Rozdział 18

3.3K 271 12
                                    

18.10.2015r.
Obudziłam się obok Dawida. Chłopak już nie spał. Zobaczywszy, że się przebudziłam uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i powiedział:

-Dzień dobry Księżniczko.

Oczywiście miałam chwilowy zawał. Zaraz po tym odpowiedziałam mu:

-Hej, hej

Udawałam trochę zaspaną, gdyż nie wiedziałam jak się zachować w tym momencie. Dobra ostatnio wciąż mówi do mnie Księżniczko itd... Ale nie wiem... Śpi w moim łóżku mój były 'nie były?' masakra. Ja chce już 11.11.2015r. Zastanawiałam się co wyjdzie z mojego spotkania z Kamilem. Czy naprawdę się spotkamy.. Czy nie.. Heh.. Ostatnio nam się rypie kontakt,  a dopiero znamy się miesiąc. Równy miesiąc. Wieczorem do niego napisze. Może będzie ok.
Moje myśli znów przerwał Dawid, pytając mnie czy pomóc mi wstać. Zgodziłam się, on w tym czasie poszedł przygotować posiłek.

-Róża.

-Hmm

-Chodź na chwilę..

-Idę..

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wchodząc, a raczej wjeżdżając do kuchni doznałam szoku.. Pomieszczenie było tak romantycznie przygotowane... Róże, świeczki... Zastanawiam się kiedy on to przygotował. Wtem pod szedł do mnie, kucnął i mnie pocałował. Jego usta były miękkie... Jak trzy miesiące temu.. Czułam się jak wcześniej, a jednak byłam w ogóle kimś innym. Dawid długo mnie całował, w końcu oddałam pocałunek, nie wiedziałam co robię. Wiedziałam, że nie robię dobrze, ale w tej chwili kompletnie mnie to nie obchodziło.

Tak za tym tęskniłam..
Tęskniłam za jego ustami..
Za nim..

Skończywszy pocałunek przytulił mnie tak mocno,  a jednocześnie tak delikatnie... Tak się da? Otóż tak. W jego ramionach czułam sie tak bezpiecznie... Ja już chce zejść z tego jebanego wózka! Dawid przygotował spaghetti na śniadanie? Naprawdę? No ok. Super, mega, że się stara... Jak już skończyliśmy jeść chłopak przygotował film: "Martwe Zło", nie no zajebiście oglądać horror z rana xD
No dobra jest już 15, więc nie tak rano. Skończylismy oglądać (cały film trzymałam go za rękę), Dawid miał już kolejny  pomysł: udać się na spacer. Początkowo pozwiedzaliśmy okolicę, następnie udaliśmy się na ścieżkę fittnes nad morzem. Kawał drogi ode mnie. Znaczy ja się w ogóle nie powinnam zmęczyć, ponieważ całą drogę chłopak pchał mój wózek.
Niestety w połowie drogi zostaliśmy Zuzę (niegdyś moją "BFF" foreverki i te sprawy, dopóki Dawid mnie z nią nie zdradził.) oczywiście musiała powiedzieć coś i się doczepić.

-Ooo..  Wy znów razem? Dawid naprawdę? Jesteś z tą zdzirą, a do tego kaleką?

Tego było za wiele... W moim ciele buzowaly wszystkie emocje. Gdybym nie była kaleką, bym dawno pobiegła. Uciekła bym? A gdzie ta cała odwaga?

To wszystko mnie niszczy.
Ci wszyscy ludzie mnie niszczą.

Przez myśl przewinęło mi się oczywiście 1000 pomysłów jak ją zniszczyć. Ale co za różnica. Ja jestem jedna- ona przyprowadzi grono swoich przyjaciółek. Rysy twarzy Dawida się natychmiastowo zmieniły. Już nie był wesoły, zadowolony, dumny. Tylko był wkurzony, bardzo wkurzony. Od razu odpowiedział:

-A tak, tak jesteśmy (mrugnął do mnie) i nie, nie jest zdzirą w przeciwieństwie do Ciebie, a gipsy ma niedługo zdejmowane więc się zamknij.

Dziewczyna była zdezorientowana, chyba spodziewała się innej odpowiedzi. Odwróciła się na pięcie i poszła. Poprosiłam Dawida byśmy wrócili. Przez drogę powrotną przepraszał mnie za nią- nie odzywałam się. Po dotarciu do domu poprosiłam Dawida by pomógł mi wejść na łóżko i mnie zostawić. Chłopak tak zrobił, a następnie wyszedł mówić ciche "Pa i przepraszam Róża.."

*******
Masakra, nawet nie mam czasu na pisanie :(
Nie wiem kiedy kolejny rozdział.
Ale gwiazdki motywują.

Proszę o GWIAZDKĘ oraz KOMENTARZ

Mój Internetowy PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz