Siedziałam przed telewizorem jedząc śniadanie. Rodziców już nie było. Na szczęście była sobota i nie musiałam iść do szkoły. Nagle mój telefon zawibrował. Nieznany numer. Otwieram wiadomość i czytam z niedowierzaniem.
Nieznajomy:
Cześć, z tej strony Tobby. Chciałabyś się ze mną spotkać?
Proszę, bardzo mi na tym zależy.Szybko wybrałam numer do Emili.
-Cześć Ali!-usłyszałam głos blondynki.
-Hej.- odrzekłam zdenerwowanym głosem.
-Ali co się dzieję?-wypytywała.
-Bo...bo...
-No mów bo zaraz zwarjuje!
-Dostałam sms-a od Tobbiego.-wydusiłam w końcu z siebie.
-Naprawdę?! Co ci napisał?
-Prosi o spotkanie.
-To świetnie! Chyb się zgodzisz prawda?
-Nie. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.-odpowiedziałam szorstkim głosem.
-Ohhh... posłuchaj. Skoro do Ciebie napisał to znaczy, że o Tobie nie zapomniał i nadal mu zależy. Spotkaj się z nim. Nic ci nie zaszkodzi jedno spotkanie.
-Ale...-próbowałam coś powiedzieć ale nie dopuszczała mnie do słowa.
-Nie ma żadnego "ale". Masz mu odpisać, że chcesz sie spotkać i koniec kropka. Zrozumiano?!
- Ohh no dobrze... nienawidzę Cię wiesz?!- powiedziałam sarkastycznie i zaśmiałam się.
- Ja Ciebie też.- opowiedziała i rozłączyła się.Wybrałam numer do Tobbiego i odpisałam:
Dobrze niech Ci będzie, ale nie licz na nic wielkiego.Po chwili otrzymałam odpowiedź:
Tak się cieszę! To co? O 17 na naszej huśtawce?"Naszej huśtawce"... nasze ulubione miejsce z czasów kiedy byliśmy razem. Łzy zebrały mi się w oczach.
Odpisałam:
Okej
I wyłączyłam telefon.Głowę miałam pełną myśli. Wszytkie wspomnienia znów wróciły. To jak razem huśtaliśmy się na naszej huśtawce, którą sami tam powiesiliśmy. To jak leżeliśmy przytuleni na łące niedaleko parku. Byliśmy tacy szczęśliwi.
Z myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam je otworzyć. W progu drzwi ukazał się kurier z jakąś przesyłką dla rodziców. Podpisałam co trzeba i zaniosłam ją do ich gabinetu.
Spojrzałam na zegarek. 16.15. Czas sie zbierać. Poszłam na górę wziąć szybki prysznic. Umylam i wysuszyłam włosy. Ubrałam na siebie dżinsy i biały t-shirt. Wytuszowałam rzęsy, schowałam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam z domu.
Park znajdował się niedaleko stąd więc postanowiłam pójść na nogach. 10 minut później byłam już na miejscu. Kierowałam się w stronę huśtawki, gdy nagle poczułam dłonie oplatające mnie w tali. Odwróciłam się i ujrzałam piękne, błękitne oczy. Chwilę tak staliśmy po czym wyrwałam się z jego ramion.
-Hej skrabie.-powiedział Tobby.
-Nie mów tak, nie jesteśmy razem.-odpowiedziałam poirytowana.
-Cóż za miłe powitanie.- odrzekł.
- Po co chciałeś się spotkać?-spytałam.
-Chciałem Cię zobaczyć.
-No to proszę oto ja. Juz się napatrzyleś więc mogę iść. Pa.
Odwróciłam się i chciałam iść, gdy poczułam jak łapie mnie za nadgarstek. Już Ci nie pozwolę odejść. Wyszeptał mi do ucha, a ja poczułam dziwne uczucie.-Chodź ze mną.- powiedział ciągnąc mnie za sobą.
-Dokąd idziemy?- spytałam zdezorientowana.
-Zobaczysz.Staliśmy na mostku, na którym były pozawieszane kłódki zakochanych par. Nasza też tu była. Nie trudno było ją znaleźć. Duża kolorowa, wyróżniała się. Podeszliśmy do niej. Chciałam ją wziąć do ręki, ale w tym samym czasie Tobby chciał zrobić to samo i nasze ręce się dotknęły. Złapał moją rękę i mocno uścisnął. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wtuliłam się w niego. Poczułam zapach jego pięknych perfum, tych samych co zawsze. Było jak dawniej. Znowu czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Ale chwila... on mnie zdradził. Nie moge mu tak łatwo uledz. Janse, nadal go kocham, ale nie potrafię tak szybko tego wybaczyć. Muszę poczuć, że mu zależy.
-Chodźmy już. Ciemno się robi.-powiedziałam odklejając się od niego. Złapał mniew tali i przyglądał mi się. Miałam wrażenie, że chce mi coś powiedzieć, ale nie potrafi pozbierać myśli. Nagle przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała się dotykały. Zamknęłam oczy i chciałam znowu się w niego wtulić, ale on złapał moją twarz i glaskał delikanie po policzku. Uwielbiałam kiedy to robił. Odgarnął moje włosy z twarzy i zlączył nasze usta. Bez zastanowienia odwzajemniłam pocałunek, ale szybko zdalam sobie z tego sprawę i odskoczyłam on niego.
-Przepraszam. Przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać. Tak bardzo mi tego brakowało.- tłumaczył się. Złapał moją rękę, spojrzał prosto w oczy i powiedział Kocham Cię.
Serce zaczęło bić mi szybciej. Nie wiedziałam co mam zrobić, aż w końcu wydusiłam z siebie parę słów.
- Przepraszam, ale nie jestem jeszcze gotowa.
-Nie szkodzi. Poczekam tyle ile będzie trzeba, zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła.- powiedział i znów złączył nasze usta.Przepraszam za taką długą nieobecność. Mam nadzieję, że teraz roddziały będą dodawane częściej.
Jak myślicie Alison wybaczy Tobbiemu?
Piszcie czy Wam się podoba!
Do następnego!
Pozdrawiam, Oktawia :))
CZYTASZ
I Hate You But I Love You
RomanceSiedziałam w klasie z panem Colinsem na korkach z maty. Nagle do sali wszedł wysoki, jasnooki brunet. To on. Tobby Brown. Wszędzie poznam te piękne, błękitne oczy. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Czułam wściekłość, a za razem żal i radość , że znów go...