VII

4.2K 397 116
                                    

Newt wstał wcześnie mimo weekendu, otworzył szafę i pewnym ruchem złapał pierwsze ubrania z półki, coś zmiętego wyleciało mu pod nogi. Schylił się by podnieść materiał ale zastygł w pół ruchu. Koszula Thomasa była teraz pognieciona ale nadal pachniała nim, po przedwczorajszym wieczorze Newt był już pewny, że zapach którego na początku nie rozpoznał to zapach Toma. Mimo, że miał miliony okazji by mu ja oddać nie zbyt chciał to zrobić i niekoniecznie wiedział dlaczego. Przy brunecie czuł się dziwnie jak nigdy, jego serce biło jak oszalałe gdy przypadkowo muskali się dłońmi, albo gdy Tommy patrzył w jego oczy to miękły mu nogi. Potrząsnął energicznie głową wypędzając niechciane myśli, wygłupił się przy nim i teraz pewnie Tom zacznie się od niego odsuwać. Newt westchnął, zasłużył sobie na to. Blondyn założył ciemno brązowe spodnie i pomarańczowy podkoszulek, po cichu zakradł się do pokoju mamy wyłączając jej budzik, nakarmił Toffy'ego po czym zabrał go na spacer. Newt postanowił zrobić mamie śniadanie do łóżka z okazji jej pierwszego od dawna wolnego weekendu. Kupił po drodze do domu świeże pieczywo, pomidory i jajka. Zaplanował dla swej rodzicielki omlet, który nie chwaląc się wychodził mu bosko. Wrócił po niespełna pół godzinie do domu, sam nawet nie odczuwał głodu jakoś specjalnie wiec postanowił spasować ze śniadaniem. Mruknął do psa by ten położył się grzecznie i nie kręcił gdy będzie robił śniadanie. Wyjął patelnie, jajka, pokroił pomidory w drobną kostkę oraz do tego posiekał kilka listków świeżej bazylii. Po piętnastu minutach na drewnianej tacy stał parujący, apetyczny omlet w towarzystwie świeżo parzonej kawy, Newt był dumny z siebie. Zabrał śniadanie kierując się do pokoju mamy. Kobieta jeszcze smacznie spała i żal było blondynowi budzić ją ale wiedział, że umówiła się z jakąś nową koleżanką na mieście o dwunastej. Postawił śniadanie na stoliku nocnym i potrząsną ramieniem mamy.

- Wstawaj śpiąc królewno.

Zaczęła coś niewyraźnie mruczeć pod nosem ale otworzyła zaspane oczy uśmiechając się.

- Witaj kochanie, co to za okazja?- zapytała ziewając. 

- Mamo czy ja muszę mieć okazję do zrobienia Ci śniadania?- zapytał, ale nie dał jej dojść do słowa.- "Nie, nie musisz" jeżeli to chciałaś powiedzieć to zgadzam się z tobą w stu procentach.- posłał jej promienny uśmiech. Życzył smacznego, poinformował o godzinie i że przyjdzie do niego Mniho około jedenastej. Opuścił sypialnie kierując się do własnej, musiał trochę posprzątać żeby nie było tak jak wtedy gdy przyszedł Thomas. Na samą myśl o jego niebieskich oczach zaśmiał się słabo w duchu. Chciał, pragną, błagał by Tom go wtedy pocałował, by zrobił lub powiedział cokolwiek, ale nie, on musiał milczeć. Był pewny, że odczytał właściwie wszystkie znaki jakie dawał mu Tom, niestety chyba się pomylił. Minho od początku, gdy tylko Newt powiedział mu o tym jak czuje się przy Thomasie, radził by się nie spieszyć i najpierw go poznać. Newt jednak był w gorącej wodzie kąpany. Podnosił kartki, zeszyty, książki i ubrania odkładając je na właściwe miejsce. Po czterdziestu minutach pokój lśnił, na ziemi pozostał tylko nieruszona koszula Thomasa. Minho przyszedł jak obiecał, teraz siedzieli w pokoju Newta, on na swoim łóżku a Azjata na parapecie przy otwartym oknie z nogami na klatce metalowej schodowej. 

- Czyli, mam rozumieć smrodasie jeden, że nadstawiłeś się do pocałunku wcześniej pytając czy ma dziewczynę, a on nic?- zapytał Minho po raz drugi.

- Tak i nie mów tak głośno, Tommy ma pokój pode mną.- poprosił Newt tuląc poduszkę do piersi. 

- Nie martw się minąłem go na schodach.- machnął ręką jak by odganiał natrętną muchę. Newt uspokoił się trochę. 

- Minho... Za szybko przeszedłem do konkretów, no nie?- desperacki ton blondyna pobrzmiewał delikatnie odbijając się od ścian. Azjata pokręcił głową i splótł dłonie opierając łokcie nie udach.

- Mówiłem Ci idioto żebyś najpierw go wybadał i poznał. Chryste jesteś taki mądry ale za to w życiowych sprawach jest z ciebie dupa wołowa.

- Jesteś wredny, ja tu cierpię!- krzyknął uderzając przyjaciela w potylice przesiadając się bliżej niego, na samą krawędź łóżka.

- Byś mnie słuchał, byś nie cierpiał matole.- odparł ze spokojem Azjata. Newt upił łyk soku.

- Myślisz, że da się to jeszcze jako tako naprawić?

- Nie jestem cudotwórcą ale wydaje mi się, że tak. Widziałem jak on na Ciebie patrzy, jak do Ciebie mówi i jak na Ciebie reaguje, da się to naprawić  o ile on też też gejem.- wytłumaczył Minho.

- A jak? Zdradzisz mi to czy mam się sam domyślić?- mrukną z irytacją Newt.

- Mówiłeś, że dziś zaczynasz uczyć go chemii. To idealna okazja, musisz zagrać z nim w otwarte karty.- Minho przeniósł wzrok z gołębia siedzącego na barierce na płonące teraz oczy przyjaciela. Wiedział jak to jest być zakochanym i głupim.

- Minho wiesz, że Cię normalnie kocham.- Newt ukazał rząd bielutkich zębów.

- Ten tekst nie powinien być kierowany do mnie, ale tak, tak wiem to.- zaśmiał się.- A, Newt czy to nie jest koszula Thomasa, którą Ci wtedy pożyczył?- wskazał materiał leżący pod szafą.

Piętro niżej przy otwartym oknie siedział osłupiały Thomas. Faktycznie wychodził i mijał Minho ale szybko mu zeszło i wrócił do domu raz dwa. Usłyszał tylko końcówkę rozmowy, od "Byś mnie słuchał, byś nie cierpiał matole." co powiedział na sto procent Minho. Czyli nic nie jest stracone, wszystko się układa. Krzyczało serce. Thomas cieszył się jak nigdy ale nie mógł się zdradzić, że wiem. Ostrożnie po cichu zszedł z łóżka, wyciągną Sokratesa z klatki i usiadł przed laptopem. Odpalił maila i szybko napisał Teresie co przed chwilą usłyszał. Pisał bez ładu i składu wiedząc że ona i tak to rozszyfruje. Po długim, wyczerpującym mailu postanowił odświeżyć swoje wiadomości z chemii. Nie chciał prze Newtem wyjść na kompletnego idiotę. Zajął się tak bardzo przeglądaniem zeszytu, książki i kilku stron w internecie, że nawet nie usłyszał jak mama woła go na obiad. Kate widząc z jakim zapałem uczy się syn postanowiła podać mu obiad do pokoju. Podziękował cicho nie odrywając oczu od tekstu, z którego i tak prawie nic nie rozumiał, choć liczył że coś zapamięta. Thomas nadal słyszał jak na górze śmieją się i rozmawiają, ale już nie wiedział o czym. Odchylił się na krześle by sprawdzić co robi pupil i zamarł, Sokrates właśnie kończył przegryzać kabel od jego słuchawek.

- Nie no moje słuchawki!- krzyknął zeskakując z krzesła, królik nawet się nie wzruszył ale chłopcy na górze chyba to usłyszeli bo któryś wyszedł na schody przeciwpożarowe. Thomas wstrzymał oddech, usłyszał jedynie:

- No, Newt twoja księżniczka chyba do domu wróciła.

Wypuścił z łoskotem wstrzymywane powietrze. Myślą, że dopiero wróciłem. Jest dobrze. Uśmiechną się do siebie w duchu. Teraz tylko czekać do szesnastej.

________________________________________________________________________________

Spóźniony, za co bardzo, bardzo przepraszam VII rozdział, mam nadzieję, że się spodoba :) Liczę na opinię w komentarzach :3 Taka niby mała rzecz a jak motywuje :) Miłego czytania :)

ChemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz