6. Nieoczekiwany zwrot akcji

468 35 13
                                    

- Coś ty zrobiła?!

- Nie wiem! To tylko tak wyszło!

- Tak wyszło? Lily, dlaczego tylko tobie zawsze „tak jakoś wychodzi"? – Siedziałyśmy w dormitorium, a od dobrych dwudziestu minut, Dorcas słychać było chyba w całym zamku. Powodem jej zdenerwowania był incydent z Michaelem, a dokładnie nasz pocałunek. Byłam już bliska płaczu i chyba właśnie dlatego Dorcas wreszcie się opanowała i jakby z lekkim trudem usiadła na moim łóżku. Jednak najważniejsze było to, że przestała krzyczeć.

- Dorcas, i co teraz? – zapytałam ze łzami w oczach.

- Co teraz? Ty mnie się pytasz, co teraz? – zapytała z szeroko otwartymi oczami. – Przecież to ty go pocałowałaś! I to tylko po to, żeby zrobić na złość Potterowi!

- Nie było cię tam!

- Nie i wielka szkoda, może sytuacja potoczyłaby się inaczej. – westchnęła i zamyśliła się.Wolałam jej nie przeszkadzać. Moje myśli wróciły chyba po raz setny do korytarza przy Wieży Zachodniej. Ta sytuacja bardzo wiele zmieniła. Michael chodził po zamku i puszył się zupełnie jak Potter. Dodatkowo, od kiedy doszło do tego nieszczęsnego pocałunku, wszędzie musiałam teraz pokazywać się z nim. Nie mówiąc już o tym, że jak tylko na horyzoncie pojawiał się Potter, Davies rzucał się na mnie i od razu chciał całować! Po jednej akcji w bibliotece, kiedy to Potter o mało co nie uszkodził Michaela dość poważnie, zaczęli mu towarzyszyć Huncwoci. I zawsze musieli interweniować. Zaczynało to już być ostro wkurzające. Stąd po raz kolejny dyskusja z Dorcas o ewentualnym rozwiązaniu akcji. Bałyśmy się, że na jutrzejszym meczu oboje wykorzystają sytuacje i się pozabijają.

- Jak ty w ogóle go znalazłaś? Przecież Hogwart jest wielki. Skąd wiedziałaś, gdzie go szukać i jak to się stało, że znalazłaś go tak szybko?

- Mapa Huncwotów. – odpowiedziałam po chwili namysłu.

- Co? – zapytała nie rozumiejąc.

- No. Jak poszłaś, przyszedł Lupin. Spytałam, czy wie gdzie jest Potter. Zabrał mnie do ich sypialni i kłócił się z Blackiem o jakąś mapę. Chwilę później na jakimś stary pergaminie pełno było linii i kropek. Remus znalazł go przy Wieży Zachodniej, a pięć minut później po szalonym biegu z Blackiem już byłam na miejscu.

- Mapa? Tylko tyle jesteś w stanie wymyślić? – Dorcas wyglądała na rozbawioną.

- Ja mówię poważnie! Huncwoci naprawdę mają taką mapę! Chcesz to chodź! Na pewno ci ją pokażą! 

– a widząc jej niedowierzającą minę, chwyciłam ją za rękę i zaczęłam ciągnąć w kierunku pokoju wspólnego.

- Lily, co ty robisz? – zapytała z lekką paniką w głosie.

- Idziemy do Lupina. Może wtedy mi uwierzysz.

- Daj spokój! – Dorcas próbowała się wyrwać, ale jej nie pozwoliłam. Zaciągnęłam ją do kanapy przy kominku, gdzie siedzieli Huncwoci.

- Remus, możemy chwilkę porozmawiać? – spytałam niepewnie. Przyznam, że czułam się dosyć nieswojo. Syriusz spojrzał najpierw uważnie na mnie, a później na Pottera, który z zawziętością wpatrywał się w książkę, którą miał na kolanach. Wiedziałam jednak, że słucha uważnie każdego mojego słowa. Remus drgnął. Spojrzał na mnie, a później na resztę. Jakby się chciał zapytać, czy może.

- No wiesz... - zaczął niepewnie, kiedy reszta nawet nie drgnęła. Poczułam jak rodzi się we mnie wściekłość. Od kiedy Remus tak uważa na innych Huncwotów?

- Nie, nie wiem. Idziesz czy nie? – zapytałam dosyć ostro.

- Ja... - zająknął się i znów spojrzał na resztę.

Wspomnienia Lily EvansWhere stories live. Discover now