógł już jedynie dostrzec jego plecy.

Kolacja mijała Thomasowi bardzo szybko, prawie jak nigdy. Jego mama nawet będąc dopiero kilka godzin w nowym domu przygotowała ulubioną zapiekankę syna.

- Jak ty to robisz mamo, nie byliśmy w żadnym sklepie a ty wyczarowałaś super kolacje. Przyznaj się przywiozłaś ją tu aż z Huntington.- Tom wycelował w swoją rodzicielkę widelcem. Kate uśmiechnęła się tylko do syna i pokazała mu język.

- Nie powiem ci Tommy, nigdy nie zdradzę swych sekretów.

- A więc.- zaczął ojciec Thomasa.- Pójdziesz na tortury.- i zaczął łaskotać bezbronną Kate. Thomas jak urzeczony patrzył na swoich rodziców. Byli bardzo młodzi, jego mama zaszła w ciążę mając zaledwie siedemnaście lat, jego ojciec był od niej niewiele starszy- miał dziewiętnaście lat. Mimo wszystko oboje skończyli szkołę i dobre studia, owszem mieli ciężko i choć rodzina im pomagała do wszystkiego doszli sami. Tom nałożył sobie jeszcze zapiekanki i ulotnił się do pokoju zostawiając rodziców samych. Usiadł przy biurku i otworzył laptopa, na uszy nałożył słuchawki by odciąć się od wszystkiego i puścił ulubiony kawałek z prywatnej top listy. Odpisał przyjaciołom na maile, sprawdził jak każdy nastolatek Facebooka i Twettera, na świecie jak co dzień było nudno. Schylił się do klatki ustawionej między biurkiem a ścianą na małym podwyższeniu, otworzył drzwiczki i wyciągnął z niej białą, puchatą kuleczkę- miniaturowego króliczka Sokratesa. Czasem gdy siedział z Sokratesem na kolanach głaskając go za długimi uszami i pokonywał przeciwnika w grze czuł się jak czarny charakter. Niechętnie schował pupila z powrotem do klatki, złapał spodnie od pidżamy i poczłapał do łazienki. Jutro pierwszy września, źle było by spóźnić się na rozpoczęcie roku.

ChemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz