Rozdział 4

765 7 0
                                    

   Śniły mi się koszmary, w których mój dom pochłaniał ogień. Mama i tata pomogli mi wyskoczyć z okna, ale sami nie dali rady się uratować. Wylądowałam na ziemi i patrzyłam, jak moi rodzice zmieniają się w ludzką pochodnię. Krzyczałam i płakałam na zmianę z bezsilności. Wtedy zauważyłam wujka Feliksa, który dolewał benzyny do ognia. Śmiał się, jakby to było najśmieszniejsze wydarzenie w jego życiu. Podbiegłam do niego i zaczęłam go okładać łopatą, która złamała się na nim. Odłożył kanister na ziemię i złapał mnie za ręce.

- Teraz już na zawsze będziesz moja! -zaczął mnie obmacywać i całować - Moja, tylko moja!

Wyrywałam mu się, ale on był o wiele silniejszy. Splunęłam mu w twarz, a on wymierzył mi siarczysty policzek.

Zerwałam się z łóżka. Serce waliło mi młotem. Z trudem oddychałam, a moje policzki zrobiły się mokre od łez. Odsłoniłam wszystkie okna w mieszkaniu, wpuszczając do środka czerwcowe słońce. Wzięłam się za robienie śniadania. Kwadrans później zasiadłam do owsianki oraz herbaty. Pościeliłam łóżko i skierowałam się do swojej szafy, która świeciła pustkami. Nie byłam zakupoholiczką, dlatego zaplanowałam kupić tylko kilka ubrań w rozsądnej cenie. Pół godziny później weszłam do poznańskiej galerii Malta. W H&M wypatrzyłam cztery bluzki w żywych kolorach. Były śliczne, ale żałoba nie pozwalała mi na kolorowe ciuchy. Wybrałam czarne szorty oraz szarą i granatową bluzkę. Następnie wstąpiłam do Gatty, gdzie kupiłam dwa komplety bielizny. Zmęczenie i głód skierowały mnie na poziom 0 do cukierni Sowy. W lokalu nie było tłumów, dlatego miałam duży wybór miejsca. Zajęłam stolik z dwoma krzesłami. Postawiłam siatki z zakupami na podłodze i sięgnęłam po menu. Po chwili podeszła do mnie kelnerka z kręconymi ciemnymi włosami. Zamówiłam czekoladę na zimno i owocową galaretkę. W oczekiwaniu na posiłek sprawdzałam wiadomości na telefonie. Ku mojemu przerażeniu, zobaczyłam trzy SMS-y i piętnaście nieodebranych połączeń od wujka.

- Czekasz na chłopaka?

W pierwszej chwili nie zareagowałam, a potem podskoczyłam ze strachu i spojrzałam w górę prosto na przystojnego chłopaka. Miał na sobie kolorową koszulkę, bermudy i trampki. W ręce trzymał okulary przeciwsłoneczne. Brązowe włosy były w nieładzie, a niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.

- Jestem tak przystojny, że aż zaniemówiłaś?

- Przepraszam! Nie, nie czekam na nikogo.

- W takim razie usiądę - jak powiedział, tak zrobił. Zamówił dla siebie to samo co ja.

- Jestem Tomek - wyciągnął rękę.

Niepewnie ją uścisnęłam i wyprostowałam się na krześle jak struna.

- Wiktoria.

- Lubisz zwyciężać, co?

Tomek zerknął na moje siatki.

- Widzę, że zakupy się udały.

Na początku wzięłam go za bezczelnego dupka, ale nim się obejrzałam, zagadał mnie na długi czas. W międzyczasie zamówił dla nas podwójną dokładkę czekolady i galaretki. Byłam przekarmiona słodyczami do granic możliwości. Tata nie byłby ze mnie dumny za takie obżarstwo. Zawołałam kelnera, którego poprosiłam o rachunek. Kilka chwil później przyniósł go nam.

- Państwo płacicie kartą czy gotówką?

- Gotó....

- Kartą, ja płacę. - przerwał mi Tomek.

Nie lubiłam, gdy ktoś za mnie płacił. Po zapłaceniu pożegnaliśmy się z kelnerem. Sięgnęłam po zakupy i wstałam od stolika, po czym skierowałam się w stronę wyjścia.

- Nie pozwolę księżniczce dźwigać samej zakupów!

Westchnęłam.

- Daj spokój, to nie jest ciężkie. I nie nazywaj mnie tak.

- Jak? - wziął ode mnie siatki.

- Księżniczka.

Chłopak zatrzymał się, a na jego ustach zagościł uśmieszek.

- Nie, dla mnie jesteś królową Wiktorią!

Irytował mnie coraz bardziej. Przyspieszyłam kroku, wyprzedzając go o kilkanaście metrów. Wołał mnie, ale go ignorowałam. Dogonił mnie dopiero na ulicy.

- Poczekaj! - z trudem łapał oddech.

- Służący nie jest godny serca królowej? - spytałam rozbawiona.

- Będę grzeczny, obiecuję. Pod jaki adres mam dostarczyć zakupy?

- Znamy się zbyt krótko, żebyś wiedział, gdzie mieszkam.

Niespodziewanie postawił siatki na chodniku i wyciągnął z mojej torebki telefon. Wpisał swój numer i oddał mi smartfona z powrotem. On naprawdę był bezczelny! Wkurzona wzięłam zakupy i pobiegłam w stronę domu. Tomek z powrotem zaczął mnie gonić. Na szczęście nie był tak wysportowany, jak ja. Przekroczyłam bramę Parku Tysiąclecia. Usiadłam na ławce i postawiłam zakupy na trawniku. Założyłam słuchawki, relaksując się piosenkami Simply Red. Nagle ktoś zasłonił mi oczy od tyłu. Krzyknęłam i się odwróciłam. To był Tomek. Wyłączyłam muzykę, chowając słuchawki i telefon do torebki. Wstałam i zabrałam siatki, kierując się w stronę domu. Tomek złapał mnie za rękę.

- Poczekaj! Wiem, że odebrałaś mnie jako namolną muchę, ale po prostu nigdy nie spotkałem takiej świetnej dziewczyny!

- Tak, tak. Stara gadka na podryw, ale niezbyt skuteczna w twoim wykonaniu. Cześć!

Wyrwałam rękę z jego ucisku. Odwróciłam się od chłopaka i odeszłam na kilka metrów, gdy ten znowu mnie zatrzymał. Bez ostrzeżenia wpił się w moje usta.

WujekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz