Rozdział 1

126 24 2
                                    


Renata nadal smacznie by spała, gdyby nie ogon Frytka, który co chwila łaskotał ją po nosie. Dziewczyna podniosła się ospale sponad kołdry i na wpół przymkniętymi oczyma spojrzała na zegarek, który wskazywał ósmą trzydzieści sześć.
- Tak wcześnie...? - jęknęła, opadając na poduszkę. Spojrzała na psa z wyrzutem, który pozbawił jej jedynej okazji na odespanie całego ciężkiego tygodnia. - Dziękuję ci bardzo. Dobrze wiesz, że już nie zasnę...
Zwierzę spojrzało na nią z takim skruszeniem w oczach, że Renata nie mogła powstrzymać się od pogłaskania miękkiego, pociesznego łebka.
- Skoro i tak już nie śpię, przydałoby się coś zjeść. Nie wiem jak tobie, ale mi kiszki grają marsza - mruknęła, wsuwając stopy w puchate kapcie. Nim wyszła z pokoju, rzuciła okiem za okno i od razu wykrzywiła usta w grymasie. Popołudniowy spacer z Frytkiem w lodowatym deszczu? Wzdrygnęła się na samą myśl i weszła w wyłożony malinową wykładziną korytarzyk, by zaraz zejść po schodach. Zatrzymała się jednak przed pierwszym stopniem, by oszczędzić głośnego skrzypnięcia, które niechybnie zdradziłoby jej obecność. Usłyszała bowiem ściszone głosy rodziców dobiegające z kuchni.
- Twoja matka nie pozostawiła po sobie spadku? - spytał z lekką pretensją głos mamy. Dziewczyna wychyliła się lekko poza filar, by móc ukradkiem ich obserwować. Od razu dostrzegła niepewność na obu twarzach.
- Tak czy owak, dom jest formalnie twój. Nie możesz go sprzedać? - Joanna uniosła brwi.
- To nie takie proste... - odpowiedział z zatroskaniem ojciec. - Nie mogę ot tak sprzedać domu, który jest tysiące kilometrów stąd.
- Więc jak?
- Musimy tam pojechać i osobiście odebrać dom.
Matka i Renata wstrzymały oddech w tym samym momencie.
- Żartujesz sobie? Co za głupota - powiedziała po chwili zaskoczenia kobieta.
- Urząd dał mi miesiąc na przejęcie działki. W innym przypadku posesja zostanie sprzedana, z pewnością za śmieszną cenę. Pieniądze wpłyną na nasze konto i będzie po sprawie - wyjaśnił dobitnie.
- Mówiłeś im chyba, że jesteśmy daleko za granicą? - założyła dłonie na biodra.
- Właśnie dlatego dostaliśmy miesiąc.
- To niemożliwe - mama oparła się o blat, spoglądając z dezaprobatą na męża - będziesz fatygował się przez ocean tylko po to, by sprzedać jakiś dom?
- Nie do końca... - ojciec spojrzał sugestywnie na żonę.
Ta zmarszczyła brwi, ale po chwili uniosła je z przerażeniem i zaskoczeniem.
- Chcesz... Chcesz mi powiedzieć, że masz zamiar tam zamieszkać? - wydukała powoli, całkiem odchodząc od zmysłów.
Nogi pod Renatą zmiękły, gdy tata kiwnął głową.
Obydwoje zastygli w martwym milczeniu, świdrując się spojrzeniami.
- Pomyśl, Asiu - przemówił po chwili tata łagodnym głosem.- Piękny dom, cudowna okolica... Brak hałasu, miejskiego zgiełku.. Może los właśnie daje nam szansę? - Zbigniew uśmiechnął się lekko do żony. - Nie chciałabyś zamieszkać w takim miejscu?
- Ale... nie można tak szybko. Przecież... nie możemy tu wszystkiego zostawić - powiedziała matka z obawą. - Jak to sobie wyobrażasz?
- Wszystko się przecież da załatwić - uspokoił szybko ojciec.
- A co z mieszkaniem, twoją firmą...przeprowadzką? - spytała powątpiewająco.
- Mieszkanie sprzedamy albo wynajmiemy firmę oddam w dobre ręce. Na miejscu się coś znajdzie, na dodatek mamy stado krów i kurczaki... Zawsze coś z nich będzie. A Andrzej może w końcu pójdzie na studia? - mężczyzna uśmiechnął się jeszcze promienniej.
- Ja... - matka zawahała się - zastanowię się jeszcze - spuściła wzrok w podłogę, przygryzając wargę.
Renata cofnęła się o krok i wypuściła całe powietrze z płuc, uznając rozmowę za skończoną. Przerażenia w jej oczach nie dało się opisać. Stała chwilę w ogłupieniu nie mogąc pojąć, co przed chwilą usłyszała. Wieś? Przeprowadzka? Opuszczenie Kanady? Wyjechanie do obcego kraju? Co z Co ze... wszystkim?
Tego zgoła spokojnego, niedzielnego poranka usłyszała o wiele za dużo. Modliła się tylko w duchu, że matka pomyśli racjonalnie i nie zgodzi się na szaleńczy pomysł taty. Bo inaczej będzie źle. Bardzo źle.

Wesołe Kanadyjki [zawieszone]Where stories live. Discover now