Kolejne dni września mijały niesamowicie szybko i nim się obejrzała, przyszedł jeszcze chłodniejszy październik. Pogoda za oknem z dnia na dzień robiła się coraz bardziej nieprzyjemna i ewidentnie oddawała nastrój, który jej towarzyszył. Coraz częściej padał deszcz, a niebo pokrywały liczne, brudnoszare chmury uniemożliwiając przebicie się chociażby jednego promyczka. W dodatku bywały dni kiedy nie przestawał padać deszcz, a wraz z nim do Hogwartu zawitały również błyskawice.
Aktualnie, przyodziana w parę rękawic ochronnych i okrutnie cuchnący fartuch, stała przy jednym ze stanowisk razem z Mary i Docas, zastanawiając się, czy jakikolwiek dotychczasowy pobyt w tym miejscu był aż tak beznadziejny. Przez ostatnie kilkanaście tygodni sytuacja robiła się z dnia na dzień coraz bardziej nie do zniesienia. Dziewczyny patrzyły na siebie porozumiewawczo, a kiedy nagle pojawiała się w pokoju, natychmiast milkły, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że jak nie ma jej obok debatują o tym, co się dzieje. Co prawda żadna nie zapytała wprost o to co się stało, ale Lily wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała z nimi porozmawiać. Zastanawiała się również co hamuje ich naturalną i wrodzoną ciekawość. Do tej pory nie miały oporów, żeby po prostu spytać, nie zważając na jej nastrój czy delikatność sprawy. Co zmieniło się w tej kwestii? A może było coś co one wiedziały, a ona nie miała o tym pojęcia?Tu jej wzrok mimowolnie powędrował do stołu z drugiej strony, gdzie pracowała grupka Huncwotów. Jeden z nich zachowywał się ostatnio nader dziwnie. Od czasu owej ostrzejszej wymiany zdań, na szlaban szła sama i sama też z niego wracała. Kiedy docierała na miejsce, James z reguły już tam był. Chwytał swoje przybory i oddalał się w najdalszy kąt Izby Pamięci, czyszcząc zawzięcie kolejne trofea. Kiedy chwilę po północy zjawiała się McGonagall, rzucał ścierkę i pastę w kąt, i już go nie było. Na lekcjach, jak nigdy dotąd, siedział cicho, skrobiąc coś po pergaminach, albo dyskutując o czymś z Blackiem. Nawet nauczyciele wydawali się być zaniepokojeni jego zachowaniem. Profesor McGonagall co chwilę zerkała w jego stronę i chociaż nic nie mówiła, wydawała się być wyraźnie wytrącona z równowagi i jakby lekko zaniepokojona. Ponadto, wszystko wskazywało na to, że czas wolny spędzał poza wieżą, albo zamknięty w dormitorium, a jeżeli już udało jej się go ujrzeć w pokoju wspólnym, to tylko nad książkami co było jeszcze bardziej niepokojące. Kiedy chciała podejść i z nim porozmawiać, a takie próby podjęła aż trzy, zawsze wymijał ją, udając, że jej nie dostrzega, po czym oddalał się ignorując jej nawoływania.
Na początku października owa sytuacja była już nie do zniesienia. I pomimo tego iż z jednej strony ogromnie cieszyła się z braku jego obecności to z drugiej nie potrafiła pozbyć się gnębiących ją wyrzutów sumienia. I chociaż nigdy się do tego nie przyzna, tęskniła za jego zarozumiałą postawą i wyzywającym, lekko irytującym uśmiechem.
- Lily, wszystko w porządku?
- A czemu miałoby być inaczej? – odparła niemalże natychmiast, posyłając Dorcas wymuszony uśmiech.
Sama do końca nie wiedziała, czy powinna grać w ich grę, przestrzegać tych wszystkich zasad o szerokim uśmiechu, dowcipach i nieustannym powtarzaniu "wszystko w porządku", czy raczej przejść do konkretów i zrzucić w końcu to piekielnie dziwne coś, co ściskało jej serce i ciążyło na żołądku.
Zagryzła wargę i spojrzała na przyjaciółki ukradkiem. Tak jak się spodziewała, wymieniły znaczące spojrzenia. Wzięła więc głębszy oddech i czekała na rozwój sytuacji.
- No wiesz - Dorcas uważniej dobierała słowa. - Ostatnio jesteś jakaś dziwna. W kółko tylko o czymś rozmyślasz. Na lekcjach nie notujesz, a jak siedzimy w pokoju wspólnym to patrzysz tępo na drzwi. To do ciebie nie podobne - pokusiła się nawet o beztroski ton, zupełnie jakby chciała powiedzieć "ale niczym się nie martw, nie chcesz to nie mów".
YOU ARE READING
Wspomnienia Lily Evans
RomanceTo fan fiction o Huncwotach nie jest mojego autorstwa, ale postanowiłam, że dobrym pomysłem będzie wstawienie go na wattpad, żeby więcej osób mogło dowiedzieć się o tym na prawdę genialnym opowiadaniu. Zapraszam do czytania.