Rozdział 3

1.5K 23 9
                                    

    Rozpiął spodnie i usiadł na łóżku. Spojrzał na mnie rozmarzonym wzrokiem i złapał mnie w talii. Zanurzył twarz w moich piersiach i pociągnął mnie do siebie, przez co upadłam na niego. Zamieniliśmy się miejscami. Leżałam na plecach, a on nachylił się do mojego ucha.

- Jesteś taka piękna - wymruczał, po czym podpierając się łokciami, dotykał moje ciało ustami i językiem. Zaczął od dekoltu, a potem stopniowo schodził w dół. Zostawiał na mojej skórze swoją ślinę, która przyjemnie chłodziła. Nagle włożył palec wskazujący do mojej wilgotnej kobiecości, na co dość głośno jęknęłam. Poruszał nim wolno, a potem dołożył środkowy palec. Patrzył mi w oczy, a ja odwzajemniałam spojrzenie. W końcu wyciągnął palce i podszedł do swojej teczki. Wyciągnął z niej paczuszkę i wrócił do mnie. Ściągnął spodnie do końca, bokserki, buty i skarpetki. Założył kondoma i podpierając się rękami, położył się nade mną i całował mnie. Rozszerzyłam nogi, a on wszedł we mnie. Z każdą chwilą poruszał się coraz szybciej. Objęłam go nogami w pasie. Po kilku minutach opadł na mnie zmęczony. Czułam na sobie jego bijące serce. Po kilku chwilach podniósł się i wyszedł ze mnie. Ściągnął kondoma i wyrzucił go do śmieci. Wrócił do mnie i mocno przytulił.

- Nasze spotkanie dobiega końca. Żałuję, że nie mogę zostać dłużej.

Oboje się ubraliśmy, a potem Artur sięgnął do teczki, skąd wyjął ciemny skórzany portfel. Dał mi trzysta złotych. Podziękowałam i schowałam do torebki. Mężczyzna podszedł do mnie.

- Mam coś dla ciebie - szepnął mi do ucha.

- Ale ty nie jesteś moim sponsorem - oburzyłam się.

- Nie jestem, ale nie jesteś dla mnie dziwką. - ponownie sięgnął do teczki i wyjął z niej pudełeczko.

Nie chciałam tego przyjąć, dlatego wcisnął mi je do rąk.

- Otwórz.

W środku znalazłam srebrny naszyjnik z rubinową zawieszką w kształcie kwiatka. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Kwiatki wydawały mi się infantylne. Preferowałam sportowy styl. Artur nie mógł tego wiedzieć, znał mnie tylko od strony zawodowej.

- Wiedziałem, że ci się spodoba. Masz dobry gust.

- Jest piękny, ale nie mogę tego przyjąć. Przepraszam - wyszeptałam.

Odebrał mi pudełko, wyjął z niego naszyjnik i odwrócił mnie do siebie tyłem. Założył mi biżuterię na szyję, a potem obdarzył mnie pocałunkiem. Wziął do ręki teczkę i pożegnał się ze mną. Zamknęłam za nim drzwi. Godzinę później otworzyłam okno w pokoju i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Poszłam do garderoby, gdzie w szaleńczym tempie przebrałam się w swoje ciuchy. Z bijącym sercem skierowałam się do gabinetu wujka. Zapukałam.

- Proszę!

W środku był tylko Przemysław Witczyk. Razem z moim wujkiem założył ten burdel. Siedział za biurkiem i czytał jakąś książkę.

- Cześć, Wiki!

- Cześć, gdzie jest Feliks?

- Nie ma go od prawie godziny. Pojechał do nocnego sklepu po alkohol.

- Mówił, o której wróci?

- On nie dotrzymuje słowa, ale powinien niedługo być.

Serce podskoczyło mi do gardła.

- Ja już wracam do domu, skończyłam pracę. Co czytasz?

- „Syna" Jo Nesbø. Niezły kryminał. Coś mam przekazać od ciebie?

- Nie, dzięki. Miłej lektury!

- Dzięki!

Skierowałam się do wyjścia i wybiegłam na dwór. Spojrzałam na telefon, była druga w nocy. Zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj i pobiegłam do niego. Bałam się, że wujek mnie dopadnie. Wsiadłam i stanęłam przy drzwiach. Po sześciu przystankach wysiadłam i pobiegłam w stronę domu, wciąż oglądając się za siebie. Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Zapaliłam światło w przedpokoju i zasłoniłam wszystkie okna. Wyciągnęłam wino z barku i nalałam sobie cały kieliszek. Wypiłam cały, po czym dolałam tyle samo. Poszłam do sypialni, przygotowałam łóżko i przebrałam się w piżamę. Zmyłam makijaż i zdjęłam naszyjnik. Opróżniłam drugi kieliszek i położyłam się spać.

WujekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz