2.

104 5 0
                                    

Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Spojrzałam na telefon.
Matko! 10.00!!!! Zaspałam... Świetnie. Za godzinę mam ważny egzamin! Muszę się szybko uszykować. Ale dlaczego rodzice mnie nie obudzili? Pewnie myśleli, że już jestem w szkole...
Kuźwa ! Jak nie zdążę na ten egzamin to będzie masakra!
Szybko wstałam z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic.
Włosy tylko rozczesałam bo nie miałam czasu ich układać. Dzisiaj musiałam ubrać się na galowo ze względu na ten egzamin. Wybrałam białą koronkową bluzkę, bordowa rozkoszowaną spódnice, czarne rajstopy i czarne klasyczne obcasy. Zrobiłam szybki makijaż, spakowałam potrzebne notatki i poszłam do samochodu.

Przed szkołą czekała na mnie Emili. Była również zestresowana jak ja. (Zapomniałam wspomnieć czemu ten egzamin taki ważny, a więc dlatego, że wyniki tego testu wysyłane są na studia, na które chcemy iść. Ja wybrałam prawnicze i chciałabym dostać się na studia do Los Angeles.)
Przywitałam się z nią i udaliśmy się w stronę sali egzaminacyjnej.

Po godzinie męczarni wreszcie opuściłam sale. Ręce nadal trzęsły mi się niemiłosiernie. Uważam jednak, że poszło mi całkiem nieźle.
Na drugim końcu korytarza ujrzałam moich znajomych, którzy zapewne omawiali egzamin. Postanowiłam do nich podejść. Przywitali mnie mocnym uściskiem. Rozmawiałam z nimi przez chwilę. Zadzwonił dzwonek i już wszyscy mieli się rozejść, gdy nagle Daniel wyskoczył z propozycją wspólnego obiadu.
-Może pójdziemy dzisiaj na wspólny obiad. Tak dawno razem nigdzie nie wychodziliśmy.- powiedział ze skutkiem.
-W sumie czemu nie!- wykrzyknął Mike. Cała reszta się zgodziła. Oprócz mnie.
-Idziesz z nami Ali?- spytała Emili.
-Niestety nie dam rady. Mam dzisiaj korepetycje z matematyki.- odpowiedziałam z żalem.
-Szkoda. To co? O 15 w barze mlecznym za rogiem?- wykrzyknął Tom. Wszyscy się zgodzili. Było mi trochę smutno, że nie mogę iść z nimi co Emili chyba zauważyła.
-Nie smuć się. O 17 przyjdę po ciebie i pójdziemy do naszej ulubionej kafejki. Co ty na to?- pocieszała mnie.
-Jasne!-zgodziłam się.

Skończyłam dodatkowe zajęcia ale czekały mnie jeszcze te cholerne korki z maty. Ohhh... Jak ja nie nawidze matematyki.
Siedziałam przed sala czekając na pana Colinsa.

Pan Colins jak na swój wiek, jest nawet przystojny. Nie jedna próbowała go poderwać. Ma wyrzeźbione ciało. To widać, ponieważ koszule opinaja mu się na klatce. Niestety jest trochę siwy, no ale wiek robi swoje.

***
Siedziałam w klasie z paneml Colinsem na korkach z maty. Nagle do sali wszedł wysoki, jasnooki brunet. To on. Tobby Brown. Wszędzie poznam te piękne, błękitne oczy. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Czułam wściekłość a zarazem żal i radość,że znów go widzę. On również nie odklejał ode mnie wzroku. Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Sama nie wiem czemu. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Zajęcia i tak dobiegły już końca. Pewnie z głodu było mi nie dobrze, nic dzisiaj nie jadłam. Dochodziła 17 więc miałam zaraz iść na miasto z Emili.

Tobby Brown to mój były. Syn pana Colinsa. Wysoki dwudziestoletni brunet z niebieskimi oczami i wyrzeźbionym ciałem. A dlaczego były? Zdradził mnie na imprezie z Sophie, największa "laską" w szkole. Nie wybaczyłam mu choć go bardzo kochałam. W sumie nadal kocham, ale on nagle wyjechał. Straciłam z nim wszelkie kontakty. Od tamtej pory nikogo nie miałam. Było paru kandydatów, ale nie chciałam znowu przechodzić tego samego. Spotkanie z nim parę minut temu sprawiło, że wszystkie wspomnienia powróciły. Romantyczne spacery, randki...

Spojrzałam na zegarek. 16.55. Emili pewnie już czeka pod szkołą. Udałam się w stronę wyjścia. Przywitałam się z nią dając jej buziaczka w policzek. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechaliśmy do naszej ulubionej kafejki. Po drodze odpowiedziałam a całym dzisiejszy zajściu z Tobbym. Emili była bardzo zaskoczona i nie wiedziała co ma powiedzieć.
Dojechałyśmy na miejsce i zajęłyśmy ten stolik co zawsze. Stolik przy oknie z pięknym widokiem na Manhattan.
Zamówiliśmy jedzenie i rozmawiałyśmy trochę o egzaminie. Byłam trochę zamyślona co z resztą Emili szybko zauważyła.
-Wszystko w porządku? Jesteś taka nie obecna.- powiedział troskliwie.
-Nie. Tylko...
-Myślisz o nim prawda?
-Tak. Wszystko wróciło. Cała nienawiść i.... Miłość.-westchnęłam
-Ali słuchaj. Jeśli go nadal kochasz to wykorzystaj okazję, że wrócił i wybacz mu. Będziecie znowu szczęśliwi.
-On mnie zdradził! - Powiedziałam oburzony tonem.
-Był pijany. Zrozum on cię nadal kocha. Widać to.
-Chodźmy już, późno jest.-Powiedziałam zmieniając temat.
Zapłaciłyśmy za zamówienie i udałyśmy się do samochodu.
Po 15 minutach byłam już w domu. Przebrałam się w dresy i włączyłam tv.

Tobby

Wchodzę do sali, aby przywitać się z moim ojcem, z którym nie widziałem się dobre 1,5 roku.
Moim oczom ukazała się piękna szatynka. Odrazu ja poznałem. Allison Rose. Serce zaczęło mi bić jak szalone. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś ja spotkam a jednak. Wszystkie wspomnienia wróciły. W jej oczach widziałem smutek i gniew. Ja nadal nie mogę sobie darować tego, że pozwoliłem jej odejść, nie walczyłem o nią. Stchurzyłem i uciekłem. Wiem, że ona nadal coś do mnie czuje i to nie jest tylko nienawiść ale miłość. Zdałem sobie właśnie sprawę z tego jak bardzo ją kocham i jak bardzo mi jej brakowało. Zawalcze o nią i już nigdy jej nie skrzywdzę.

I jak podoba się kolejny rozdział? Następny już niedługo i mam nadzieje, że napisany prze Nikole lub Natalie ;) jesteście ciekawi jak potoczą się losy Ali i Tobiego? U góry jego zdjęcie
Pozdrawiam, Oktawia

I Hate You But I Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz