V cz.1

8 2 0
                                    

(Witać, tu autorka~! Od ostatniego rozdziału minęło trochę czasu, a zapomniałam Was uprzedzić, że rozdziały będą się pojawiać trochę rzadziej, bo nie mam neta.
;-;

Teraz jestę w miejcu gdzie jest łączność i spędzę cały weekend na robieniu rozdziałów. #LosPisarza)

***

Prawie codziennie Shiba był przed szkołą czekając na mnie. Okazało się, że nie lubi być samotny, więc gdy chce, to po mnie przychodzi.
Shoko od teraz ucichła na jakiś czas i ze mną nie rozmawiała już prawie w ogóle.

Pewnego dnia natrafiliśmy na bliską osobę Shiby...

Szliśmy wtedy w milczeniu. Nie rozmawialiśmy ze sobą, bo nie było o czym. W oddali dostrzegliśmy sylwetkę jakiejś kobiety.

Myślałam, że to normalny przechodzień, więc nie zwracałam na nią uwagi. Gdy byliśmy bliżej niej, zaczęła wykrzykiwać imię Shiby. Miała jasne, falowane, średniej długości włosy i szeroki uśmiech.

- Kto to? - zapytałam, ale Shiba nie ruszał się tak, jakby nogi odmówiły mu posłuszeństwa.

- T-To Chieko... - westchnął ciężko. - Miała przyjechać przecież za tydzień...

- Shibuuuuuś~~~♥ - kobieta uwiesiła mu się na szyi. - Chciałam zrobić ci niespodziankę i przyjechałam wcześniej~~!!

- A-Ale jak to?! A p-praca?!? - odsunął się od niej.

- Oj tam, nie cieszysz się, że przyjechałam? - trochę posmutniała, żeby Shibie zrobiło się żal (na marne), ale i tak była przez cały czas szczęśliwa.

- O, a to twoja dziewczyna? - wskazała jak dziecko na mnie palcem i uśmiechnęła się lekko.

- N-NIE, T-TO NIE JEST MOJA D-DZIEWCZYNA!!!! - zarumienił się na całej twarzy Shiba. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak sparaliżowanego.

- D-Dzień dobry Pani Chieko, jestem Miyuri, jego przyjaciółką. - odwzajemniłam uśmiech.

- Oooch, więc NA RAZIE jesteś jego przyjaciółką? A już myślałam, że mój mały i nieśmiały Shibuś odważył się na TEN krok... no cóż, poza tym mów mi Chie. Nie przepadam za moim pełnym imieniem.

- *kaszl* Chieko, nie spodziwaj się czegoś więcej... - wtrącił Shiba, szybko się ożywiając.

- Pffft, w takim razie chodźmy do domu. - wzburzyła się Chie.

- Emm... - rozkojarzyłam się. Czy to dotyczyło również mnie?

- Tak, Mii-chan, ty też - uśmiechnęła się. Zaraz, czy ona nazwała mnie ''Mii-chan''?!

Po drodze skoczyłam szybko do domu zapytać się rodziców o zgodę. Po dłuższej namowie pozwolili mi.

- Co tak długo? - niecierpliwił się Shiba.

- Shibuuś, nie wolno nikogo poganiaać. A szczególnie Mii-chan! - znów uwiesiła mu się na szyi, a Shiba cały zarumieniony odwracał wzrok ode mnie i od Chie. To było takie... słodkie.

- N-Nie ważne... lepiej może już chodźmy... - zaproponował to tylko po to, by Chie się odczepiła.

- Szliśmy w milczeniu, zresztą tak jak zawsze. Tylko Chie co chwilę nawijała.

- Mii-chan, a jak tam w szkole? Dobrze się uczysz?

- Taak! - powiedziałam po długim namyśle.

- A ty, Shibuś?

- Ile razy mam ci mówić, byś tak do mnie nie mówiła? - starał się zmienić temat.

- Shiibuś, Shiibuś, jak ci idzie w szkole?

- D-Dobrze... tylko nie mów tak już... - skłamał.

Byłam w szoku. Czemu jej nie powiedział?! Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a ten odwzajemnił mi to zimnym spojrzeniem, jakby chciał powiedzieć: "Spróbuj, a pożałujesz''. Tak więc siedziałam cicho.

- A... tak naprawdę jesteś dla Shiby... - chciałam ożywić atmosferę.

- Ciocią! - dokończyła z satysfakcją. - Shibuś jest dla mnie jak syn. Szkoda, że nie mogłabym mieć też takiego wspaniałego chłopca jak twoja matka.

Nim się obejrzyliśmy, już byliśmy na miejscu. Przed nami był ten sam dom, co zapamiętałam kiedyś.

- Mama jest w domu? - zapytał niepewnie.

- Taak, ale jest trochę zajęta. Nawet ze mną nie mogła rozmawiać, więc poszłam do ciebie. - uśmiechnęła się.

- ...To dobrze - odparł i otworzył drzwi.

Dom był ogromny i bogato ozdobiony. Na korytarzu znajdowało się kilka roślin i pięknych rzeźb.

(Notka od autorki: Nienawidzę gdy muszę opisywać w drobnych szczegółach jakieś miejsca -,-)

Po prostu przyjmijcie do wiadomości, że w tym domu mieszkał ktoś bardzo bogaty! ~Autorka

- Chcecie się czegoś napić? - zaproponował.

- UOOOJ! Shiiibuuś, jakiś ty uprzejmy!! - zachwyciła się Chie.

- Ja poproszę o szklankę wody, jeśli można. - powiedziałam.

- Jaa teeeeż~~~!! - wrzasnęła Chie.

- Chieko! Nie gadaj tak głośno! Mama pracuje!! - warknął Shiba.

- Ehh... w tym domu już nic mi nie wolno! - oburzyła się Chie.

Shiba postawił na stole dwie szklanki wody *Stuk!* ^^

***

Przepraaaaaaaaszam, że kończę rozdział w takim momencie, ale byłam zdezorientowana, nie wiedziałam gdzie skończyć rozdział i ciągnęłam dalej. Później stwierdziłam, że mogłam skończyć na miejscu gdzie zobaczyli ten dom, ale trochę za dużo tekstu bym straciła... nie zapamiętałabym wszystkiego!

Postaram się za to kolejny rozdział wstawić trochu szybciej, byście nie byli na mnie źli :<


Deszcz ze ŚniegiemWhere stories live. Discover now