Postacią tą okazał się ten idiota. No pięknie niedawno się go pozbyłam, a już się zjawił. Ale w sumie, jestem mu wdzięczna, ale to chyba nie odpowiedni moment na rozmyślania. Muszę się skupić.
- Od kiedy to królewscy skrytobójcy atakują małe, bezbronne dziewczynki? Hę? - i tu myślałam, że go za to zatłukę, ja bezbronna? Śmiem stwierdzić, że wcale nie jestem bezbronna. Czar prysł jak bańka mydlana, już myślałam, że go polubię, a on musiał wszystko zepsuć.
- Za kogo ty mnie masz ćwoku, że niby jestem małą dziewczynką. – moja wściekłość dała o sobie znać
- A nie jesteś? - na jego cholerną twarz wypełzł durny uśmieszek, serio gościu mnie wkurza
- Nie, a już w szczególności bezbronną. - prychnęłam jednak nie zdążył mi odpowiedzieć, bo po pierwszym szoku, ci debile się pozbierali i go zaatakowali. No trudno powyzywam go potem. W sumie to musiałam przyznać że gościu był niezły. Sparował wszystkie ciosy, każdy atak odbijał jakby od niechcenia z lekkością. To było naprawdę imponujące, jednak nie mogę się tyko przyglądać. Muszę zacząć działać to moja walka i nie zamierzałam pozwolić zrobić z siebie słabeusza. Podczas gdy ten cały Reiji zajął się nimi mogłam znaleźć swój miecz. Na moje szczęście nie leżał daleko i mogłam go z łatwością dosięgnąć. Gdy tylko dotknęłam rękojeści, natychmiast ruszyłam do ataku. Najłatwiejszym celem był gościu po prawej, więc to jego najpierw zaatakowałam. Wykorzystałam jego zaskoczenie i pozbyłam się jego broni wraz z ręką. Gościu okazał się twardy, zamiast wrzeszczeć na cale gardło tyko syknął. Mimo to nie poddał się wyciągnął shurikeny i zaczął nimi we mnie rzucać lewą ręką. Trzeba przyznać, że facet był silny ale zwykłe shurikeny nie wiele mogły mi zrobić. Wszystkie odbiłam z łatwością, jednak coś mi nie pasowało. Byłam pewna że to tylko fortel i nie myliłam się jeden z przeciwników zajął się Reijim, a drugi rzucił się na mnie. Ledwo uniknęłam cięcia z góry, gdy nagle gościu bez ręki ruszył do przodu i chciał mi wbić sztylet w serce. Na szczęście zdążyłam zrobić unik, sztylet zamiast w serce wbił się w ramię. Jednak nie było to zbyt wielkie szczęście, moja lewa ręka wypadła z gry. Nie mogłam nią poruszać, syknęłam z bólu. Nie pozostałam dłużna i z całej siły kopnęłam gościa w brzuch. Usłyszałam trzask i nagle z ust poleciała mu krew. Najwyraźniej mój kopniak zmiażdżył mu żołądek trzask za to sugerował również żebro. Pozostało jeszcze dwóch, po jednym dla każdego. Teraz będzie z górki nie muszę już się martwić tyłami. Wystarczy się skupić, a szybko to zakończę. Tym razem to ja wyprowadziłam pierwszy atak. Mój przeciwnik zaczął się powoli wycofywać, gdy zasypywałam go gradem cięć i pchnięć. Byłam zmęczona wiedziałam, że musze to szybko zakończyć. Następny atak będzie ostatni. Znowu ruszyłam do przodu zrobiłam zamach do cięcia z góry, mój przeciwnik uniósł sztylet do odparcia ciosu. Błyskawicznie zmieniłam trajektorię cięcia i pozbawiłam napastnika głowy. Na reszcie to koniec. Mój ,,wybawca" też już skończył. Wokół nas uzbierał się tłum gapiów, ludzie już przyzwyczaili się do takich rzeczy. Nagle z za zakrętu wyłonili się żołnierze.
- Stać to rozkaz! W imieniu króla aresztuję was za morderstwo!- wykrzyknął przywódca grupy.
Spojrzałam na Reiji'ego a on na mnie.
- Spadamy? – spytałam
- Jak najbardziej. – powiedział i ruszyliśmy do ucieczki.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny już rozdział mam nadzieje, że lepszy niż poprzednie. Liczę na komentarze i gwiazdki to naprawdę zapala do działania. Sorry za błędy jeżeli jakieś znajdziecie. I liczę na dużo gwiadek i komentarz (raz jeszcze wspomnę a co :) ) . Miłego czytania. :)

YOU ARE READING
Najemnicy
FantasyKrólestwo Kuro od lat żyło w pokoju. Wszystko dzięki królowi Makoto, był sprawiedliwym władcą dzięki, któremu kraj doskonale się rozwijał. Pewnego dnia król ginie w niewyjaśnionych okolicznościach,z braku następcy tronu koronowany zostaje generał Ka...