Rozdział 2

75 8 1
                                        

Nareszcie mam chwilę dla siebie, idąc zatłoczonymi ulicami mogę oderwać się od zmartwień. To jedno z moich ulubionych zajęć. Cóż nie mam za bardzo czasu na takie spacery, ale kiedy mam okazję korzystam z niej. Sporo żołnierzy zaroiło się ostatnio, ale nie muszę się nimi przejmować. Ścigają nas tylko królewscy skrytobójcy, zwykli żołnierze nie mieli o nas pojęcia. Może to i dobrze, bo wraz z mistrzem nie musieliśmy się martwić m.i. o prowiant i lekarstwa i inne duperele. No pod warunkiem, że będziemy uważać i nie zwracać na siebie uwagi. Z moich niezwykle mądrych przemyśleń wyrwał mnie tłum, stojący przy jednej z kilku oberży w tym, dość dużym, mieście. Na szczęście nie była to oberża, w której się zatrzymaliśmy z mistrzem. Gdy przedarłam się przez tłum zobaczyłam chłopaka starszego ode mnie o kilka lat, który siedział przy stoliku, a obok niego stali żołnierze

- Jesteś Reiji Hamada?-powiedział jeden z nich

-Jeśli tak to co? -spytał chłopak sarkastycznie

- Jesteś aresztowany za sprzeciwianie się królowi i zabicie jednego z naszych żołnierzy. -powiedział drugi młodszy od pierwszego

- Tylko jednego?- spytał Reiji zbijając młodzieniaszka z pantykułu, na nieszczęście drugi nie dał zrobić z siebie głupka.

- W imię jego wysokości króla Kazuo jesteś aresztowany. - powiedział podchodząc bliżej chłopaka, jednak w tej samej chwili Reiji zerwał się z krzesła i uderzył mężczyznę prawym sierpowym. Cios był na tyle mocny, żeby żołnierz stracił przytomność. Jego towarzysz widzący jak pada jego przełożony szybko wyciągnął miecz i zaatakował w furii chłopaka. A ten jakby nie przejmował się swoim przeciwnikiem, uniknął cięcia i uderzył żołnierza w plecy tak, że ten upadł. Upadając mężczyzna przewrócił stół i krzesła. Musiałam przyznać, że ten cały Reiji jest całkiem silny jednak zauważyłam jedną istotną rzecz a mianowicie brak miecza. Zaklęłam cicho i postanowiłam że nic tu po mnie, więc odwróciłam się na pięcie i przepychając się przez tłum pobiegłam w kierunku oberży, w kórej byliśmy.



Dedykuję ten rozdział  oryhime.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba proszę też o więcej komentarzy chcę wiedzieć co myślicie o moim dziele. I koniecznie gwiazdki :)


NajemnicyWhere stories live. Discover now